Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-12-2017, 09:26   #78
Hakon
 
Hakon's Avatar
 
Reputacja: 1 Hakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputację
Pierwsze spotkanie z ofiarowanym przez Faraona gryfem nastąpiło dzień przed odlotem do nowych włości awanturników z Blackmoor.
Majestatyczne zwierze zapierało dech w piersiach. Nie było agresywne i rycerzowi wydawało się, że nić porozumienia zawiąże się i w przyszłości może być to wspaniała przyjaźń między zwierzęciem a człowiekiem.


Po zapoznaniu się Taled poprosił by umożliwiono mu przyjrzenie się bestii w locie i by wyjaśniono mu podstawowe sprawy związane z gryfem. Co i w jakiej ilości je. Jak ma stajnia dla niego wyglądać i co ile potrzebuje ruchu i w ogóle ile może ciągiem podróżować.

***

Ostatnie przygotowania do drogi do włości przyznanych im przez faraona przebiegały spokojnie.
Taled gdy wreszcie pozbierał się po stracie Bran ruszył na miasto w poszukiwaniu jakiegoś zbrojmistrza.

Długo nie szukał i gdy znalazł wszedł do środka i zamówił pół tuzina długich lanc. Zamierzał tą bronią walczyć z grzbietu gryfa. Miecz był za krótki by z siodła walczyć z mniejszym przeciwnikiem a lanca idealnie się do tego nadawała.
Zdziwienie rzemieślnika lekko rozzłościło rycerza, który musiał wytłumaczyć o co mu chodzi. Lance bambusowe odpadały i Taled zażądał z porządnego drewna wykonanie broni. Wiedział, że będzie czekał i polecił by je dostarczyć do pałacu Faraona z informacją, że są dla niego.

***

Przyszedł dzień odlotu do nowych ziem. Taled ruszył z samego rana do stajni by przygotować nowego wierzchowca do drogi. Gryf zaskoczył młodego rycerza chęcią współpracy i wręcz przywitał się z nowym panem.


Zapakowani wyruszyli w trzycyklowy lot ku twierdzy Hutaatep. Z początku lot sprawiał Taledowi trochę problemów, ale gryf, którego rycerz nazwał Blackmoor starał się pomagać swemu panu w locie. Szybko sam lot stał się przyjemny i razem z wierzchowcem Taled zaczynał sprawdzać możliwości jakie dawało latanie na tak potężnej bestii.

Taled dzięki nowemu przyjacielowi i powiewowi pustynnego wiatru we włosach pierwszy raz od śmierci Bran czuł się wspaniale. Szczęście ogarniało go całego.

Gdy dolatywali do celu podróży, czyli Twierdzy Hutaatep, a raczej jej ruinom zobaczyli snop niebieskiego światła unoszący się ku niebiosom z centrum ruin.
Taled uspokajał dotykiem dłoni Blackmoora, który najwyraźniej czuł niepokój.
W końcu wylądowali i rycerz z tarczą i mieczem jako pierwszy znalazł się na gorącym piasku pustyni rozlegającej się przed twierdzą. Gryf-rycerz czuł, że będzie ich czekała walka o ich dar od Faraona. No cóż. Można było się spodziewać przebiegłości Faraona, który mieczami swych nowych wasali chciał oczyścić tą twierdzę i jej okolice.
 

Ostatnio edytowane przez Hakon : 05-12-2017 o 09:55.
Hakon jest offline