Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-12-2017, 20:20   #22
Raga
 
Raga's Avatar
 
Reputacja: 1 Raga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputację

Ionachkt przez chwilę stał w bezruchu na korytarzu przed pracownią. Czuł, że zbliża się coś. Coś dużego. Oparł rękę o ścianę. Spodziewał się, że przeszyje go fala bólu, albo chociaż padnie na kolana i zacznie dygotać, ale rozczarował się. Widocznie jego już i tak demoniczne ciało przypominające pod pancerzem siewcę zarazy nie musiało zanadto zmieniać się po tym jak wniknął w niego Herold Nurgla. Ale tak to wyglądało tylko pod względem fizycznym. Aptekarz wyraźnie wyczuwał dodatkową jaźń wewnątrz siebie.

Uczucie można było porównać do świadomości, że gdzieś w pobliżu czai się bestia, która rzuci się na niego gdy tylko przestanie być czujny. Nagle bestia wycofała się tak że była prawie niewyczuwalna.

Wtedy Ionachkt oślepł. Nie była to jednak ślepota fizyczna, a taka wywołana oślepiającym złotym światłem psychicznym.

Gdy otworzył oczy leżał na stole w pracowni. Spróbował się podnieść, ale nie był w stanie. Słabość i przeszywający ból mu to uniemożliwiały. Zdążył jednak zauważyć, że jego lewe przedramię kończy się zaraz za łokciem zakrwawionym kikutem z wystającą białą kością. Wprawne oko aptekarza z łatwością oceniło iż kończyna była odgryziona przez potężne szczęki uzbrojone w ostre jak brzytwy kły. Jego wzrok przesunął się na prawo i spoczął na brzuchu, a raczej tym co po nim zostało. Zrozumiał dlaczego ból ręki mu nie doskwierał. W przypadku rozległych obrażeń receptory głupieją i mózg skupia się głównie na największym źródle bólu, a Ionachkt właśnie na nie patrzył. Zadziory rozerwanego pancerza Ultramarine podpowiadały, że coś bardzo ostrego musiało przebić go od tyłu z ogromną siłą. Tkanki ziejące z rany były poczerniałe i ogarnięte toksynami. Opadając na plecy wydał z siebie jęk ni to bólu ni to rozpaczy wynikającej ze złości bezradności.

- Nic nie mogę dla Ciebie zrobić bracie - usłyszał głos wyłaniającej się z mroku pomieszczenia postaci.

Na początku nie docierało do niego to co widzi. Pancerz był charakterystyczny dla Aptekarza Ultramarines. Wpatrując się rysy twarzy, dopiero po kilku sekundach rozpoznał w nich siebie. Zaskoczenie ze swojego odkrycia nałożyło się z irracjonalnym odczuciem jakby jakaś mroczna bestia przyczajona w jego umyśle wystawiła pysk ze swojego ukrycia i węszyła zaciekawiona. Było to na tyle abstrakcyjne, że postanowił to zignorować zrzucając na efekt wywołany swoimi obrażeniami.

- Dobrze wiesz, że możesz - odpowiedział ranny na słowa aptekarza. - Przecież od wielu miesięcy, na tej zapomnianej przez Imperatora planecie, masz do czynienia z obrażeniami jakie otrzymują twoi bracia od Tyranidów. Nawet prowadzisz w tajemnicy badania nad ich toksynami. Wynalazłeś nawet szczepionkę, która potrafi zmutować tkankę aby zneutralizować toksynę i wspomóc regenerację.

- Ale Kodeks nie pozwala na tego typu kuracje! - na twarzy aptekarza pojawiła się jednak wątpliwość.

- To dlaczego testujesz to na sobie? - padła odpowiedź.

- Twój stan jest krytyczny - aptekarz udał że nie usłyszał pytania. - Kapelan zaraz tutaj będzie. Pomoże odnaleźć twojej duszy spokój bracie i podejmie decyzję czy mam pobrać twoje ziarno zanim dotrą do niego toksyny.

- Będziesz patrzeć jak umieram wiedząc, że znasz sposób żeby uratować mi życie? Zrobisz to tylko dlatego, że tak mówi Kodeks i Kapelan? - oczy umierającego wwiercały się w brata.

- Tak mówi Kodeks! - Aptekarz musiał jednak zebrać determinację aby ostro odpowiedzieć..

Chwilę później przybył kapelan, który próbował dać ukojenie krytycznie rannemu. Uzmysłowić mu, że umierając przysłuży się zakonowi. Astartes jednak nie słuchał. Cały czas patrzył w oczy Ionachktowi stojącemu zaraz obok. Gdy Kapelan skończył zrobił kilka kroków wstecz robiąc miejsce aptekarzowi.

- Nie przerywaj swoich badań bracie. Niech moja śmierć przysłuży się dla innych braci - blady uśmiecha zagościł na twarzy pacjenta. - Tak będzie - zapewnił Ionachkt, w którego duszy w tym momencie pojawiło się pęknięcie.
Besta z ukrycia obserwowała całą scenę w milczeniu.

***

- Jak ja mogłem funkcjonować z takim kijem Ultramarine w dupie?! - było pierwszą myślą po powrocie Ionachkta do rzeczywistości.
- No ale teraz to sam nie wiem czy mnie nie urządziłeś gorzej niż wtedy - tym razem zwrócił się do demona którego obecność nadal w sobie wyczuwał.
- Wyjście z Warp musiało mocno Cię osłabić - kontynuował monolog aptekarz. - Wyczuwam Cię o wiele słabiej to pewnie znaczy, że mam trochę więcej czasu. Nie mam wyjścia. Muszę pogadać o Tobie z Beshanem - mamrotał Ionachkt do siebie i swojego gościa kierując się na mostek. Tam spodziewał się znaleźć członka rady, którego w tym momenciue potrzebował.
 
__________________
Walls of stone do not a fortress make. But they're not a bad start.

Ostatnio edytowane przez Raga : 04-12-2017 o 19:39.
Raga jest offline