Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-12-2017, 12:36   #427
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Kaplica Abbathora była bardzo skromna wbrew pozorom. Na przeciwko wejścia, pod ścianą znajdował się kamienny pomnik wielkiego diamentu, a w pobliżu kręcił się stary krasnolud o siwej brodzie, sięgającej kolan. Zgarbiony starzec nie miał nawet pancerza na sobie. Pomarszczona twarz nie robiła dobrego wrażenia, a Venora miała wrażenie, że to będzie ciężka rozmowa. W końcu miała mieć do czynienia ze sługą krasnoludzkiego boga chciwości i skąpstwa.
-Goście! Oh witajcie, najznamienitsi! Niech was bogowie błogosławią! Co was sprowadza? Co was sprowadza do skromnego sługi Abbathora?- pokłonił się wyjątkowo nisko jak na swoje warunki fizyczne.
Rycerka starała się nie dać po sobie znać, że jest zaskoczona aparycją kapłana i w milczeni poczekała aż ten się wyprostuje. Venora w przeciwieństwie do swoich towarzyszy nie miała na sobie zbroi, będąc ubraną jedynie w codzienne szaty, dodatkowo okryte ciepłym i długim płaszczem. Postronna osoba mogłaby posądzić, że jest ona jakąś handlarką, która w obstawie górujących nad jej sylwetką i groźnie wyglądających wojowników, przybyła do enklawy robić interesy.

- Witaj - w końcu paladynka skinęła głową w geście powitania. - Jestem lady Venora Oakenfold, rycerz zakonu Helma w Suzail - przedstawiła się. - Chciałam prosić o twoją zgodę, której to potrzebujemy by przepuszczono nas przez strzeżone przez wasz lud przejście pod górami - wyjaśniła na prędce powód dla którego zajmuje mu czas.
-Oh tak! Przejście pod górą! Te przeklęte zasady!- naburmuszył się, wyliczając na palcach. -Trzeba chodzić, dopytywać się, prosić inne krasnoludy… Ale nie tu, o nie! Ja cenię twój czas lady Venario… Zgadzam się na wasze przejście. Zgadzam się, albowiem wspaniałomyślny ze mnie mąż. Jedynym warunkiem jaki zmuszony jestem postawić to skromna zapomoga dla kleru Abbathora w wysokości tysiąca złotych monet.- rozłożył ręce w geście bezradności -Czasy są ciężkie, sami wiece a taką kaplicę trudno utrzymać jeśli mało kto tu zagląda… Oh trudne czasy, trudne- pokręcił głową.

Paladynka uniosła brew w zdziwieniu co do ceny jaką zażyczył sobie kapłan.
~ Co mi strzeliło do głowy, żeby w ogóle tu przychodzić? Chyba za bardzo mnie te przepychanki między Balthazaarem i Agness rozproszyły ~ przeszło Venorze przez myśl. Nie miała problemu by wydać taką kwotę lecz zdała sobie sprawę z tego, że wyznawcy boga chciwości nawet jednej monety nie ma ochoty podarować. Rycerka zmarszczyła brwi.
- Zbyt wysoka to jest dla nas cena, tym bardziej, że dotąd nikt nie oczekiwał od nas złota za pozwolenie - odparła w końcu paladynka. - Życzę miłego dnia - po tych słowach odwróciła się i czym prędzej się oddaliła. Stary krasnolud nie ukrywał zdziwienia odmową Venory. Był święcie przekonany, że panna Oakenfold zgodzi się na jego propozycję. Kiedy opuszczali jego kaplicę, nawet ich nie pożegnał. Gniewnym wzrokiem odprowadził na zewnątrz.
-Zdrowo pierdolnięty…- skomentował Balthazaar szturchając lekko Venorę łokciem. -Chociaż z tego co zauważyłem, łatwo ci przychodzi wydawanie złota na głupoty…- dodał zerkając na Agness.

Panna Oakenfold zgromiła wzrokiem smoczydło.
- Ostrzegam cię, jeszcze jeden taki zgryźliwy komentarz w tym temacie, a uleczę ci oko - zagroziła mu rycerka, a jej mina wskazywała, że nie żartuje i tym bardziej nie ma zamiaru tolerować takiego zachowania. Pokręciła głową w niezadowoleniu i ruszyła w kierunku świątyni Clangeddina. Świątynia krasnoludzkiego boga wojen i bitew była największym przybytkiem zaraz po klerze Moradina. Grube i solidne mury oraz żeliwne wrota sprawiały wrażenie jakby Venora miała przed sobą bastion a nie świątynię. Na wrotach znajdowała się płaskorzeźba przedstawiająca dwa, skrzyżowane topory bojowe. Wąskie i strzeliste okna nadawały się również do prowadzenia ostrzału, niczym w najprawdziwszym zamku. Wnętrze było wysokie i dość skromne. Na białych ścianach znajdowały się malowidła wielkich bitew krasnoludów. Zapach kadzidła unosił się już na samym progu. Drewniane ławy pod ścianami były puste, a jedyną osobą znajdującą się w środku był czarnowłosy krasnolud. Kapłan miał na sobie brzęczący pancerz oraz kremową szatę z boskimi symbolami. Zawieszona na plecach tarcza świadczyła o poważnym traktowaniu dogmatów Clangeddina. Krasnolud przerwał modły i uniósł powoli wzrok do góry, po czym spojrzał przez ramię podejrzliwie w kierunku przybyszów.


Dla służki Helma to miejsce było niczym zawitanie do rodzimej świątyni. Venora gestem ręki nakazała towarzyszom poczekać w miejscu, a sama pewnym krokiem zbliżyła się do kapłana. Skinęła głową z szacunkiem na powitanie.
- Jestem lady Venora Oakenfold, paladyn zakonu Helma w Suzail, a to moi towarzysze. Chcielibyśmy prosić o zgodę na przekroczenie gór waszym podziemnym przejściem - przedstawiła siebie i sprawę, z którą do niego przyszła. - Mamy już zgodę kapłana Moradina i Berronar Czyste Srebro, a ciebie chciałabym prosić o ostatnią wymagana zgodę nim zostaniemy przepuszczeni
Krasnolud wstał i wyszedł na przeciw rycerce. Był niski nawet jak na standardy swej rasy, ale uzbrojony po zęby budził respekt i poważanie. Pięknobrody spojrzał za plecy Venory, gdzie czekali jej kompani.
-Rozumiem, że chcecie przedostać się bezpiecznie i szybko na drugą stronę gór… Rozumiem, że w imię zasad przybyłaś prosić o pozwolenie… Nie rozumiem natomiast jakim prawem sprowadziłaś do tego świętego przybytku plugawego sługę zła?- raz jeszcze spojrzał na czekających z tyłu Agness i Balthazaara.

Venora spojrzała przez ramię na swych towarzyszy po czym znów skupiła swoją uwagę na krasnoludzie, zastanawiając się czy ma przed sobą paladyna.
- Tak, była ona kapłanką Bane'a, wielkiego wroga Helma, któremu służę - zaczęła spokojnie. - Ta kobieta z własnej woli pomogła mi kiedy miała okazję zabić mnie. Co więcej w mieście Highmoon znacznie pomogła mi w walce z likantropami. Jak każdy paladyn, nie tylko w moim obowiązku jest niszczyć zło, ale również dawać szansę do nawrócenia się - powiedziała. - Nie zamierzam też nikogo oszukiwać co do tego kto mi towarzyszy, bo to byłoby wyrazem braku szacunku do was
-Ale sprowadzeniem jej do mego domu, nie jest oznaką braku szacunku?- spytał spokojnym, lecz chłodnym tonem.
- A czy zamykanie przed nią bram świątyń dobrych bóstw nie mija się z celem pokuty? Ona musi odnaleźć nowego patrona, który przemówi do jej serca, a gdzie jest lepsze ku temu miejsce niż w samej świątyni? - odparła pogodnym tonem Venora.
-Tu na pewno pokuty nie odnajdzie- rzekł patrząc Venorze głęboko w oczy -Kiedy porzuciła swoją przeklętą wiarę?- spytał brodacz.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline