Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-06-2007, 18:10   #56
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
- Panie Volstaghu. Te kilka słów, a takie wzburzenie. Wiesz przecież że to przyjęcie dworskie na najwyższym szczeblu. Każde słowo ma tu swoją wartość. Ty mi mówisz o truciźnie, a ja sam nie wiem czy Ci wierzyć, bo środki bezpieczeństwa jakie tu podjęto powinny zapobiec takim rzeczom. Jednak sam jesteś dobrym przykładem tego, że straż nie działa najlepiej. Więc przyjmuję, że to co mówisz jest prawdą, choć przychodzi mi to z wielkim trudem. W takim razie powiadasz, że trucizna. Jakiego typu? Kto ją wprowadził? Wiele pytań mógłbym zadać. Nie wiadomo kto jej użył a kto miał być ofiarą. Nie zrozum mnie źle Volstaghu, ale niebezpiecznie jest się mieszać w takie rzeczy. To rozgrywki dworskie i polityczne, nie dla takiego kupca jak Ty albo akademika jak ja. Cieszę się, że mnie uprzedziłeś, ale nie mam tam na tyle bliskich znajomych abym chciał ich chronić. Szczególnie, że co do żadnego nie mam na tyle ufności żeby odkryć się z tym faktem że wiem o truciźnie. Zresztą Ty też postąpiłeś bardzo nierozważnie, gdybym to ja był zamieszany w sprawę tej trucizny z pewnością bym musiał Cię uciszyć.
-Drogi Honoriuszu, byłoby co najmniej nieuprzejmością nie odpłacić ci zaufaniem, za to że nie wydałeś mojej skromnej osoby straży pałacowej.- rzekł gnom. - Co do trucizny..
Tu głos Volstagha zamilkł na moment.. Gnom, mógłby się podzielić swymi domysłami z Honoriuszem, ale znajomość trucizn przez zwykłego kupca byłaby co najmniej podejrzana...- wiem jeno, że umysłu zamglenie powoduje. Kto rozpylił? Zapewne prędzej czy później wyjdzie to wierzch.
Volstagh zaczął nerwowo przechodzić się po balkonie. - Ważniejsza sprawa, co robić radzisz? Zostawić jak jest? Rozgrywki dworskie, czy nie.. Żaden Jansen jeszcze się od niegodziwości nie odwrócił plecami, nieważne jak wielkiej.. - zorientowawszy się ,że Honoriusz zna tylko jego imię dodał. - A tak, Volstach Chaoswiażący Jansen, tak brzmi pełne imię. Więc coś trzeba z tym zrobić, nie możemy tak po prostu..
Gnom przerwał mowę, wyuczone nawyki zadziałały. Volstagh zaczął wypowiadać słowa zaklęcia i wykonywać gesty. Poczuł całym swym ciałem jak dzika magia przepływa przez niego, jak przyjmuje kształt rzucanego czaru. Dzika magia niczym wąż wiła się w umyśle młodego maga, próbując się wyrwać na wolność. Ale gnom skupił swój umysł trzymając ją niczym ptaka w stalowej klatce swej woli.
Kilka ostatnich ruchów i symbol ułożony z dłoni i tarcza blokująca wejście do balkonu utkana z mocy zatrzymał podmuch wrogiej magii.. Gnom czuł jej napór, ale jego zaklęcie które udało mu się rzucić.. wytrzymało. Volstagh poczuł jak moc odpływa, a tarcza słabnie...
Nieważne, spełniła swą powinność- pomyślał gnom.
Drow stojący przed namiestniczką i księciem był potężnym magiem. Bo jeszcze żył. Tylko potężny albo głupi czarodziej zadarłby z cormyrską dynastią w środku jej zamku. Volstagh był odważnym ( niektórzy twierdzili, że odważnym inaczej) gnomem, ale ocenił, że przeciwnik przewyższa go potęgą. Nie zadarłby z nim samotnie, ale jeśli inni włączyli by się do boju...Chętnie by ich wsparł, radą... ewentualnie czarami.
- Znowu się pakujemy w kłopoty szefie. .Teraz dopiszemy drowy do listy organizacji chcących twej głowy? - rzekł posępnie purchawek lądując na ramieniu maga.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.

Ostatnio edytowane przez abishai : 22-06-2007 o 18:26.
abishai jest offline