Wtem Frederick ocknął się. Do tej pory nie chciał się odzywać co by jeszcze nie pogorszyć sytuacji Tankreda. Z jednej strony nie chciał jego śmierci, a z drugiej strony był przekonany, że - jak to się mówi - był winny w chuj. Ciężko było bronić kogoś takiego bez kierowania oskarżeń na samego siebie. No Tankred był porywaczem zwłok i co z tego? Kurwa, bieda, aż piszczy, a nieboszczykom ciała i tak nie przydają się. A może jeszcze ich ratuje przed losem gorszym? Albo... - te wewnętrzne rozważania strażnika zostały przerwane przez słowa Adelmusa o próbach. Potem Tankred jeszcze coś tam próbował wypłynąć z gnoju, w którym tonął, ale szło mu tak sobie. Wyraźnie wszyscy chcieli jego śmierci.
Frederick odezwał się swym donośnym głosem:
- Kapłanie Adelmus! Proszę wyjaśnić dokładne zasady próby walki, próby ognia i próby wody, bo w różnych miejscach różne zwyczaje wykluły się i ciekaw jestem jak to tu wygląda. Zwróciłem również uwagę na słowo "krucjata". Z tego co mówiono mi nie tak dawno temu w karczmie to pochodzi to od słowa kruks, znaczy krzyż, ale czemu krzyż? Nie widziałem takiego symbolu wśród dostępnych w tych rejonach świątyń. Czy jest to stosowane zamiennie ze słowem "wyprawa"? Chodzi o mijane skrzyżowania?
Wówczas to Colonski zorientował się, że skoro Adelmus dał wybór Tankredowi odnośnie wybrania wyprawy i Tankred wybrał wyprawę to znaczy, że zostanie skazany i nie będzie żadnej kary, bo przecież i tak są tutaj na jakiejś wyprawie, więc po prostu Tankred będzie z nimi łaził. Wielokrotnie złożone zdanie lekko zakręciło w głowie strażnika, a i musiał przyznać, że był to wyjątkowo perfidny plan. Nie podejrzewał Adelmusa o takie sztuczki. |