Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-12-2017, 10:37   #22
corax
Krucza
 
corax's Avatar
 
Reputacja: 1 corax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputację


Impreza była całkiem niedaleko mieszkania Zaara. Pili, jedli, śmiali się. Po raz pierwszy raz odkąd obudziła się na zapleczu knajpy, Żenia czuła się dobrze. Zapomniała, że jest wilkołakiem, że nic nie pamięta, że ściga ją policja. Przestała się też martwić czekającym ją włamem do muzeum. To był dobry wieczór…

***


Następnego dnia została uraczona sałatką makaronową na śniadanie. Była sama z Zaarem, który kolejny raz spał na kanapie w salonie. Gdy jedli, mężczyzna podsunął siedzącej po turecku na sofie Żeni tableta z otwartym mailem:
- Mój kontakt pisze, że policja zamknęła twoją sprawę. W sensie przyjechał koleś z ABW, pomachał odznaką i już żaden krawężnik nie ma dostępu do sprawy. Ma ze sobą sześciu ludzi i prowadzą dochodzenie. Oficjalnie zostałaś przedstawiona policji jako szpieg.

Żująca kawałek makaronu dziewczyna mało co się nie udławiła:
- Szpieg? ABW? raptowna myśl wyparła pozostałe na temat obrazu i żądania przodka - Myślisz, że to ktoś z Łodzi?

- Jestem prawie pewny, że to ktoś z Pentexu. Oni mają tendencję do podszywania się pod wpływowych ludzi. A cała ta historia jest dla nich wygodna.

Na ekranie tabletu było opisane to o czym mówił Zaar. Wiadomość z adresu Ziki14.

- Jak to jest, że Ciebie nie namierzyli? - widelec brunetki wylądował na talerzu z cichym klinięciem - Nie chce na was sprowadzić kłopotów. - Żenia skrzywiła się.

- A jak mieliby nas namierzyć? Przecież to ja rządzę tym miastem - uśmiechnął się głupkowato a dziewczyna nie wiedziała jak to interpretować. - Oo, jak byś nas chciała namierzyć? - zapytał w charakterze żartu, a może burzy mózgów.

- Dogadałabym się z duchami. Nietechnologicznymi. Takimi, których osoba publiczna nie ma pod kontrolą.
Zaar odpowiedział z pełnym przekonaniem, choć odpowiedź w żaden sposób nie uspokoiła dziewczyny.
- Czarny też zna nietechnologiczne duchy, które na jego prośbę bronią tego mieszkania.
- Mhm - pokiwała głową Żenia - Nie muszą tu przecież włazić. Wystarczy zdać relację, że takie mieszkanie jest. I kto w nim jest.

Brunetka pociągnęła nosem:
- A można przenieść takie rzeczy jak fetysze na drugą stronę, nie? To czemu by nie stworzyć jakiegoś robota np. mega szybki komp i natchnąć go duchem żeby obserwował i robił nadsłuch tutaj po tej stronie? Albo ciągłe zbieranie informacji?

- Ale tego mieszkania nie znajdziesz tak łatwo w umbrze. Owszem, jeżeli wiesz gdzie jest, to tak. Ale nie zlokalizujesz go. Wszystkie pająki wzorca, które są w okolicy są na moich usługach. Jeżeli pojawia się naruszenie wzorca, to je sprawdzamy. Widzisz, mam wykrywacz pluskiew. Są też magiczne wykrywacze pluskiew. Mamy swoje zabawki. -
W końcu przestał mówić i zaczął ładować do ust sałatkę.

- Nas też tak chroniłeś? Tymi zabawkami? - mruknęła Żenia wpatrując się intensywnie w Labradora. Blefowała, zakładając coś czego pewną nie była. Chciała przekonać się czy podejrzenia były prawdą. Czekała na odpowiedź dłubiąc w sałatce widelcem.

- Nie - spuścił wzrok w talerz i zaczął mieszać widelcem w sałatce. W końcu westchnął.
- Dlatego spotykamy się u mnie. Albo w lesie. Czarny ma swoją ochronę przeciw duchom. Reszta radziła sobie sama. Nie prosiłaś też nigdy o pomoc dla siebie i męża. Zresztą…

Zapadła niezręczna cisza.

- Nie to miałam na myśli. Nas: Ciebie i mnie, Zaar.
- Pamiętasz? - Zaar podniósł twarz, spojrzał jej w oczy i zbladł.
Brunetka spuściła wzrok.
‘Dokładnie takiej reakcji się spodziewałam’ - pomyślała kwaśno.
- Nie. Tylko zapach, wrażenie, poczucie bezpieczeństwa. - mruknęła podnosząc wzrok na pobladłego mężczyznę - Przepraszam.
- Muszę cię prosić, żebyś jeszcze trochę o tym z nikim nie rozmawiała. Chodzi o Litanię. Coś, co stanowi podstawę naszej egzystencji w tym podłym świecie. Czarny ma się tym zająć w tym tygodniu. Omówić ją z tobą krok po kroku. Widzisz… my… ja…

Tak długo, jak Zaar mówił o ogólnikach było dobrze. Gdy tylko wchodził na temat bezpośrednio dotyczący jego albo Żenii zaczynało się kołowanie i problemy z mówieniem.
- Mieliśmy romans - powiedział w końcu i zacisnął szczękę patrząc z uwagą na reakcję dziewczyny.

Żenia nabrała wody w usta, dosłownie.
Przełykając spojrzała na Zaara spojrzeniem ‘powiedz mi coś, czego się nie domyśliłam’.
- Mhm. - pokiwała głową ironicznie - Myślisz, że nikt o tym nie wie? Zapachu nie miałeś jak oszukać. Twojego zapachu na mnie nie znałam wcześniej, a na polanie wyczułam Cię zanim jeszcze się pojawiłeś.

- Mam nadzieję, że nikt o tym nie wie - patrzył w jej oczy. Jego twarz się nieco rozluźniła.
- To niesamowite, że niczego nie pamiętasz.
- To wkurzające i frustrujące, nie niesamowite. - westchnęła w odpowiedzi - Zupełnie nie wiem jak się zachowywać przy was. Mieliśmy romans ale wyglądasz jakbyś żałował. Mieliśmy romans tak po prostu? To był tylko seks czy coś więcej? Pod nosem Tomka i jego ambicji rozrodowych? Pod nosem mojego męża? Ten mój mąż nie interesował się niczym?

Sapnęła zirytowana, czując ukłucie znanej sobie paniki:
- Ehhh. Sorry. To nie Twoja wina. - machnęła ręką. Podniosła się i zebrała talerze i szklanki w drodze do kuchni.
Nie zatrzymywał jej. Nic nie powiedział. Został sam w pokoju, jakby czekając. Dopiero po dłuższej chwili poszedł za nią. Podszedł z tyłu i ją objął.
- To naprawdę bardzo skomplikowane. Gubiłbym się w tym nawet gdybyś pamiętała wszystko, a teraz…. Teraz gdy nie pamiętasz niczego, to nawet nie mam pojęcia od której strony zacząć ci to wyjaśnić.

Spięła się nieco czując niespodziewany uścisk.
Odwiesiła trzymaną w dłoni ściereczkę i pokiwała głową:
- Początek zazwyczaj jest dobrym miejscem. - odwróciła nieco twarz by zerknąć na Zaara. - Na przykład imię może być takim początkiem. - uśmiechnęła się koślawo i ujęła jego dłonie w swoje by lekko rozluźnić objęcie. Obróciła się twarzą do gospodarza.

- Jarek. Jarek Szulc. Przez ce. I es zet. Ale nigdy nie mówiłaś do mnie po imieniu. Wolałaś Zaar. To Zaara znalazłaś w necie. To do Zaara pisałaś. To z Zaarem się spotkałaś. I to Zaar ściągnął cię do watahy - mówił tym swoim uspokajającym tonem. - To chyba już trzy lata odkąd cię poznałem. Padało. Umówiliśmy się przed operą, w tym parczku. Opowiedziałaś swoją historię. - Westchnął ciężko, a Żenia uśmiechnęła się cieplej. Tak bardzo przypominał jej ciapę Labradora. Pogładziła go odruchowo po ramieniu:
- Też Ci trudno… - doznała nagłego objawienia.
No pewnie, to nie mogła być przyjemna sytuacja dla żadnego z nich. W tym całym szaleństwie skupiała się głównie na sobie.

- Iiiii mnie uwiodłeś na ławeczce w parczku - rzuciła lżejszym tonem, żeby wybić ich oboje z ciężkiej atmosfery.
- Nie. - zaprzeczył natychmiast nie wyczuwając żartu. Żenia pomyślała nawet, że w tym momencie zachował się jak Czarny, a nie jak Zaar, którego poznała dwa dni temu. Może wspólne przebywanie przekłada się na nabieranie wspólnych cech?

- Między nami coś więcej pojawiło się niedawno. Kilka miesięcy. I to ty mnie uwiodłaś mała. - Przy ostatnim słowie spojrzał jej głęboko w oczy, a w niej coś zadrżało. Znów to uczucie. Skojarzenie. Wspomnienie?
- Hm. No to ze mnie sex-bomba. - mruknęła ciszej, wpatrując się w ich stopy - Nie mówiłam czemu? Znaczy czemu teraz? - dodała niezręcznie.
- Nie. Wierzyłem, że to dlatego, że cię oczarowałem - uśmiechnał się głupkowato - ale powód mógł być inny. Zawsze byłaś buntowniczką. Może nie podobał ci się los przygotowany przez Tomka i Czarnego. Jako krewniaczka byłaś dla Tomka możliwością na przedłużenie linii. Facet jest zdesperowany. A ty chyba nie chciałaś do końca życia zmieniać pieluch małym wilkołakom. Mam niejasne przeczucie, że zrobiłaś to innym na złość, niż dla mnie…. - po ostatnich słowach jego głos posmutniał.

- I co? Nie przeszkadzało Ci to, że Cię wykorzystywałam? - Żenia odsunęła się nieco z kwaśną miną. Nie była specjalnie dumna z tej osoby jaką opisywał Zaar.
Wilkołak wzruszył ramionami.
- Teraz to bez znaczenia. Złamaliśmy Litanię. Jeżeli ktoś się dowie, to obydwoje zostaniemy ukarani - Zaar puścił ją i odwrócił wzrok.
- Musimy pomyśleć jak ukończyć twój rytuał. Nie traćmy czasu na to co było. - jego głos zdawał się ziębnąć. Tłumił uczucia - A czego być nie powinno.
Jarek poszedł z powrotem do salonu.

Żenia ruszyła za nim, faktycznie obmyta kubłem zimnej wody. Nie do końca chyba jednak w taki sposób na jaki liczył Zaar:
- Po pierwsze to co było - zrobiła w powietrzu znak cudzysłowu - to część moich wspomnień, których nie posiadam. Równie dobrze mógłbyś powiedzieć “przestań trybić co robiłaś ostatnie dwadzieścia parę lat” bo szkoda na to czasu. - oparła się ramieniem o framugę drzwi zakładając ręce na piersi - Po drugie nie wiem co niby mieliśmy złamać. Nie byłam garou zdaje się podczas uwodzenia Cię. Skoro to tak istotne, to to jest chyba ważny szczegół, o którym zapominasz. Po trzecie, nie przeszkadzało ci łamanie jakiś tam zakazów gdy się… - utknęła - …gdy podobno miałam być krową rozpłodową Tomka. - wzruszyła ramionami zirytowana - Ale tak. Skupmy się na obrazie. Możesz zdobyć plany zabezpieczeń?

Jarek usiadł przed swoim biurkiem z trzema monitorami. W pomieszczeniu już było słychać szum wiatraczków chłodzących procesory. Na tablet wpłynął mail.
- Będę mieć dla ciebie prezent. Ale później.
Stukał intensywnie w klawiaturę. Też był zdenerwowany i starał się to odreagować. W końcu podsunął jej swojego tableta z wyświetlonymi planami budynku.
Zaar unikał jej wzroku. Jednak powiedział:
- To twoja próba. Nie mogę ci wiele pomóc.
- Ok, dzięki i tak. Wygląda na to, że czeka mnie wycieczka do Wawy. - powiększała poszczególne plany na wyświetlaczu, uważnie się im przyglądając.

Przerzucała zdjęcia. Na każde z nich wystarczył jej dosłownie jeden rzut oka. Zapamiętywała układy pomieszczeń. W głowie analizowała opcje wejścia przez dach i podziemiami. Pierwsza ryzykowna przez miejski monitoring. Druga czasochłonna ze względu na konieczność odwiertu. Systemy alarmowe raczej w żadnym stopniu nie górowały nad standardami. Kamery w newralgicznych punktach, pokrycie powierzchni budynku w 100%. Dodatkowo laserowe czujniki między pomieszczeniami. Żadnych “ludzkich” obchodów. System nie pozwalał cieciowi opuścić kanciapy między 20:00 a 6:00. W pomieszczeniu głównej galerii dodatkowo czujnik zmiany nacisku na podłodze. Nikt nie wejdzie. Była jeszcze opcja wejścia za dnia. W godzinach otwarcia muzeum. Alarmy przyłączone do gablot. Kilka przed obrazami. Żenia wszystko to wykoncypowała bez udziału woli. Jej głowa na wysokich obrotach planowała włam. I robiła to z taką łatwością, jakby myślała o tym czy kanapkę zrobić z serem, czy z pomidorem.

Kolejno sprawdziła możliwości ucieczki:
- Masz jakieś analizy ruchu drogowego, natężenie w godzinach dziennych vs. nocnych? - mruknęła odruchowo nawet nie unosząc spojrzenia znad tableta. Była skoncentrowana. A jej skupieniu nie przeszkadzał bagaż emocjonalny jaki dźwigał najwyraźniej Zaar. Może niewiedza jest błogosławieństwem?
Zawiesiła palec nad tabletem.
Może coś co zrobiła było tak straszne, że sama wyparła wszystko z pamięci? Jak czyszczenie dysku twardego…

- Nie. Nie mam. Ale daj mi chwilę.
Zaar zaczał stukać w klawiaturę. Bardzo szybko i bardzo energicznie. Co ciekawe nie używał myszki. Aż nagle cisza. Żenia oderwała się od laptopa i zobaczyła wilkołaka siedzącego przed monitorami bez ruchu. Na jego twarzy malował się spokój. Jak gdyby medytował. Trwało to kilkanaście sekund, a gdy otworzył oczy to komputer wypluwał kolejne tabele, harmonogramy, słupki i analizy.
- Mam rozpiskę tras patrolowych radiowozów z ostatnich dwóch tygodni, mam też rozpiskę na ten tydzień. Dane o ruchu też już mam, ale w wartościach bezwzględnych, czyli nie mam informacji czy daną ulicą samochód jechał na południe, czy na północ. Jedynie, że jechał. No i z pominięciem uliczek na które nie sięga monitoring policji.
Zakończył z uśmiechem dumy, a dane w nieobrobionej formie wyskakiwały na tablecie przed Żenią.

- Dzięki. - uśmiechnęła się lekko w odpowiedzi chociaż myślami była gdzieś indziej - Nie jesteś w stanie ściągnąć danych z mojego lapka? Jest rozkaszaniony ale może dysk twardy albo chociaż SDD działa?

- Jestem. Nawet próbowałem już to zrobić. Z tym, że widzisz… moim zdaniem to nie jest Twój laptop - ostatnie dwa słowa podkreślił.

- Nie? - zdziwiła się dziewczyna - Skąd takie założenie? - iskierki ciekawości zmieniły się w raźno buchający płomień.
- Cóż, wygląda inaczej niż ten, z którym do mnie przychodziłaś. I nie chodzi mi o ślad głowy Zapalniczki w tym nowym.

Żenia zagryzła wargę wciąż nieco zakłopotana wydarzeniami.
- No to tym bardziej trzeba by sprawdzić co tam się kryje. Może coś istotnego w sprawie łódzkiej?

- Tak, myślę że tak. Laptop w tej chwili jest u mojego informatora. Speca od hardware'u. Jeżeli ktoś ma go poskładać, to Wiśnia. Powiedz mi proszę - ton Zaara zmienił się nagle - co dziś chcesz robić?

- Zakopać się w łóżku tuż obok ciebie z kubkiem kakao? - Żenia spojrzała na Zaara ze słodkim uśmiechem.

Najpierw spojrzał na nią uważnie. Potem dolna szczęka opadła mu delikatnie pozostawiając rozchylone usta. Do pełni oblicza idioty, jakiego twarz nigdy nie została skalana inteligencją Jarkowi brakowało jedynie strużki śliny ściekającej powoli z kącika ust na klawiaturę. I w pewnym momencie, gdy Żenia już taką strużkę niemal ujrzała, wilkołak postanowił przerwać milczenie.
- Idę zrobić kakao.
I jednocześnie wprawiając słowa w czyn odsunął się od biurka i ruszył do kuchni.
Po krótkiej chwili brunetka ruszyła za nim. Była ciekawa skąd nagła zmiana w Jarku. Jeszcze kilka chwil wcześniej Labrador protestował, teraz nagle postanowił zrobić kakao.
Zajrzała do maluśkiego pomieszczenia kuchni.

Zaar wlał mleko do dwóch sporych kubków i wstawił je do mikrofalówki. Po uruchomieniu urządzenia wpatrywał się w światełko wewnątrz. Z odrętwienia wyrwało go charakterystyczne „bing”. Do ciepłego mleka wsypał kakao. Wymieszał i nie odwracając się powiedział:
- Chodźmy do sypialni.

Postawił jej kubek na nocnym stoliku, po czym ze swoim kubkiem usiadł na rogu łóżka.
- No to jesteśmy. Która Twoja strona? Od ściany czy od brzegu? - Żenia skopała klapki ze stópnabierając przekonania, że Zaar coś kombinuje. Postanowiła podejść do sytuacji jak do „wyzwania lub prawdy”. Uśmiechała się lekko czekając na to, że „przeciwnik” się złamie.
- Po wszystkim ty sypiałaś od drzwi, a ja od okna - zrobił solidny łyk kakao.
- Zawsze zastanawiałem się, czy chcesz uciec w nocy.
Brunetka wsunęła się na miejsce od ściany. Podciągnęła stopy by usiąść nieco bokiem i sięgnęła po kubek. Oparła się plecami o ścianę i pociągnęła łyk napoju.
- No to teraz nie musisz…
W kilku głębokich łykach opróżnił kubek.
- Teraz, to ja się zastanawiam kim się stałaś po tych trzech dniach w Łodzi.
Lekkie wzruszenie ramionami było jedyną odpowiedzią na jaką zdobyła się Żenia. Zbyt wiele opcji nie miała.
‘Jedną z was”
‘Wilkołakiem’
‘Czystą kartką’
Żadna z powyższych odpowiedzi nie pokrywała tajfunu skrywanego w jej myślach.
Popijała bez słowa kakao, wpatrzona w Zaara choć nie do końca obecna. W końcu przesunęła w jego kierunku dłoń. Wierzchem odwróconym do góry.

Bez słowa położył dłoń na jej dłoni, po czym ścisnął palcami.
- Cieszę się, że wróciłaś. Nie mogłem się pogodzić z Twoim odejściem. Bo po wszystkim miałaś zniknąć. Wyjechać z kraju. Cieszę się, że zostałaś. Choć to, co do ciebie czuję jest złe. - Patrzył na nią gdy zapadła niezręczna cisza.

„I kto teraz kogo uwodzi?” błysnęło Żeńce, która przez dłuższą chwilę trawiła słowa Zaara.
- A co ja mówiłam, że czuję? - odstawiła kubek na parapet okienny i uklękła siadając na piętach bliżej Jarka. Musnęła delikatnie skroń bruneta. Przesunęła palcami we włosach delikatną pieszczotą.
Pochwycił jej dłoń i pocałował w nadgarstek.
- Mówiłaś, że dałabyś wiele, żebym to ja był alfą naszej watahy. Że mogłabyś dla mnie rodzić dzieci. Że chciałabyś, żebym to był ja a nie Tomek.
Oczy mężczyzny były jakieś smutne.

Dzieci wywołały w Żenii skurcz i przestrach.
Dzieci?!
Serce zaczęło jej bić szybciej, poczuła wypieki na policzkach i chłód wzdłuż kręgosłupa.
- Zaar - dłoń dziewczyny znieruchomiała - ja…
Poczuła się w pułapce.
Odsunęła się nieco gwałtownie i zsunęła z łóżka ruszając wprost na balkon.
Zaar nie ruszył się. Przeszła przez korytarz, salon, aż w końcu wyszła na zewnątrz. Potrzebowała powietrza. Świeżego. Głębokich wdechów. W tym czasie wilkołak wstał, wziął z parapetu jej kubek i ruszył do… kuchni. Jakby konieczność pozmywania miała mu pomóc odnaleźć własne miejsce we wszechświecie.

Po dłuższej chwili, którą spędziła na rozważaniu opcji “wyskoczyć z trzeciego piętra” przeciwko opcji “powstrzymać nudności” w końcu pozbierała się na szufelkę.
Co ona robiła?
Co nią kierowało?
Utrata pamięci nie mogła skasować naturalnej reakcji organizmu na samo hasło o dzieciach.
Jak to wszystko miało się do sprawy Pentexu?
Żenia gubiła się.
Za dużo niewiadomych.
Za dużo strzępków informacji i żadnych konkretów.

Chyba nie ufała czwórce wilkołaków do tej pory.

Poczłapała z powrotem do mieszkania.
Zaar wyszedł z kuchni a Żenia nie zwolniła kroku. Wpadła niemal na Jarka, który trzymał coś w ręku.
W wąskim korytarzu, wtuliła się szczelnie w Labradora, który objął ją. Ujęła w dłonie twarz Jarka i sięgnęła jego ust by całować delikatnie. Zaar odwzajemnił pocałunki. Przycisnął do siebie.
- Kocham cię, mała - szepnął do ucha dziewczynie. - Kochałem cię od tak dawna.

Głaszcząc wolno ogolone policzki Zaara, Żenia miała kompletną pustkę w głowie.
- Jarek - podjęła szeptem myśląc, ze pewnych rzeczy na głos powiedzieć nie można - wiem. Czuję. - zajrzała w oczy wilkołaka nieco się odchylając - Dasz mi trochę czasu?

Zamknął oczy i kiwnął głową. Wtedy dojrzała na jego powiece łzy. W dłoni nadal miał żółta kartkę.
- Przepraszam. - starła łzę nim stoczyła się po policzku i znowu pocałowała - muszę… próbuję ogarnąć to wszystko. Siebie, nas. Czarna dziura w głowie nie pomaga. - uniosła twarz Zaara by zmusić go do spojrzenia na siebie - powiesz mi czego… co mogę zrobić dla Ciebie?
- Na razie nie daj się znaleźć. Nie rób niczego głupiego. I ukończ ten pierdolony rytuał przejścia - wyrzucił z siebie smutnym głosem zbitego labradora.
Żenia uśmiechnęła się w odpowiedzi i zasalutowała:
- Tak jest. - przez chwilę wahała się po czym dorzuciła - Przeniesiesz się do sypialni?
Pokiwał głową. Uśmiechnął się.
- Tak, ale reszta nie może się dowiedzieć.
- Będziesz musiał powstrzymać się od głośnych jęków - tym razem to Żenia szepnęła wprost do ucha wilkołaka.
- Czyli nie pamiętasz, że nie jęczę - ścisnął jej pośladki.
- Możesz założyć, że nie pamiętam niczego. Żadnych z Twoich zagrań i chwytów łóżkowych - Żenia lekko skubnęła zębami płatek ucha Jarka - Ty za to wiesz o mnie dużo, dużo więcej. - palce wtulonej brunetki przeczesywały pieszczotliwie włosy u podstawy czaszki i skórę na karku mężczyzny. - Jesteś na wygranej pozycji
Pisnęła cicho, gdy uniósł ją i ruszył w stronę sypialni. Gdy tam dotarli, po jakichś czterech krokach, rzucił się na łóżko przygniatając ją swoim ciężarem. Radosny śmiech rodem ze jej wspomnień zamienił się w ciche westchnienia przyjemności, gdy Zaar zaczął całować ją mocno po szyi i kontynuował pieszczoty schodząc niżej.



 
corax jest offline