Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-12-2017, 14:34   #242
Mekow
 
Mekow's Avatar
 
Reputacja: 1 Mekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputację
Cały misterny evil-master-plan na nic, gdy jest się otoczonym przez perwów potężnego kalibru. Night spojrzał na diabełka wzrokiem mówiącym, "sorry mały, zrobiłem co mogłem, takie historie to tu codzienność, za mało, by kogoś skłonić do porzucenia burgera, którego można by później przechwycić". Dziwił się za to dlaczego oni jedzą te wielkie buły widelcami. "Ą", "ę", nowe zwyczaje, kurwa. Łapiesz w dłoń i szamasz, aż wszystko ścieka po brodzie. Pirat pokazał jak to się właściwie robi.
- Nie zapieram się, tylko podchodzę racjonalnie. Wszak nie ściga nas mafiozo z jakiejś planetki na zadupiu galaktyki, ale cała Unia. A ta ma środki do znalezienia jednego sygnału pośród tysięcy innym, a poza tym… po prostu uważam, że antena komunikacyjna nie jest teraz priorytetem. I możemy się obejść bez niej. - wzruszył ramionami Bullit. - Nie uważam, by zdobycie i zainstalowanie jej było naszym podstawowym problemem.
- Takich sygnałów jak my nadajemy jest pierdyliard więc życzę powodzenia w szukaniu nas na tej podstawie. - Fenn wzruszył ramionami z frytką w połowie drogi do ust - A jak naprawdę chcesz to można przekalibrować lekko transpodner i sygnał się zmieni. Dziesięć minut roboty i po krzyku - przez ten krótki czas zdążył już zjeść całkiem sporo i wcale nie zwalniał tempa.
- Już, już... - Rose w końcu przestała się kręcić wokół stołu i zajęła ostatnie, wolne miejsce, po czym sama zabrała się za pałaszowanie burgera. Oczywiście trzymała go w dłoniach, zajadając się nim w prosty sposób, ku małej uciesze Nighta?

- Więc po obiedzie mała siesta, a potem wychodzimy na zewnątrz i naprawiamy poszycie? - Leena sięgnęła po swojego browca, po czym napiła się prosto z butelki.
- Tak. A potem się zobaczy. Odwiedzenie tutejszej placówki jest kolejnym punktem planu. - zamyślił się Bullit popijając posiłek.
- A w jaki sposób ich odwiedzimy? - Zaciekawiła się kapitan - W końcu to zamknięta kolonia, a nie jakieś tam miasteczko gdzie możemy sobie od tak wejść?
- Dowiesz się wszystkiego w swoim czasie. - odparł tajemniczo Bullit uśmiechając się pod nosem.
- Nie mamy gazu usypiającego? Na takiej planecie musi być system wentylacji powietrza, wpuściło by się go, wbiło na chama do środka, zabrało co potrzeba i nikt by nawet nie wiedział że to my. Jeśli mamy gaz, inaczej nie ma co myśleć jak go wpuścimy. - wymyślił, a w zasadzie zaproponował Fenn, znad burgera którego już kończył.
- Mamy 10 granatów obezwładniających - Parsknęła śmiechem Leena.
Fenn machnął tylko ręką nie zawracając sobie dalej łba tym planem, i w ogóle dostaniem się do środka. Za to zaczął się rozglądać za dalszym jedzeniem, i oczywiście czasami zawieszając na krótko wzrok na odkrytym ciele Rose (w tym momencie jednak bardziej trawił go inny głód).
- I nie mamy potrzeby od razu atakować tego przybytku. To placówka naukowa nie wojskowa, a my jesteśmy uszkodzonym statkiem handlowym. Może spróbować tam się dostać normalnie, bo kto odmówi ślicznej pani kapitan, pilotce Becky i doradcy handlowym Rose, zwłaszcza jeśli będzie się ubierała w ten sposób co obecnie. - stwierdził ironicznie Doc wzdychając w duchu nad brakiem finezji tego bojowego planu.

Becky uniosła lekko brwi, a jej mina zdradzała że zamierzała coś powiedzieć. Jednak pełne usta jej to uniemożliwiły, więc musiała najpierw pogryźć i przełknąć.
- Nie opierałbym planu na samej prezencji, to że na Feniksie panują niezrozumiałe dla mnie standardy, które w języku Fenna można spokojnie nazwać alien hentai - Night spoglądał na swoje ręce, zastanawiając się w co by je tu wytrzeć. - To nie zdziwiłbym się, gdyby ci cali Chuloni byli jednak bardziej tentacle niż nekomimi i w całym zamieszaniu uznawali ludzi za mało atrakcyjnych, może nawet z wyglądu odrażających.
- Tak czy siak to placówka naukowa. Obwarowana ze względu na wrogie otoczenie. Nie będą strzelali do uszkodzonego przez piratów statku międzygwiezdnego. Zwłaszcza handlowego, w którym można coś kupić. Bądź co bądź broń palna przydaje się w okolicy. - wzruszył ramionami Bullit.
Fenn nie zainteresowany zbytnio planem który i tak pozna przed ewentualną akcją, wstał od stołu rzucając krótkie “Zaraz wracam” po czym zniknął w kuchni. Gdy po chwili wrócił w dłoniach trzymał miskę z czymś parującym, i jakby nigdy nic usiadł z powrotem na swoim miejscu i zaczął jeść zupę.
- No mówcie mówcie, nie przerywajcie sobie. - rzucił z na wpół pełnymi ustami.
Mniejszy niby od Bixa, a już burgera skończył i zabierał się za kolejne żarełko.
- Ty się mną Doc nie wyręczaj - Leena łypnęła okiem na Dave’a - A może męski kapitan Bullit z rozchłestaną koszulą będzie równie interesujący i przekonujący? Rose, będzie jakiś deser? - Spytała rudowłosą.
- Emmm… no… tak! Już idę do kuchni! - Dziewczyna skierowała tam swoje kroki.
- Pod warunkiem że u rasy naukowców to samice są agresywnymi i dominującymi osobnikami. Jeśli nie... to kobieta siedząca na mostku i dowodząca okrętem wyda się mniej groźna. - wyłożył swoją filozofię Dave.
- No właśnie. Wiele zależy od tego co miejscowi tu robią i kim są. Trochę z tego wiemy, ale bez anteny komunikacyjnej się nie dowiemy żadnych szczegółów, takich jak to czy nas tam poszukują - powiedziała Becky, gdy już przełknęła porcję frytek. - Możemy najpierw zrobić mały zwiad... A jak nie, to podlecieć Feniksem i po prostu zagadać o antenę; a co? - dodała od razu.

- Nie ma się co napalać Fenn. Ustaliliśmy, że w zamian za kilka przysług, pozwolimy cię zbadać. Zachodzi solidne podejrzenie, że nosisz w sobie nieznaną formę pasożyta, który je za dwóch, albo wygenerowałeś w żołądku mikro czarną dziurę. Tak czy inaczej, na pewno się zainteresują - Night z niewielkim uśmieszkiem na ustach, ruszył do łazienki, uporać się z resztkami sosu.
- No tso? - Fenn popatrzył po innych z kawałkiem czegoś wystającego z kącika ust - Tseba duho jehć by mieh duho hiły. - w końcu przełknął resztę z ust - Poza tym lubię jeść.
- Pomoże mi ktoś z deserem? - Powiedziała Rose, będąc już niemal w kuchni.
- No pewnie - odparła głośno Becky, wstając dość szybko od stołu i ruszając w stronę Rose.
- W każdym razie przeniknięcie do bazy nie powinno być problemem, na miejscu zobaczy się czy trzeba, a jeśli tak… to w jaki sposób da się ją opanować, w jak najbardziej bezkrwawy sposób. - dodał Doc przerywając na moment posiłek. - Czy mają potrzebne nam do naprawy statku części zamienne bądź odpowiedniego medyka do zabiegów chirurgicznych. Nadal mamy trochę splów i towaru z bazy ślimaka, a nuż zgodzą się handel?

***

Rose idąc kocim krokiem, wywijając przy tym biodrami, zniknęła w końcu w kuchni. Za nią ruszyła Becky… już w samej kuchni ruda dziewczyna zajęła się wspomnianym deserem, a konkretniej, jego wyciągnięciem z pieca. Pochyliła się przy tym mocno do przodu, a przy wyjątkowo kusej spódniczce, pilotka mrugając oczami mogła stwierdzić, iż owa panna nie ma na sobie majteczek.
- Pachnie wybornie, i tak też wygląda - Powiedziała do Becky, z wielkim uśmieszkiem na twarzy. Czy było to świadome, czy wyjątkowo przypadkowe stwierdzenie, tego Ryder nie była pewna…
- Przy okazji, proszę abyś nie brała Nighta. Bo widzisz, jego wielka miłość leży nieprzytomna w ambulatorium i na pewno nie chciałby jej zdradzić... - zagadała cicho pilotka, rozkoszując się słodkim zapachem deserów... Oj, ciężko byłoby oprzeć się tak wspaniałej pokusie gdyby ktoś był na ścisłej diecie.
- Hm? - Zdziwiła się Rose - A no tak… słyszałam, i ją widziałam - Dziewczyna uśmiechnęła się przelotnie - Nie no, Night nie... - Nabrała na paluszek nieco bitej śmietany, po czym kokieteryjnie oblizała, wpatrując się w Becky z czarującym uśmieszkiem.
- Wygląda bardzo apetycznie - zauważyła zadowolona pilotka. - A pro po. Obawiam się, że szykując tę wspaniałą ucztę zapomniałaś o jednej drobnostce - powiedziała, a jej uśmiech przybrał iście figlarny wyraz. Pilotka nachyliła się bliżej Rose.
- Zapomniałaś włożyć majtki - wyszeptała do niej z uśmiechem, na tyle głośno aby Rose ją usłyszała, ale na tyle cicho aby znajdujący się w pomieszczeniu obok nie zarejestrowali żadnej rozmowy.
- Nie zapomniałam - Szepnęła równie konspiracyjnie Rose, uśmiechając się do Becky. Lekko przygryzła swoją wargę, minimalnie się pochylając w stronę pilotki.
- Fajnie, że zauważyłaś... - Dziewczyna rozwiązała swój top, odsłaniając piersi umoszczone w fioletowym push-upie.
Uśmiech nie znikał z twarzy pilotki. Co prawda miały tylko przyjść po deser dla załogi, ale zadanie to przeciągnęło im się na intrygujących pogaduchach.
- Ładny - skomentowała blondynka, zerkając na krągłości rozmówczyni. - Nosimy chyba ten sam rozmiar - zauważyła, zamyślając się przez chwilę.
- A co do, em, tego. Przy braku majtek i krótkiej spódnicy lepiej jest trzymać nogi razem, unikać schodów i nie pochylać się zbytnio - powiedziała, chcąc pomóc koleżance, zupełnie jakby sama miała doświadczenie w tej dziedzinie...
- Chcesz przymierzyć?? - Rose najwyraźniej zignorowała pozostałe słowa Becky, po czym, zanim pilotka cokolwiek powiedziała “pyk” i dziewczyna już rozpięła biustonosz, ściągnęła z siebie, i podała Ryder z dużym uśmiechem na twarzy.
Pilotka co prawda otworzyła szerzej oczy, a jej brwi wyskoczyły nieco do góry, jednak na jej twarzy zagościł szczery uśmiech zadowolenia. Ochoczo chwyciła podaną jej część garderoby.
- Znamy się od niedawna, ale zdecydowanie cię lubię - zdradziła, zdejmując szybko bluzkę i odsłaniając to co miała pod nią.


- Lepiej się pospieszmy z deserami, - zażartowała wyraźnie rozbawiona, podczas zdejmowania swojego stanika - bo zaraz nam tu przyjdą zobaczyć co tak długo... i zobaczą - wyjaśniła od razu, gdy przez chwilę obie stały topless.
Pilotka nie chciała dać się tak przyłapać, więc zabrała się do przymierzenia fioletowego biustonosza. Rose zaś podobnie uczyniła z czarnym należącym do Becky.
Chwilę potem, kobiety stały na przeciwko siebie, przyglądając się sobie nawzajem i oceniając jak owe staniki się prezentowały. Efekt w zasadzie potwierdzał hipotezę o podobnej budowie ciała modelek i sam w sobie był bardzo interesujący. A ponieważ obie miały na sobie garderobę tej drugiej, obserwacja budziła w każdej z nich uczucie, jakby stały właśnie przed lustrem i podziwiały swoje odbicie. Becky musiała jednak przyznać, że ten fioletowy prezentował się chyba lepiej, no ale w końcu to był push-up.
- Wyglądasz super. Taki zestaw silników przy szczupłej sylwetce to rzadkość. Używałaś jakichś środków? - zagadała z uśmiechem Rose.
- Środków?... Do silników? - spytała zdezorientowana Becky.
- Silników planet reflektorów zderzaków, no cycków no - wyjaśniła Rose, nie owijając w bawełnę.
- Aaa - odparła Becky uśmiechając się wyraźnie rozbawiona. - Może - odparła tajemniczo, lecz z figlarnym uśmieszkiem.
- Spoko. Tak tylko spytałam - rzekła ruda, równierz się uśmiechając.
Przyjrzały się sobie jeszcze przez chwilę, ale czas był najwyższy aby podać desery.

Rose obróciła się i zrobiła krok w stronę kuchenki, więc i Becky odwróciła głowę i skierowała wzrok gdzieś na ścianę. Już wcześniej napatrzyły się na siebie topless i skoro jedna się odwróciła, to wypadało zrobić to samo.
Becky zdjęła fioletowy biustonosz i trzymając go w dłoni, spojrzała na koleżankę gotowa się odmienić z powrotem. Przymierzyły, pasowało i fajnie, a teraz czas wrócić do poważniejszych spraw.
Ku jej zdziwieniu, zobaczyła, że Rose jest w pełni ubrana - skromnie i wyzywająco, ale jednak ubrana. Założyła swoją skromną bluzkę i najwyraźniej nie zamierzała się więc odmieniać.
- Spytaj się proszę, czy chcą i kawy - Powiedziała, nakładając już smakołyki na talerzyki i na szczęście nie widząc zdziwionej miny pilotki.
Becky poczuła się podwójnie głupio. Po pierwsze, zamieniła się na stanik z niedawno poznaną kobietą i nawet jeśli zrobiła na tym dobry interes to nie była pewna, czy tak się powinno postępować. Po drugie, stała topless w jej towarzystwie. Co innego jak obie się rozbierały, a co innego samej być półnagą.
Becky odwróciła się i wychyliła głowę (tylko głowę!) przez drzwi dzielące salon i kuchnię.
- Ej, ekipa. Komu kawy do słodkości? - zagadała, zakładając w pośpiechu biustonosz.
- Dla mnie - powiedziała Leena i skinęła nieznacznie głową.
Fenn nic nie powiedział, ale zdecydowanie pokręcił przecząco głową, krzywiąc się jednocześnie z niesmakiem. Zupełnie jakby nie lubił kawy.
- Poproszę - powiedział Doc, - im mocniejszą tym lepiej - dodał od razu.
- Też się skuszę, z mlekiem i toną cukru - odezwała się Vis.
- Toną? - zdziwiła się Becky, zaciągając już ramiączka stanika. - Ale to ma być kawa do słodkiego deseru - wyjaśniła od razu.
- Aha, a to poproszę z mlekiem i tylko kilogramem cukru - odparła Vis i uśmiechnęła się rozbrajająco.
Becky też wyszczerzyła się w uśmiechu, ukazując swoje piękne ząbki. Cieszyła się podwójnie, bo udało jej się też ubrać i nikt niczego nie zauważył - chyba włącznie z Rose.
- Sweet - powiedziała rozbawiona i przystąpiła do robienia kawy... zakładając w międzyczasie także bluzkę.
 
Mekow jest offline