Otto spojrzał na dym unoszący się nad płonącymi domostwami.
Do tej pory bardziej był skupiony na szukaniu kompanów i działaniu niż na pożaże.
- Faktycznie jakiś dziwny. Spróbuję jeszcze w jeden sposób spojrzeć na niego- Oznajmił i jego wiedźmi wzrok zaczął wyłapywać wiatry magii jakie krążyły przy pożarze.
Gdy już zbierali się do odejścia i padła propozycja udania się do gospody Wieddenstein zatrzymał się.
- Czemu nie do domu, w którym mieszkam. Spokój i dyskrecje tam mamy i nikt nam przez ramię nie będzie patrzył.