Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-12-2017, 20:06   #243
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Po kilku minutach Rose wraz z Becky wróciły z kuchni, przynosząc apetycznie wyglądający deser. Ciepła czekolada… budyń? A nie, jednak sama czekolada, choć wyjątkowo puszysta i lekka, można było powiedzieć, iż coś jakby “piankowe”.



- No no... - Odezwała się Leena. Rose najwyraźniej w jej oczach zdobyła kolejny punkcik.
-Wygląda smakowicie.- stwierdził również zadowolony z widoków Dave.

Fenn uniósł łeb znad w połowie już pustej michy i spojrzał się o czym dokładniej mowa.
- O, dzięki. Wygląąąda… Dobrze. - chociaż z daleka przypominało mu trochę kawę przez co dość sceptycznie podchodził do dania. Zresztą, najpierw miał co innego do skończenia.

Vis podziękowała szerokim uśmiechem, na widok słodkości natychmiast się ożywiając. Jasne, burger burgerem i frytki też były niczego sobie ale dla darakanki słodycze miały urok, któremu nie potrafiła się oprzeć. Zaraz też zabrałą się za pałaszowanie czekoladowego czegoś, ignorując resztki głównego posiłku.

Potężny metabolizm Młota domagał się energii. Tempo w jakim spożywał posiłek zapijając piwskiem przypominał pracę arrakiańskiego harwestera.
- Będziesz to jeść? - zapytał proforma i podwędził też wzgardzonego burgera Vis. Deserem jeszcze dopchał i na koniec donośnie beknął wszem i wobec oznajmiając, że proces trawienia rozpoczął się z powodzeniem. Po chwili zorientował się że to nie wypada i zaczerwienił się aż po irokeza.
- Przepraszam...

- Brzmi, że smakowało - skomentowała z uśmiechem Becky, która nadal rozkoszowała się słodkim smakiem czekolady, jedząc swój deser pomału, na przemian z kawową popitką.
- Mówię ci Rose, masz talent. Świetne dania! - po raz kolejny pochwaliła koleżankę.
- Za-je-kurwa-biste - podsumował Młotek rozglądając się za czymś do popicia, bo kufel mu się opróżnił[/i]

Suzh skończył zupę gdzieś tak w momencie jak Bix zaczął deser, ale pomimo tego nie odstawił michy na bok, zamiast tego sięgnął ręką do środka i wyciągnął z niej głowę ryby. Spojrzał się z apetytem na nią i ręką zaczął wyrywać jej policzki by i je zjeść. Tak jak przypuszczał, były niesamowite nawet jak na jego skromne, bo podstawowe, umiejętności kucharskie.
- Niesamowite. Chce ktoś spróbować? Mamy jeszcze trzy głowy. - spojrzał się na resztę z wyciągniętym łbem w stronę stołu.

Beknięcie Bixa, Leena skwitowała srogim spojrzeniem, przerywając na moment pałaszowanie deseru. Na to co robił Keetar, zareagowała jednak już słownie.
- Fenn, to jest obrzyyyyydliwe - Kapitan zrobiła skwaszoną minę - No weź ja Cię kurdę proszę, bo mi deser w gardle staje.

Fenn po chwili wzruszył ramieniem nie do końca rozumiejąc o co jej się rozchodzi, przecież policzki są pycha.
- Nie wiesz co tracisz. Ale więcej dla mnie. - zabrał z widoku kapitan rybią głowę i zajął się wyrywaniem i wyjadaniem z niej mięsa.
Bullit przelotnie zainteresował się głowami, ale ponieważ jedzenia było w bród to zainteresowanie szybko stracił skupiając się na deserach. Becky zaś starała się jak mogła, aby nie patrzeć w tamtą stronę i skupiała się na swoim deserze.

Night wrócił do mesy po dłuższym czasie. Najwyraźniej kontakt z chłodną wodą tak mu się spodobał, że postanowił zmyć z siebie lepki wpływ tropikalnej atmosfery i wziął odświeżający prysznic. Zapachy przyjemne, widok potraw niezgorszy, jednak pirat z bólem musiał spasować, ledwo dopiął spodnie po pierwszym daniu.
- Socjalizacja pełną gębą - skomentował wypuszczanie gazów przez biesiadników wszystkimi możliwymi otworami. Ociężale usiadł na krześle, a tu za niedługo znów trzeba było wracać do roboty, dużo się ruszać i w ogóle, te mało komfortowe rzeczy po takiej rozpuście.
- Uczta.- sprostował Dave, nie uznając jedzenia w milczeniu za socjalizację.
- Fajnie że wam smakuje - Rose uśmiechnęła się od ucha do ucha, ucieszona z tego faktu - Ale ten… zapasy ograniczone z tego co widziałam, prawie wszystko to mrożonki - Wzruszyła ramionami(przy okazji i doprowadzając do poruszenia skąpo odzianym buistem).
-Statek nie miał kucharza. To i zapasy były przygotowane pod kątem: wrzuć do mikrofali i gotowe.- wyjaśnił Doc spoglądając to na Rose, to na Leenę.
- I ostatnio nie bardzo mieliśmy możliwości się zaopatrzeć. Ten ciągły pośpiech - dodała Becky.
- Pomyślimy - Powiedziała Leena.
- To spoko! - Rose znów się ucieszyła, spoglądając po zebranych - Chce ktoś dokładkę? W kuchni jeszcze słodkie jest.

- Dzięki - Night uniósł otwartą dłoń, w geście, że pasuje. - Pyszne, ale kapitan nie da nam szans na dłuższą sjestę, a mi po prawdzie już nie bardzo chce się wstawać z krzesła - nawet nie miał zamiaru próbować, oparcie takie wygodne. - O postrzałach w brzuch nawet nie będę wspominał. Wszyscy umrzemy.
- Na zapasy można poradzić. Mówiliśmy że trochę w głąb dżungli jest ranne zwierzę, dajcie mi czas a go dobiję. Tego mięcha jest tyle że nawet z Bixem byśmy go nie przytachali. - Fenn spojrzał się Nighta - A Ty weź przestań siać defetyzm. Wszyscy kiedyś padniem, więc nie ma się co przejmować.
- Ja się skuszę na może jedną porcję.- ocenił swe możliwości doktorek.
- A widzisz Fenn, po ostatnim zdaniu zapomniałem wstawić iksde-e, mój błąd - Night uśmiechnął się krzywo. Taak budyń wyglądał nieźle, szkoda by było gdyby zniknął w przepastnym żołądku Bix'a, wielki odkurzacz pewnie nawet nie był w stanie z należytą uwagą zauważyć, co dopiero docenić, walorów smakowych nuty płynnej czekolady i delikatnej pianki. Mężczyzna wyciągnął rękę, przysuwając bliżej siebie deser. Zje go sobie później.

- I ja - Vis nieco z opóźnieniem wcięła swoją ochotę na kolejną porcję deseru, pospiesznie radząc sobie z tym co akurat miała w ustach nie chcąc by przypadkiem coś z nich uciekło w trakcie mówienia. - Dobrze by było załatwić więcej czekolady - wyraziła też swoją opinię w kwestii zapasów, wspominając o tym, co znajdowało się na szczycie jej ulubionych pokarmów. - Pomóc ci z tym? - zakończyła pytaniem do Rose, nie kryjąc specjalnie tego, że jej intencją nie tyle była pomoc co nadzieja na to że się jej uda zwinąć coś ekstra. Niedokończone dania główne stały sobie za to w najlepsze obok, wzgardzone i najwyraźniej nie mające szans na wygraną z proponowanymi słodkościami.

Becky nachyliła się do siedzącej obok niej Rose.
- Ten deser jest naprawdę świetny, ale przekroczyłam już dzienną dopuszczalną dawkę cukrów, o tłuszczach nasyconych nie wspominając - wyjaśniła jej szeptem. - Jutro chętnie. Można to podawać też na zimno? - zagadała od razu.
- Słyszałam, że macie tu siłownię… możemy poćwiczyć razem - Mrugnęła do niej rudowłosa z uśmieszkiem.
- Pewnie - odpowiedziała zadowolona z tego pomysłu Becky, spoglądając na Rose z delikatnym uśmiechem. - Jak tylko będzie chwila spokoju - dodała od razu. Głupio byłoby ćwiczyć na siłowni, podczas gdy czekało ich jeszcze tyle roboty.

Fenn kiwnął lekko głową Nightowi na znak przyjęcia do wiadomości nie przerywając sobie jedzenia.
- Jak zobaczę czekoladowego gada, czy inne zwierzę, dam ci znać. Może uda mi się złapać. Dwukropek duże pe. - spojrzał się na Vis i przez chwilę nawet udało mu się utrzymać powagę, ale widząc siebie oczami wyobraźni jak chodzi z gnatem w ręku po krzakach wypatrując czeko-królika, po prostu musiał wybuchnąć śmiechem.
- Hahahahahahahaha!

- Dobra... - Leena uśmiechnęła się pod nosem na około sekundy, po czym wyciągnęła z kieszeni mini-comp, i wywołała niewielki hologram Fenixa.
- Do naprawy są jeszcze trzy miejsca na zewnątrz statku, resztę już połatał Bix. Oczywiście antenty, numer 1, nie naprawimy, bo nie mamy części. Numer 2 więc i numer 3, ten jest od dołu… jak się dzielimy, kto naprawia, kto pilnuje? Vis, Bix i ja do dłubania, Doc, Fenn i Night jako obstawa, a Becky na mostku przy kamerach?
-Może być. To jest dobry plan.- zgodził się z nią Bullit. Spojrzał na Leenę pytając.-Tooo kiedy go realizujemy?
Vis wystawiła rozdwojony język do Fenna po czym wzruszyła ramionami na słowa pani kapitan.
- Mi też pasuje - zgodziła się bo jakoś do czegokolwiek poza dłubaniem to raczej się nie nadawała.
- Mogę pilnować przy kamerach, ale dżungla blokuje sygnały. Mam odczyty tylko znad skały na której stoimy i najwyżej pięćdziesiąt metrów w głąb... - zauważyła pilotka. Czy jej pilnowanie na coś się zda i czy nie byłoby lepiej gdyby trochę popracowała? Sama już nie wiedziała, więc lepiej było zdać się na wolę kapitan i siedzieć gdzie wygodnie oraz bezpiecznie.

- A co do tego dużego rannego zwierza, o którym wspomniał Fenn - podjęła nowy temat. - Jeśli jest za duże aby przytachać mięso, to może da się je zwabić lub zagonić bliżej i dopiero potem zabić? - zasugerowała, zakładając że zgromadzeni przy stole nie pogardzą porządną porcją mięsa. - I nie jesteśmy tak bezradni, aby nosić wszystko w rękach - dodała, odnosząc się do mniejszych maszyn transportowych jakimi dysponowali.
- Zagonienie tak rannego zwierza nie będzie proste. Zmęczone, jeśli dodatkowo ma rozwiniętą pamięć i dobry wzrok to może nie chcieć nawet nas widzieć. Lepiej się zasadzić i być już gotowym na transport mięcha, bo oprawianie jest na miejscu, flaki, krew kości. Kupa niepotrzebnych rzeczy. Aha, i wtedy ktoś musi pilnować perymetru. Zapach krwi równa się nowi drapieżnicy. - Fenn mówił o tym wszystkim jakby to była rutyna, nawet nie przerywając sobie kończenia jedzenia.
Gdy skończył mówić zabrał się za wysysanie oczu z rybiego łba. Jak już wyssał co miał wyssać, wziął z talerza po burgerze nóż i wbił go w czaszkę otwierając ją. Miał dostęp do ugotowanego mózgu.
- Jeśli chcemy tą górę żarcia musimy się śpieszyć. Bo jutro już kto inny może być nim najedzony. Takie miejsca pokazują pazur dopiero w nocy. - dodał zanim zabrał się za ostatni kęs z ryby.

Leena przerwała jedzenie deseru, po czym wrzuciła z brzdękiem łyżeczkę do słodkości. Wypiła resztkę piwa, i zapaliła kolejnego szluga. Unikała spoglądania na Fenna, wbijając wzrok gdzieś w ścianę, niby to zamyślona.
- Polowanie polowaniem, ale chcecie dodatkowo nadstawiać karki za tonę mięcha? - Spytała. Nikt jednak nie miał czasu na odpowiedź, odezwała się bowiem Rose, wybijając wszystkich z rytmu.
- Fenn, co to jest ten perywetr? - Powiedziała dziewczyna, i pojawiły się przy stole pierwsze chichry…

Ten odłożył właśnie na stół łyżkę i ogołoconą już rybią głowę. Wytarł kąciki ust palcami po czym je oblizał.
- Perymetr moja droga, znaczy się wszystko co widzisz od miejsca w którym stoisz. To wojskowy żargon. Inaczej mówiąc, jak pilnujesz czegoś, to jesteś w punkcie obserwacyjnym, i jak najdalej jesteś w stanie zobaczyć, twoje pole widzenia, to właśnie jest perymetr. - postarał się wytłumaczyć, choć różnie u niego z tym bywało. A jak skończył to sięgnął w końcu po piwo by sobie golnąć.
- Niektórzy lubią polować. Dreszcz takich łowów ma swój powab. A mięso też da się sprzedać.- dodał Dave z pobłażliwym uśmiechem. - Świeże mięso ma swoją cenę.
- Ewentualnie mogę pozbierać grzybki, żadne wartości odżywcze ale miejsce w brzuchu zajmują. I zapewniam że część z nich będzie jadalna. - Fenn z uśmiechem na ustach wzruszył ramionami. Skrzyżował ręce na klacie po czym odchylił się do tyłu odrywając przednie nogi krzesła od podłogi. - Nie znam tutaj zieleniny, ale część rozpoznam czy się po niej nie posramy.
- W kwestii zieleniny nie pomogę. Jedynie zielone sery jadłem na Axionie. - wtrącił Doc wzruszając ramionami.
- To zrobię zupę grzybową! - Rose przyklasnęła w dłonie.
- Brzmi super - odpowiedziała szczerze Becky. - A kwestię jadalności grzybów można chyba sprawdzić medycznym skanerem, no nie - wspomniała. Takie sprawdzenie powinno w zupełności wystarczyć, nawet jeśli nikt nie znał się na mięsie, rybach, czy też grzybach z tej planety.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline