Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-12-2017, 12:37   #109
Paszczakor
 
Paszczakor's Avatar
 
Reputacja: 1 Paszczakor ma z czego być dumnyPaszczakor ma z czego być dumnyPaszczakor ma z czego być dumnyPaszczakor ma z czego być dumnyPaszczakor ma z czego być dumnyPaszczakor ma z czego być dumnyPaszczakor ma z czego być dumnyPaszczakor ma z czego być dumnyPaszczakor ma z czego być dumnyPaszczakor ma z czego być dumnyPaszczakor ma z czego być dumny
Jako że Phandalin nie było dużym miasteczkiem, Shavri prędko odnalazł Trzewiczka przeglądającego skóry upolowanych zwierząt gdzieś tam na jakimś straganie.
- Jak tylko wrócę z wyprawy, którą planuję będę mógł wykonać za drobną opłatą kilka pułapek na króliki. Rozszerzy szanowny pan swój asortyment, sam bym też upolował kilka, teraz jednak nie mam na to czasu. Z przyjemnością odwiedzę Pana później!

Stimy odwrócił się i natknął się na Shavriego.
- O! Shavri! Masz może futerko z królika? Będzie mi potrzebne do umagicznienia jednego przedmiotu.
- Ha. Cieszę się, że cię widzę. Futerka z królika nie mam, ale jeśli to nie piekarnia i będziesz tu po naszym powrocie, to nawet jeśli takowego nie złapie po drodzę, to wyprawie sie w okolice Phandalin specjalnie dla ciebie. - Tu tropiciel plasnął się otwartą głową w czoło. - No tak, bo nie wiem, czy wiesz, ale dogadaliśmy z przyjezdnymi rano szczegóły tej wyprawy i ruszamy zdaje się, że nawet już dzisiaj. Znalazłem już nawet Jorisa, który idzie z nami, ale twierdzi, że ów poszukiwany mag to nekromanta… Więc będzie ciekawie. Właśnie kończe zakuypy, ale miałem nadzieję, że uda mi się jeszcze Cię spotkać, żeby się pożegnać przed drogą.
- Torikę mówiła coś o jakimś nekromancie. Podobno nie lubią wody… Czekaj! To znaczy że wy gdzie? Dokąd idziecie?
- Może to ten sam. Zdaje się, że idziemy najpierw do Studni Sowy - wydaje mi się, że to samo miejsce, o którym czytałeś. A dlaczego pytasz?
Stimy uśmiechnął się szeroko i klasnął w dłonie.
- Nie zgadniesz!
Shavri spojrzał na niego wyczekująco.
- Prawdopodobnie masz rację - dodał dla zachęty i uśmiechnął się.
- Volo idąc tropem Bowgentle w książce pisał o Wieży Starej Sowy, lecz nigdy jej nie odnalazł, a tak się składa, że Thorika wie gdzie to! Też tam idziemy. Będziemy szukać pewnego ducha maga. Ja tak myślę, że to może być nawet ten sam mag, którego wy szukacie! Moglibyście poczekać jeszcze trochę, aż znajdę futro królika? Bez niego trudniej będzie nam znaleźć ducha.
- Byłoby wspaniale. Tym bardziej że Torika jest kapłanką. A kapłanka by się nam przydała. Trzewiku, musisz znaleźć Marva i z nim porozmawiać, bo ja po pierwsze naprawdę muszę skończyć te sprawunki - to raz. Dwa - żuczkiem jestem w tej wyprawie - on dowodzi. Może mu zależeć na czasie, ale jeśli wszyscy mielibyśmy coś pod wierzch… - zaczął gdybać sam ze sobą. - Oczywiście ty możesz jechać ze mną w siodle - dodał szybko. - Powiedz mu o Torice! To może być ważny argument. Jeśli Marv się zgodzi poczekać do jutra rana, a nikt z kupców nie będzie miał twojej skórki, wyprawię się dziś pod Phandalin z Kirą i postaramy sie złowić ci tego królika.

Stimy posmutniał nagle i pokręcił nosem.
- To się nie udaa…
- Dlaczego? - Shavri kucnął obok niziołka.
- Jestem niziołkiem i Marv mi nie ufa. Podobnie jak Joris, Przeborka i cała reszta.
Shavri oklapł również:
- Myślę, że nie masz racji. Nie widzą cię, ale to wcale nie znaczy, że ci nie ufają. Jeśli się jednak boisz, że Marv cię zbędzie - choć szczerze w to wątpię - leć do Toriki, niech ona z nim porozmawia. Mamy jeszcze trochę czasu.
- Pójdę - Stimy energicznie przytaknął, a z jakiegoś powodu jego kapelusz zagdakał. - To ty turlaj dalej, a ja pójdę! - Stimy, przytrzymując nakrycie głowy odbiegł w stronę domku Toriki.


Rozpędzony niziołek śmignął zakrętem w lewo, przed siebie dwadzieścia osiem kroków i bęc! Klapł na tyłeczek, a z kapelusza wysypała mu się Małgąska.
- Ojej! Właściwie to biegłem do Torikę, ale na Ciebie też chciałem wpaść szanowna Pani Zenobio! - Stimy skoczył z powrotem na nogi i zaczął łapać gdakającą kurę.
-Na Tori i na mnie? Razem? To będzie kosztowało ekstra-zastanowiła się Zenobia masując obolały, przez niziołka obity tyłek.
-O! To ty?-Rozpoznała w agresorze Trzewiczka. -Tak myślałam, niski jesteś wzrostem, ale duszę masz lwa...-Wymamrotała. Stłuczony zadek naprawdę bolał. Kto by przypuszczał, że z niego taka bestia? Nawet się nie gniewała. -Tylko wiesz, z nią musisz się dogadać osobno... Z rozbawieniem obserwowała, pogoń za kurą.
Jaki on zwinny i z jakÄ… gracjÄ… siÄ™ porusza.
Z wielkim trudem powstrzymała się, przed klepnięciem w wypięty w pewnej chwili w jej kierunku niziołkowy zadek.

Może to i lepiej, że Trzewiczek, zajęty łapaniem ptaszyska nie zwracał uwagi na to, co mówiła Zenobia. Gdyby słyszał, nie byłby taki spokojny a gdyby wiedział o czym ona myśli, zapewne uciekłby z krzykiem. Kiedy już Małgąska wróciła na swoje miejsce, Stimy wszystko wyjaśnił.
- Wyruszamy, być może jeszcze dzisiaj. Najpierw do Studni Starej Sowy, a potem do Banshee. Ta druga podobno nie lubi mężczyzn. Tak sobie myślę, że Ciebie może polubić i powiedzieć nam gdzie znajduje się księga, której szukam! Chyba że wcześniej powie nam to duch maga. Chodź z nami!

Trochę urażona Zenobia, lecząc zranioną dumę porcją wina prosto z dzbanka jakoś przyjęła do wiadomości, że ten atak od tyłu był zwykłym przypadkiem i nie grożą jej wspólne figle. Może to i lepiej - Tori była chyba zbyt agresywna, nawet dla Zenobii.
-Właściwie, to i my się tam wybieramy. Marv i Shavri okazali się nadzwyczaj uczciwi i nie chcą spędzić paru dni w pobliżu zamku a potem zainkasować za to kilku sztuk złota. Studnia jest tym miejscem, które mamy odwiedzić najpierw. Jeśli chcesz, możesz jechać ze mną, bo każdy ma jakiegoś wierzchowca a nie będziesz przecież jechał na kurze. Załatwiłbyś tylko jaki kociołek, albo dwa, bo mi ciągle giną.
 

Ostatnio edytowane przez Paszczakor : 04-12-2017 o 13:40.
Paszczakor jest offline