- Ma tam który jaki leczniczy dekokt? Bo z tym zranenym pesem nie jest za dobrze. A przecie niedobrze by było, jakby nam zomerl podczas drogi powrotnej - krzyknął Zachariasz do kompanów, którzy rozleźli się po okolicy. Potem pod nosem gadał dalej. - Słyszałem Ci ja o takim przypadku, że znaleźli w lesie zbója, niejakiego Jendrička Holubdę, co ranny był. A że wyrok na nim ciążył, to chcieli odstawić go do miasteczka i nagrodę zagarnąć. Ale hovno z tego wyszło, bo zmarł Holubda po drodze, wielką krzywdę swoim prześladowcom wyrządzając, bo zamiast dwudziestu złotych, jedynie pięć zobaczyli. I potem problem z tego wyniknął, bo za nic nie umieli oni zarobionych pieniędzy na sześciu podzielić...