Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-12-2017, 09:53   #103
Mira
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Gdy Billy zaczął rzygać Anastazja zatoczyła się lekko, tracąc podparcie. Dopiero po chwili, gdy złapała równowagę, przyjrzała się trupowi. Zmarszczyła brwi.
- To jest kurewsko niesprawiedliwe, przecież to była dobra dj-ka. Ja rozumiem tych od disco, sama bym ich chętnie wybiła, ale ta dawała dobrą nutę przecież... - wymruczała, będąc wciąż jeszcze mocno zawianą po imprezie. Szczelniej otuliła się kurtką, którą zostawił jej Oliver, mimo że odmówiła powrotu z nim do Alamo.
Mózg Vandelopy pracował na zwolnionych obrotach, toteż po chwili dotarła do niej jeszcze jedna rzecz.
- Kurwa... trzeba będzie wezwać gliny.
- Gdzie ta cała… ochrona… tego klubu była. - warknął gniewnie Billy próbując agresją zagłuszać przerażenie i odrazę wywołaną pokazem tego całego okrucieństwa.
Gdy doszedł do siebie. - Nie gliny… To Niewidzialny Klub… to sprawa, którą winien załatwić Niewidzialny Człowiek. Do której... Nie powinien dopuścić.
- O czym… - zza vana wyszedł starszy technik w egzoszkielecie. Urwał w pół zdania, zobaczywszy ciało, jego oczy za e-glasami otworzyły się szeroko. Niemal roztrącając muzyków podbiegł do FistBaby i uklęknął przy niej ze zgrzytem hydrauliki - potężna maszyna przy drobnym, nieruchomym kobiecym ciele.
- Fist! - krzyknął, poruszając jej ramieniem. Po chwili jednak zamarł, patrząc na wycięte na jej ciele litery.
- O cholera - wykrztusił drugi z techników. - Czy…
- To FistBaby - powiedział pierwszy. - Ona nie żyje.
Drugi milczał chwilę, po czym rzucił:
- Nie ruszajcie się stąd! - i pobiegł za róg budynku, w stronę wejścia na stację. Metalowe stopy egzoszkieletu waliły o beton.
- Powiadom szefa… o tym co się stało. - rzekł Rebel Yell do pozostałego na miejscu robotnika nadal drżącym tonem głosu.
- Jebany skurwiel… - Sully w końcu dał radę z siebie coś wydusić. - I zwijajcie się stąd wszyscy, bo po gliny zadzwonić trzeba - też odezwał się do tego co został. - Lamia, łącz mnie z Natką.
- Chris? - Natasha odebrała zaspanym głosem połączenie od Sully’ego.
- Natasha jest problem… - Sully patrzył na ciało Fist. - Meloman znów zabił, w waszym rewirze. Znalazłem ciało.
- Co? Chris, jeśli to jest głupi żart to… ty nie żartujesz?
- Jestem pijany, podćpany i stoję nad jedną fajną dziewczyną, której skurwiel wyrżnął na ciele tekst naszej piosenki - Chris odpalił fajka. - Jestem kurewsko daleko od żartów.
- Cholera - powiedziała i zamilkła na chwilę. - Słuchaj… to jest sprawa dla wydziału zabójstw. Muszę ich powiadomić. Gdzie jesteś?
- Wyślę ci adres za kilka minut, ale bądź ty też, muszę z tobą pogadać, mam coś dla ciebie. Dosyć grube.
- Kilka minut. - Westchnęła. - Czemu kurwa za kilka minut, Chris?
- Bo muszę to ustalić - odparł wymijająco. - Bądź Natka, to ważne.
Na wszelki wypadek rozłączył się.

- Jeden z nich podszedł i zostawił swoje ślady przy ciele. - westchnął Billy i spojrzał na Chrisa. - Poza tym… Niewidzialny Człowiek może… mieć własne zdanie na ten temat.
Starszy technik w egzoszkielecie obejrzał się na nich. Miał łzy w oczach.
- Szef zaraz tu przyjdzie - powiedział. - To ten… Meloman, on to zrobił, tak? To tekst waszej piosenki?
- Tjaa... - z całego towarzystwa Anastazja wydawała się najbardziej opanowana. Patrzyła ponuro na trupa, marszcząc brwi. Jej mózg podjął się analizy sytuacji, co w obecnym stanie przypominało raczej zabawę dwulatka, który z uporem próbuje wcisnąć sześciokątny klocek do otwory w kształcie koła. - Liz go śpiewa. Trzeba sprawdzić czy nic im nie jest... Howl i Liz. - Coś w jej głowie zatrybiło i zaczęła dyktować cicho Mayi, co ma wrzucić na czat grupy.
Saksofonista wyszedł z Niewidzialnego jako ostatni, maszerował uśmiechnięty, mając ciągle w głowie to, co wydarzyło się poprzedniego wieczora. Jak tylko w oddali zobaczył resztę ekipy oraz technicznych zrozumiał, że coś jest nie tak. Serce podeszło mu do gardła, wyszeptał jedynie - osz kurwa, po czym ruszył biegiem w kierunku członków zespołu. Znalazł się już na tyle blisko by zrozumieć, co się wydarzyło, na ziemi leżała Fist, chociaż nie był jeszcze na tyle blisko by się upewnić, to i tak wiedział, że była martwa. Coś w głębi duszy sprawiło, że poczuł się w całej tej cholernej sytuacji odrobinę lepiej, szczęście w nieszczęściu, to nie był nikt z zespołu. Dobiegł wreszcie do zbiegowiska, po czym puścił siarczystą wiązkę przekleństw. Podszedł bliżej do ciała i ujrzał wycięty na jej ciele ich własny tekst. Spojrzał na pozostałych i wycedził przez zęby.
- Kurwa, zabiliśmy ją, to nasza wina, ten pierdolony idiota bardzo sobie wziął do serca nasze słowa ze sceny, kurwa, kurwa, kurwa mać, zajebię skurwysyna. Odstrzelę mu ten pierdolony łeb.
Rozejrzał się po grupie i zobaczył, że nie wszyscy są obecni.
- Gdzie jest Howl, gdzie jest Liz? Proszę, nie mówcie mi tylko, że zaginęły!
- Nie pleć głupot… i nie tak głośno. - jęknął Billy siadając na ziemi i łapiąc się za głowę. - Myślisz, że Lennon zabił poprzednią, bo z jego inspiracji ten świr wyrżnął “Imagine” na ciele owej ofiary? Popatrz. - Wskazał na mural z wizerunkiem tego artysty.
- Nasz utwór jest wskazówką co do następnej zbrodni jaką planuje. Co do miejsca, metody lub tożsamości ofiary. Nasz utwór jest pieprzoną zagadką. - Odetchnął głęboko.
- Z tego… co pamiętam, z tego co leciało w sieci. Meloman zabija pojedyncze ofiary. Skoro FistBaby nie żyje, to Liz i Howl są bezpieczne. Przynajmniej dziś, przynajmniej od niego.
- Howl odezwała się na czacie. Nie mam kontaktu jeszcze z Liz. - Odpowiedziała nadzwyczaj opanowana Anastazja, po czym zwróciła się do Rebel Yella ze szczerym uznaniem - Jak na tak zmasakrowane imprezą ciało, masz wyjątkowo jasny umysł. Myślę, że masz rację, więc następną ofiarą... - przygryzła wargę - Będzie ktoś z nas. Albo naszego otoczenia.
- Komuna hipisów… urządza impry znacznie mocniejsze niż ta. - na moment kwaśny uśmiech pojawił na twarzy Billy’ego. - Przywykłem… - Odetchnął głęboko.
- Może… a może, ktoś bardziej… związany z tekstem… FistBaby nic nie miała… wspólnego z Lennonem.
- Ale z tym miejscem owszem. Poza tym... myślę, że on nie daruje Liz. JJ ma rację, będzie chciał się zemścić. Może nie bezpośrednio na niej, bo to zbyt osobiste, ale... - rozłożyła znacząco ramiona. - Na razie trzeba się stąd zmyć.
- Nikt się nigdzie nie zmywa - rzucił facet w egzoszkielecie.
Chwilę później usłyszeli stukot i zza vana wyszedł Niewidzialny Człowiek, trzymający w dłoni rzeźbioną laskę. Za nim podążał jeden z ochroniarzy i kilku mocno poruszonych pracowników klubu.
- Więc to prawda - wyszeptał Niewidzialny, zatrzymując się na widok ciała. Następnie podszedł i przyklęknął przy FistBaby. - Wasz tekst… - obejrzał się na muzyków, w tym na Chrisa kilka kroków obok kończącego właśnie rozmawiać przez holofon. - Dzwoń na policję, Ray. - polecił ochroniarzowi. - Zaczekamy na gliny. Wszyscy. - dodał stanowczym tonem. - Ale ten skurwysyn będzie miał cholerne szczęście, jeśli gliny go dorwą, zanim my to zrobimy.
- Dzwoniłem na policję, mam za chwilę wysłać miejsce zdarzenia… - Chris zbliżył się zerkając na Niewidzialnego, chwiał się trochę, ale SlowMo już zeszło - by ci dać trochę czasu. Wiesz, organizowanie nielegalnego koncertu. Leć ze swoimi, my ogarniemy. - Spojrzał na przyjaciół. - Zresztą jak ktoś z was nie chce lub nie jest na siłach… to niech też spada.
- Myślisz, że Niewidzialny Klub jest naprawdę niewidzialny? - zapytał Niewidzialny Człowiek. - Nie da się ukryć takiej imprezy. Gliny dobrze wiedzą gdzie się odbywa, ale tu przychodzą ludzie, którzy płacą glinom. Nie, FistBaby była jedną z nas i zostaniemy tu, żeby złożyć zeznania. Wy też. Może wreszcie dorwą tego skurwysyna.
Sully tylko kiwnął głową i wysłał Saskayi lokalizację tego miejsca. “Dotrę za 20 minut, patrol pewnie wcześniej” - odesłała mu wiadomość głosową.
Anastazji nie bardzo uśmiechało się to całe czekanie. Nie patrząc dłużej na trupa dj-ki odeszła kawałek, by usiąść na murku i odpalić fajkę.
Billy nie wstawał, pozwalając by chłód nocy wymroził z jego głowy alkohol i resztki dragów.
Zaciskał oczy zamyślony i zmartwiony… od czasu do czasu zaciskając zęby w gniewie.
Obok zaszlochała barmanka, wtulając się w oświetleniowca Siergieja, który objął ją ramieniem.
Niewidzialny Człowiek sięgnął dłonią i przymknął powieki FistBaby. Po jego policzku spłynęła łza, udowadniając, że być może posiada również niewidzialną duszę. Wstał i podszedł do ochroniarza, z którym zamienił kilka cichych słów, posyłając go gdzieś.
Dookoła budził się dzień, jeden z najgorszych w ich życiu, chociaż niektórzy z nich złych dni mieli całkiem pokaźną kolekcję. Obok, gdzieś zza ekranów dźwiękochłonnych, szumiała autostrada. Przynajmniej miejsce zbrodni znajdowało się na uboczu, więc nie groziły im tłumy gapiów z holofonami. Na wszelki wypadek jednak ochroniarze klubu otoczyli miejsce kordonem. Oczekiwanie dłużyło się w nieskończoność.

Po kilku minutach przyjechał patrol policji z korporacji Dobrych Glin, którzy patrolowali tą dzielnicę. Gliniarze na widok zwłok zaklęli, kazali wszystkim się odsunąć i odgrodzili miejsce zbrodni rozpiętą na słupkach taśmą, pilnując czujnie by nikt się nie oddalił.
Chwilę później nadleciała policyjna avka, lądując na pustej połaci parkingu. Wysiadł z niej detektyw, z zaczesanymi do tyłu włosami, nieogolony i we wciśniętej pod brudną marynarkę pomiętej koszuli. Omiótł wzrokiem całe zgromadzenie, po czym podszedł do ciała. Spojrzał na nie a potem na mural, z którego nieobecnym spojrzeniem patrzył na wszystko John Lennon.
- Kurwa - powiedział detektyw, po czym zaczął mówić do holofonu: - Tu Kacey, potwierdzam, kolejna ofiara Melomana. Tak, wiem. Obłożyliśmy monitoringiem całą ulicę Lennona a przy stacji Glen Park jest pieprzony zapomniany mural. Tak, w kontakcie.
- Ktoś znał ofiarę? - zapytał.
- Nazywała się Martha Lundgren - odpowiedział Niewidzialny Człowiek. - Była Dj-ką w Niewidzialnym Klubie.
- A pan…?
- Prowadzę Niewidzialny Klub.
Detektyw zmierzył go niezbyt przyjaznym spojrzeniem.
- Monitoring?
Niewidzialny Człowiek pokręcił głową.
- Kto ostatni ją widział?
- Ochroniarz, Ray.
Detektyw zabrał jego i ochroniarza na bok i nagrał ich zeznania. W międzyczasie przyjechała policyjna furgonetka z zespołem techników, którzy zaczęli badać i fotografować miejsce zbrodni i ciało.
- Kto ją znalazł? - zapytał detektyw.
Niewidzialny Człowiek wskazał na członków zespołu.
- Muzycy z Mass Æffect. Grali u nas tej nocy. I moi ludzie. To żaden z nich, tego jestem pewien.
- To się okaże. - Detektyw zmarszczył sceptycznie brwi, patrząc na zniszczonych używkami członków zespołu. Przeczytał tekst wycięty na ciele. Następnie wstukał coś w holo. - Holophone Love. To wasza piosenka... - obejrzał się zaskoczony na członków zespołu. - Ballada o Garrym Calahanie. Do tej pory używał utworów mających co najmniej pół wieku... - Zamyślił się, pocierając dłońmi podkrążone oczy. Wyglądał niewiele lepiej od nich.
- Macie jakiś pomysł dlaczego użył waszego utworu? - zapytał muzyków. - A może jakieś podejrzenia co do jego tożsamości? Może zwrócił waszą uwagę któryś z fanów zespołu?
- Ja… może mam… - stwierdził Billy wskazując palcem mural drżącym głosem. - Ten facet na nim namalowany to… autor poprzedniego utworu. “Imagine” które wyrżnął na poprzedniej ofierze jest jego… przebojem. Nie wybiera chyba kawałków dlatego, że je jakoś szczególnie lubi… są one wskazówkami dla was. Bawi się z policją. Podrzuca wam trop pod nos. Następna zbrodnia… będzie jakoś powiązana z nami… lub z samą tematyką utworu, lub z Garrym.
- Ale wy o tym wiecie, nie? To dlatego obstawiliście ulicę Lennona? - Chris odpalił fajka a detektyw kiwnał twierdząco głową. - I nic to nie dało. Jebany mural, i wszystko w pizdu. Możliwe, że skurwiel zechce zabić na naszym koncercie. Za dwa dni.
- W Alamo? Niczego nie można wykluczyć, ale tam będzie dużo ludzi. I to będzie w dzień a on zabija nocą. Ona - spojrzał na ciało FistBaby, które technicy właśnie przykrywali czarną folią. - Z tego co ustaliliśmy, zginęła dobre pół godziny po tym jak wyszła ze stacji. Nie zabił jej tu, na widoku. Prawdopodobnie ma pojazd, vana lub furgonetkę, z wygłuszoną paką. Możliwe, że potem podrzuca tylko ciała w wybrane przez siebie miejsce. Z waszą piosenką będziemy mieli trudną sprawę - westchnął. - Grób Calahana, jego dom, miejsce gdzie zginął… założymy monitoring we wszystkich tych miejscach. Ale to może być też jakieś miejsce związane z wami, jak powiedziałeś - spojrzał na Billy’ego. - Dlatego je też powinniśmy obserwować. Ukryte kamery przed wejściem, patrol po cywilnemu w pobliżu. Więc… będę potrzebował waszych adresów. I numerów holo.
- A jeśli odmówimy? - zapytała, siedząca na krawężniku Anastazja. Nie lubiła glin, więc nie włączała się do rozmowy. Aż do teraz.
Detektyw zmierzył ją badawczym spojrzeniem.
- Możecie - powiedział sucho. - A ja mogę w komunikacie dla mediów napisać, że zespół Mass Æffect odmówił współpracy w celu schwytania mordercy. A wam zmienić status ze świadków na podejrzanych. Bo skąd mam wiedzieć czy nie jesteście bandą chorych pojebów i Meloman nie działa w porozumieniu z wami? W końcu postawił was na piedestale z Lennonem i Cashem i zrobił akcję promocyjną roku.
Chris tymczasem dostrzegł Natashę w cywilnym ubraniu, która machnęła odznaką innym policjantom i wdała się z nimi w rozmowę, zerkając od czasu do czasu w stronę detektywa i muzyków.
Do tej pory JJ stał z boku i wpatrywał się gdzieś w dal. Ich najlepszy wieczór w karierze zamieniał się wraz z nadejściem słońca w piekło. Spojrzał na detektywa, który bardzo mu kogoś przypominał, może to był jeden ze śledczych którzy badali sprawę śmierci Josha?
- Anastazja, zluzuj proszę, to nie czas i miejsce na głupie gierki z policją. - powiedział, po czym zwrócił się do oficera prowadzącego śledztwo: - Ja szczerze powiedziawszy, podczas koncertu nie widziałem nic podejrzanego, ot sporo ludzi bawiących się przy naszej muzyce. To mógł być każdy w tłumie.
Vandelopa prychnęła obrażalsko. Widać było, że nie darzy funkcjonariuszy policji szczególną miłością.
Detektyw prawdopodobnie był do tego przyzwyczajony, bo nie skomentował w żaden sposób. Kiwnął głową saksofoniście, po czym wyświetlił im z e-glasów swoją holo-wizytówkę do zeskanowania. Nazywał się Richard Kacey.
- Gdybyście sobie coś przypomnieli, albo gdyby coś się działo, dzwońcie prosto do mnie - powiedział. - Mi numer i adres jednego z was wystarczy. - przypomniał swoją prośbę.
- Damy adresy… jutro… może być? Dziś… nie bardzo mamy do tego głowy. - odparł zrezygnowanym tonem Billy. A było przecież tak pięknie przed dwoma godzinami. Gdzie to wszystko zniknęło?
Saksofonista podszedł do śledczego po czym podał mu swój numer holo i adres meliny.
- Dzięki - rzekł detektyw. - Żeby było jasne, nie będziemy was śledzić ani niepokoić bez potrzeby. Uważajcie na siebie, najlepiej nie wychodźcie nigdzie pojedynczo, ok? Jesteście wolni, ale przez najbliższy tydzień nie opuszczajcie stanu.
Kiedy detektyw odszedł przesłuchiwać resztę pracowników klubu, ubrana po cywilnemu policjantka nawiązała kontakt wzrokowy z Sullym i skinęła głową, żeby poszedł za nią, co perkusista uczynił.
Pozostali muzycy w tym czasie zebrali w sobie resztki sił i zaczęli ładować sprzęt do vana. Howl pisała na czacie, że Liz według Rosalie odebrał z klubu jej facet i żeby zawieźli od razu sprzęt do Alamo, ale byli w tym momencie tak padnięci, że jedyne o czym marzyli to jak najszybsze polegnięcie w wyrkach.
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline