|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
26-11-2017, 20:10 | #171 |
Administrator Reputacja: 1 | Czasy były niepewne. Prawo, można by rzec, zawieszono na kołku i chociaż straż była i strażnicy pojawiali się raz tu, raz tam, udając, że pilnują prawa i porządku, to jednak trudno było nie dostrzec, że to jedynie pozory. Trudno było nie dostrzec, że byli tacy, co zeszli z tego świata nie dzięki zarazie. I że byli tacy, co zeszli ze ścieżki prawa i wkroczyli na drogę przestępstwa, być może dochodząc do wniosku, że skoro ma ich dopaść zaraza, to niech wcześniej skorzystają w pełni z życia, nawet cudzym kosztem. |
26-11-2017, 22:02 | #172 |
Reputacja: 1 | Szlachcic wyjął przypiętą do boku manierkę. Potrząsnął ją i rozległ się cichy dźwięk płynu rozbijającego się o ścianki naczynia. Odkręcił, wziął mały łyk (tylko tyle zostało napoju) i podał akolitce. -Proszę, puste naczynie. Napełnij je tym naparem, jeśli łaska- powiedział, jednocześnie przyjmując od niej kubek z naparem. Szybkim haustem opróżnił jego zawartość. -Dzięki- powiedział, przyjmując napełnioną manierkę.-Niech Shallyia pomoże ci w walce z chorobą, trapiącą to miasto. Gwałtownie otworzył drzwi od świątyni i szybko wyszedł z dusznego wnętrza, pełnego zgnilizny i śmierci. Wziął kilka głębszych oddechów i z poprawionym humorem ruszył w kierunku gospody. W trakcie drogi spotkał swoich towarzyszy, Ericha i Lennarta. -Witajcie, przepraszam za moje zachowanie z rana.- skłonił głowę ku Erichowi.-Wracając do tematu, to bardzo zraniliście tych bandytów? Wszyscy uciekli? W każdej chwili mogą wrócić... Nagle usłyszeli bicie dzwonów, a strażnicy porzucili posterunki i rzucili się w kierunku odgłosów. Szlachcic, zachęcając pozostałą dwójkę, ruszył z ciekawości za nimi. |
27-11-2017, 13:28 | #173 |
Dział Fantasy Reputacja: 1 | Domyślając się źródła dymu Svein szybko szepnął do morryty. - To nie może być żaden ważny budynek. Ale zamieszanie mogło ściągnąć tam twoich kompanów. Błyskawicznie jak na niewyspanego człowieka szczurołap sprawdził, czy wszystko jest na swoim miejscu i ruszył tam, gdzie wzywał dzwon. - Ruszajmy, bo jak nie tam to gdzie? |
27-11-2017, 14:52 | #174 |
Reputacja: 1 | Frietz przytaknął Sveinowi, ale zdołał wykonać tylko dwa kroki, nim został zatrzymany przez swoją słabość. Łatwo było w świątyni Morra przytakiwać przykazaniom zakonu, ale - jak to szybko zweryfikowała codzienność - dotrzymać ich jest znacznie trudniej. "Nie mieszaj się w sprawy żyjących, bo masz ważniejsze" - mawiał srogi mistrz Halmut, a Roel go słuchał, ale nie usłuchał i wielgachna łapa zacisnęła się na karku oprycha okładającego biedną kobietę. - Dość. Zostawcie tą kobietę i odejdźcie. Jest tu dość śmierci i cierpienia. Nie trzeba man ich więcej. - Mówił spoglądając z góry na zaskoczonego chłopaka. Głos trzymał w ryzach nie podnosząc go ani na moment, ale agresywny uścisk i mimika nie pozostawiały wątpliwości. |
27-11-2017, 22:11 | #175 |
Reputacja: 1 | Von Kurst liczył na większą wiedzę dowódcy co do sytuacji w mieście. Najwyraźniej grupa pielgrzymów nie była wystarczająco interesująca dla tutejszych władz, żeby śledzić jej poczynania. Szkoda, że utrzymujący porządek ograniczali się wyłącznie do reagowania na wydarzenia, zamiast aktywnie je kreować lub im zapobiegać. Właśnie dzieki temu brakowi zainteresowania spiskowcy mogli działać pod nosem straży miejskiej, która nawet nie podejrzewała problemu. Nie chodziło o podejrzewanie wszystkich i o wszystko, lecz nieco więcej aktywności wywiadowczej z pewnością wyszłoby miastu na dobre. - Podejrzewam, że wśród tych pielgrzymów mogą ukrywać się ci, którzy przynieśli chorobę do miasta. - Po krótkim namyśle odpowiedział dowódcy. - I muszą być to bardzo niebezpieczni ludzie, skoro wasza kapłanka nie zdołała dotąd wyleczyć ani jednej osoby. - Dodał równie spokojnie. - Trzeba znaleźć pielgrzymów i tych pośród nich, którzy są winni sytuacji. - Zakończył z naciskiem. Erich wiedział, że w ten sposób nakieruje podejrzenia na, być może, niewinną grupę ludzi, ale uznał, że popchnięcie straży do działania ułatwi znalezienie tajemniczych i zakapturzonych osobników. Ponadto nie wierzył, że oni są tymi, za których chcą uchodzić. A przynajmniej nie wszyscy. Do tego wśród nich mogła być jego siostra, która najwyraźniej dobrze wiedziała, co wydarzy się w Fortenhaf. Przed opuszczeniem koszar poprosił o przekazanie informacji o znalezieniu miejsca pobytu wspomnianej grupy, po czym z towarzyszącym mu Lennartem skierował się do akolitki w celu opatrzenia rany. Obraz umierających ludzi był przygnębiający. Nad kapłanką musiała czuwać jej bogini, skoro sama dotąd nie zapadła na zarazę. Mimo zmęczenia zajęła się raną von Kursta, który nie zamierzał zajmować jej więcej czasu, niż było potrzeba. Widział rozpacz na twarzy kobiety, która nie potrafiła skutecznie pomóc zarażonym. Wiedząc, że akolitka ze skromnych środków świątyni zapewnia wszelkie potrzebne do posługi rzeczy zdecydował sie przekazać na jej ręce pięć złotych koron mówiąc, że to na potrzeby podopiecznych. Próbę odmowy powstrzymał zaciskając jej dłonie na monetach i potrząsając przecząco głową w milczeniu. Nie mogąc pomóc w inny sposób opuścił przybytek. Przy wyjściu natknęli się na Oskara, a bicie dzwonów zaprowadziło ich w kierunku słupa dymu unoszącego się nad zabudowaniami. Przez całą drogę Erich miał baczenie na okolicę - mimo solidnego uzbrojenia nie chciał, aby powtórzyła się sytuacja z poprzedniego wieczora.
__________________ I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee... |
29-11-2017, 20:57 | #176 |
Reputacja: 1 |
__________________ Mistrz gry nie ma duszy! Sprzedał ją diabłu za tabelę trafień krytycznych! |
30-11-2017, 22:31 | #177 |
Reputacja: 1 |
Ostatnio edytowane przez Hakon : 30-11-2017 o 22:33. |
02-12-2017, 21:44 | #178 |
Dział Fantasy Reputacja: 1 | Svein nie czuł się dobrze w rozmowach z wysoko urodzonymi i nawet pożar miejskich zabudowań tego nie zmienił. Stał milczący między Roelem a Ottem, lekko za nimi. Czujnie obserwował okolicę, bowiem w niemal każdym zaułku królowały gwałt i rabunek. W dłoni trzymał procę gotową do użycia. |
03-12-2017, 12:10 | #179 |
Reputacja: 1 | Erich nie brał udziału w gaszeniu pożaru. Głównie dlatego, że w czasie, gdy większość obecnych na miejscu właśnie tym się zajmowała, on wolał rozglądać się po otoczeniu i wypatrywać sprawców. Bo w to, że był to przypadkowy pożar szczerze wątpił. Niepokoił go ciemnozielony kolor dymu. Spodziewałby się innych odceni, ale ciemnozielony? - Magistrze Widdenstein. - Zwrócił się do czarodzieja. - Czy tylko mi się wydaje, że ten dym jakiś dziwny jest? - Zapytał. - Magia jakaś? - Wyraził swoje wątpliwości. - Przejrzyjmy dokumenty wspólnie. Może uda się coś znaleźć. - Odparł na propozycję Otto.
__________________ I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee... |
03-12-2017, 14:29 | #180 |
Administrator Reputacja: 1 | Pożar... |