Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-12-2017, 10:09   #52
Mira
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Ventrue, jednak miała rację, bo zaraz po tym drzwi otworzyły się i Marcus z Angusem weszli do klasztornej kaplicy-biblioteki.
- Oboje… hm, cóż za niespodzianka - Marcus spojrzał na siedzącego wciąż na podłodze Alexandra. - Prawdą jest widać to co mówią, “miłość silniejsza niż śmierć”. Uczynisz mi ten zaszczyt i powiesz Ailo, czemuś nie zniszczyła go?
Angus patrzył tylko na córkę, minę miał pochmurną.
- Nie. - Odpowiedziała, czując, że tą odpowiedzią najbardziej dokuczy staremu wampirowi.
- Szkoda. Isotto, idziemy, koniec wizyty - Marcus rzucił do Ventrue wciąż stojącej w progu. - Ty zostajesz - dodał widząc, że Alexander zaczyna ciężko wstawać.
Aila spojrzała na niego z nienawiścią, po chwili jednak wzrok przeniosła na swego ojca. Powoli przesunęła się tak, by stanąć między nim a Alexandrem.
- Czemu mam tu zostać? - Bękart spytał prostując się. Marcus spojrzał wyczekująco na Angusa, który wciąż patrzył na Ailę.
- Rozejm. Na czas dostarczenia listów do Wiednia - powiedział ojciec w krwi szlachcianki. - Przez ten czas Marcus zostawi w spokoju klasztor czekając na odpowiedź. Zażądałem zakładnika…
- … Merlina, lub Isottę. - Pokiwał głową Marcus - aby spróbować wymknąć się pewnie z tym po kogo przyjechaliście, lub choćby w pełnym składzie waszej misji. Jam zgodził się na zakładnika, ale to musi być ktoś ważny… Mój własny potomek.
Angus wyglądał jakby sam zaraz potrzebował pomocy w opanowaniu bestii.
- Odpowiesz za to jeszcze. - Rzekła do Marcusa nagle Aila. - Za wszystko coś nam uczynił.
- Mhm… - zgodził się stary wampir. - Może kiedyś tak. Ale z tym zakładnikiem to nie był mój pomysł. Przy okazji… - dodał jeszcze zwracając się do wyjścia - Jeżeli zechcesz skrócić jego męki Ty, nie uznam tego za pogwałcenie rozejmu. Wciąż będę czekał na odpowiedź. - Marcus odszedł powoli, a Isotta podążyła za nim.
Aila spojrzała ciężko na ojca.
- Pozwolisz mu odejść?
- Umówiliśmy się, że tej nocy w klasztorze tylko ty i on - wskazał głową na Alexandra - możecie siać śmierć. Nawet gdybym złamał to słowo, ucieknie jako mgła.
- Skoro mogę... - Aila wybiegła z komnaty. Strażnikowi, który stał przy drzwiach wyrwała z rąk kuszę, załadowała i wycelowała. Posłała bełt prosto w serce. Serce Isotty.
Padła jak ścięta, a na dźwięk walącego się ciała Marcus się odwrócił i uniósł brwi.
- Cóż za złość… - rzekł schylając się i biorąc ciało księżnej na ręce.
Aila w tym czasie ponownie załadowała kuszę i wycelowała. Tym razem chcąc strzelić w serce wampira, ale silne dłonie otoczyły ją uniemożliwiając uniesienie kuszy. Marcus tylko patrzył na to beznamiętnie i znów odwrócił plecami by odejść z zakołkowaną wampirzycą. Aila znała ten uścisk, nie musiała się odwracać, by wiedzieć, że to Alexander.
- Przecież wiesz, że mu nic nie zrobię w ten sposób. - Powiedziała gorzko, lecz nie walczyła. - Chciałam tylko by rozwiał się w mgłę i zostawił tą sukę.
- Wiem. Zostałby sam z Merlinem, a Twój ojciec miałby ją i mógł spróbować wycofać się stąd - Alex odpowiedział jej cicho wciąż obejmując.
- Chciałam ją zabić już wcześniej, gdy była po naszej stronie. - Odpowiedziała Aila, opuszczając broń. Spojrzała na małżonka ze smutkiem. - Pewnie czeka mnie teraz bura. Lepiej... żebyś tego nie widział.
- Pójdę przygotować sobie leże, a skoro jestem zakładnikiem… - puścił ją i przesunął ustami po jej włosach. - Odpowiednim będzie chyba miejsce, w którym tuśmy się spotkali.
- Jeśli chcesz... moja dawna komnat jest pusta. - Podpowiedziała Aila, po czym wróciła do kaplicy, by bardziej nie złościć Angusa niż już to się stało.


- Zgodziłem się by wybrał nieumarłego z tej trójki, bo pewny byłem, że gdy wrócimy, on - spojrzał za powoli odchodzącym korytarzem Alexandrem - będzie już wspomnieniem. Teraz zaś mam zakładnika, który może czychać tylko na moment, aby mnie zniszczyć. - Ojciec Aili spojrzał na nią, a w zwykle wesołych oczach krył sie teraz gniew.
- Nie zabiję go. I nie pozwolę go zabić. - Odpowiedziała wprost. - Zamierzam jednak cię chronić ojcze. Zresztą... dobrze wiemy, że zarówno ty jak i Marcus jesteście dla nas zbyt potężni.
Pochyliła głowę w geście poddańczości.
- Wybacz, że zignorowałam rozkaz. To... to było dla mnie zbyt ważne.
- Otwarcie… jest nowoprzemieniony, nie ma szans ni ze mną, ni ze swoim sire. Z zaskoczenia, znienacka inna sprawa, mała… - Angus pokręcił głową gdyby był człowiekiem pewnie westchnąłby ciężko.
Ale nie był.
- Jest związany krwią, jest łowcą wampirów zmienionym w wampira, jest przepełniony nienawiścią. Może zachowywać się nieracjonalnie. Zresztą to już nie ten, którego znałaś.
- Ale może zostać uwolniony spod wpływu Marcusa, jeśli ten sczeźnie. - Powiedziała, po czym dodała - A gdzie Viligaiła? I na jakie listy czekamy?
- Viligaiła na murach, kazałem mu mimo wszystko mieć baczenie. A listy… Marcus chce przedstawić naszym - zaakcentował to słowo jakby ostentacyjnie wskazując córce w którym ona jest obozie - pewną propozycję. Jak się zgodzą, to odda Merlina, Isottę, księgozbiór. Do tego więc czasu nie ma sensu się ścierać. To ryzyko, szczególnie w naszej sytuacji i wobec tego, że nie wiemy, gdzie on się kryje.
- Możemy więc czas ten poświęcić na odszukanie go. - Odparła Aila. Coś nagle zaświtało jej w głowie. Pomysł przebiegły, ale i... pozbawiony czegoś, co ludzka jej część nazwałaby moralnością. Wampirzyca strapiła się, tocząc wewnętrzną walkę.
- Jednym z warunków rozejmu, jest to bym nie opuszczał klasztoru, ale tak… będziemy go szukać przez ten czas. Teraz chodźmy trzeba wysłać listy, a tobie przyda się mała edukacja. - Wampir ruszył ku wyjściu z kaplicy-biblioteki. - Ailo… jeżeli Alexander uczyni coś czego się obawiam, ty za to odpowiesz. Nie będę nawet próbował, nie będę chciał uchronić cię przed konsekwencjami w Wiedniu, gdybyśmy wtedy wydostali się cało z tej matni.
Skinęła głową.
- Rozumiem. - Powiedziała i już miała odejść, gdy zatrzymała się.
- Ojcze... a czy ty... możesz związać krwią Alexandra? - zapytała cicho.
- Przemocą? Tak. Przez trzy noce. Merlin dowie się już po pierwszej, że próbowałem.
- A podstępem? - zapytała cicho, po czym dodała - Nawet jeśli Merlin się dowie to przecież to nie było elementem porozumienia. Marcus zabrał Isottę.
- Isotta sama za nim poszła. Wiązanie Alexandra przemocą zaś to inna sprawa. To gorsze niżbyśmy go zniszczyli, bo nie tyle “nie będzie” Alexandra, co będzie z nami. Zresztą jesteśmy z Marcusem braćmi w krwi, nie wiem czy moja vitae przełamie starszą, czyli mocniejszą więź przy tej samej mocy krwi. - Angus zaczął prowadzić Aile na mury. - Raz napoję Alexandra wczesniej zniewalając go, to Alexander zawiadomi o tym Marcusa, ten zaś uderzy.
- Jednakże ja jestem poza waszym układem. Mogę zrobić co zechcę, jak sam to podkreślił Marcus. Wystarczy mi więc twoja krew. - Odpowiedziała, idąc za ojcem.
- Możesz go zabić, to rzekł.
- Mogę zrobić co zechcę. Jestem poza waszym układem. - Odparła Aila, po czym dodała - Nie mów, że zamierzasz czekać aż uknuje kolejną intrygę nie mając własnej.
- Jesteś częścią układu, jesteś moją podopieczną - Angus warknął.
Prychnęła.
- Czy to wszystko? - zapytała zimno, dając tym samym odczuć, co sądzi o układzie bez wyrażania bezpośredniej opinii.
- Nie, patrz i ucz się, kiedyś sama będziesz potrafiła, mała.

Stojąc na murze Angus przyłożył złączone ręce do ust i zaczął wydawać z siebie głośne dźwięki. Była to imitacja krzyku orła, ale przepełniona mocą.

Nie trwało to długo nim usłyszeli łopot skrzydeł a w świetle księżyca nad klasztorem zaczęła krążyć spora sylwetka ptaka. Wydawał podobne odgłosy co Angus.

[MEDIA]https://dncache-mauganscorp.netdna-ssl.com/thumbseg/734/734648-bigthumbnail.jpg[/MEDIA]

Wielki podniebny drapieżnik przysiadł na blankach blisko wampira i przekrzywił głowę, po czym krzyknął raz jeszcze.
Gangrel mamrotał coś pod nosem patrząc ptaku w oczy i wyjął dwa listy, po czym zrolował je i bardzo uważnie przywiązał je do nóg ptaka. Ten znosił to zdałoby się bez żadnej reakcji. Łypał jedynie to na Angusa to na Ailę.

Po kilku chwilach stary wampir odsunął się o krok, a drapieżnik rozłożył skrzydła i wzbił się w powietrze. Znów dobiegł ich orli krzyk.

- Pies, wilk, kot, ptaszysko, choćby szczur, albo i wąż czy jaszczurka. Czasem przybywają grupą, czasem wszystkie z okolicy. - Ojciec w krwi Aili odwrócił się do niej. - Jeśliś biegła w mocy i znajomości tych zwierząt, to możesz się z nimi porozumiewać, prosić by wykonywały Twe polecenia. Mogą przekazywać też proste wieści, gdy kto inny też ma tę moc. Kiedyś się tego nauczysz. Miejmy nadzieję, że Alexander tej mocy nie ma.
Skinęła głową.
- Wydawał się zaskoczony tym, że został. Raczej nie zaplanowali nic takiego, ale postaram się mieć go na oku. - Odpowiedziała.
Wreszcie została zwolniona przez ojca i ruszyła w kierunku swojej dawnej komnaty. Nie dotarła tam jednak od razu. Gdy wchodziła do budynku, coś zauważyła kątem oka. Podniosła głowę, by zauważyć Viligaiłę na szczycie jednej z mniejszych wieżyczek. Wysoki mężczyzna zdawał się ją przywoływać.
Po chwili wahania Aila ruszyła po schodach na górę, by tam zobaczyć Tremera jak pochyla się nad martwym gawronem, którego ustrzelono z kuszy.
- Szpieg. - wyjaśnił krótko po niemiecku. Aila znała już to słowo, w związku z czym tylko kiwnęła głową, przyglądając się zabiegom Viligaiły.
Ten zaś rozciął niewielkim kozikiem pierś ptaka. Chwilę dłubał w niej ostrzec, co szlachciance wydawało się bez mała obrzydliwe i już miała coś powiedzieć, gdy mężczyzna uciszył ją ruchem dłoni. Czekała, zastanawiając się o co tu chodzi.Wreszcie z ogromną ostrożnością i precyzją Tremere wyjął z piersi gawrona serce. Włożył je do niewielkiego skórzanego woreczka w których musiały być już jakieś zioła, bo zawartość zaszeleściła, gdy serce włożono do środka. Następnie wampir związał malutką sakwę i przywiązał do niej długi sznurek - akurat by zawiesić dziwny amulet na szyi.
Viligaiła wysunął na otwartej dłoni dziwny podarunek w kierunku Aili.
- Dla mnie? - zdziwiła się - Ale po co mi to?
- Krew blokuje krew. - Tremere starał się mówić jak najprościej - Do wschodu słońca. Miłość twoja...
Uczynił gest dłońmi, by pokazać jakby nakładał komuś coś na szyję.
- Mam to założyć Alexandrowi żeby do rana mógł być sobą?
Viligaiła skinął głową.
- Blokada. Nie zrobi nic przeciw. Ojca. Krew. Ale myśli, uczucia... swoje miał będzie. Ludzkie. Ty zobaczyć stara miłość. Lub nienawiść. - Wyjaśnił z trudem dobierając słowa.
Aila skinęła głową. Wydawało jej się przynajmniej, że rozumie o czym mówi Tremere.
- Dziękuję. - Powiedziała ciepło i... pomknęła na spotkanie z ukochanym.
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline