Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 21-06-2007, 20:06   #51
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Tam zdawało się uczony się trochę orzeźwił i odetchnął.
- O Panie Volstaghu, znów się widzimy. Czyżbyś jednak chciał kontynuować naszą dyskusję. Dobrze żeś mnie wyciągnął tutaj na balkon, przyda mi się trochę orzeźwienia.
- Orzeźwienie ci się przyda Honoriuszu.. Musisz oczyścić płuca z trucizny której się nawdychałeś.- rzekł gnom spokojnie, choć był w głębi duszy był wzburzony. Odczekał następnie chwilę zdziwienia uczonego i kontynuował.- Ktoś użył skomplikowanej trucizny, działającej przez płuca.. Naprawdę sądzisz, że to zaduch sali zagłuszył twe myśli?
Gnom podszedł do barierki balkonu i spoglądając na panoramę Suzail rzekł.- Tancerze maurisa, świadomie lub nie, roznieśli truciznę po całej sali. Zdajesz sobie sprawę z implikacji ? Ktoś sobie zadał wiele trudu, na pewno nie po to byś miał zawroty głowy. Zapewne wkrótce uczyni kolejny ruch,.. chyba, że ty coś zrobisz Honoriuszu. Ja tu nikogo nie znam, ale tobie zapewne znane są tobie osoby odpowiedzialne za bezpieczeństwo dynastii, wiesz który ze szlachciców to kapitan pałacowej....Znasz szlachciców słynnych z wierności dynastii Obarskyrów.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline  
Stary 21-06-2007, 20:56   #52
 
Diakonis's Avatar
 
Reputacja: 1 Diakonis nie jest za bardzo znanyDiakonis nie jest za bardzo znanyDiakonis nie jest za bardzo znanyDiakonis nie jest za bardzo znanyDiakonis nie jest za bardzo znanyDiakonis nie jest za bardzo znanyDiakonis nie jest za bardzo znanyDiakonis nie jest za bardzo znany
Volstagh

- Panie Volstaghu. Te kilka słów, a takie wzburzenie. Wiesz przecież że to przyjęcie dworskie na najwyższym szczeblu. Każde słowo ma tu swoją wartość. Ty mi mówisz o truciźnie, a ja sam nie wiem czy Ci wierzyć, bo środki bezpieczeństwa jakie tu podjęto powinny zapobiec takim rzeczom. Jednak sam jesteś dobrym przykładem tego, że straż nie działa najlepiej. Więc przyjmuję, że to co mówisz jest prawdą, choć przychodzi mi to z wielkim trudem. W takim razie powiadasz, że trucizna. Jakiego typu? Kto ją wprowadził? Wiele pytań mógłbym zadać. Nie wiadomo kto jej użył a kto miał być ofiarą. Nie zrozum mnie źle Volstaghu, ale niebezpiecznie jest się mieszać w takie rzeczy. To rozgrywki dworskie i polityczne, nie dla takiego kupca jak Ty albo akademika jak ja. Cieszę się, że mnie uprzedziłeś, ale nie mam tam na tyle bliskich znajomych abym chciał ich chronić. Szczególnie, że co do żadnego nie mam na tyle ufności żeby odkryć się z tym faktem że wiem o truciźnie. Zresztą Ty też postąpiłeś bardzo nierozważnie, gdybym to ja był zamieszany w sprawę tej trucizny z pewnością bym musiał Cię uciszyć.
Honoriusz mówił szybko i cicho. Widać bardzo go zdenerwowałeś tym co powiedziałeś. Ludzie na sali nie okazywali jeszcze widocznych skutków trucizny. Ty natomiast nie miałeś gdzie szukać pomocy. Teraz dopiero zdałeś sobie sprawę w jakie tarapaty się wciągnąłeś dla garści lichych monet.
 
Diakonis jest offline  
Stary 22-06-2007, 00:33   #53
 
Elaraldur's Avatar
 
Reputacja: 1 Elaraldur nie jest za bardzo znanyElaraldur nie jest za bardzo znanyElaraldur nie jest za bardzo znanyElaraldur nie jest za bardzo znanyElaraldur nie jest za bardzo znanyElaraldur nie jest za bardzo znany
Elaraldur

- Hmm, naprawdę nie wiem czy mogę ot tak z paniczem, na cały wieczór. Jeszcze się nie znamy. Poza tym panicz jest bardem i będzie jeszcze grał dla swego księcia.
- Zatem nie będę nachalny droga Pani o szmaragdowych oczach. Gdyż nie śmiem nachodzić tak uroczej i delikatnej osoby jak Ty Elio Ehinsonn, Ty Czarna Różo z Morza Mieczy, Zapytam tylko raz gdyż nie śmiem więcej. Pozwól Ty sobie towarzyszyć przez tą jedną noc, na ten jeden bankiet pozwól mi być u twego boku anielska Elio z Morza Mieczy.

Elaraldur spojrzał jej naprawdę głęboko w oczy. Przez chwilę nawet rzeczywiście wróciło do niego wspomnienie z Wybrzeża Mieczy. Elia udawała, że się dąsa, zastanawia, czyli wszystko było jak w najlepszym porządku. Czekał na odpowiedź, zapewne dziewczyna potrzebowała czasu by jakąś upleść.

-...Ty mi mówisz o truciźnie, a ja sam nie wiem czy Ci wierzyć, bo środki bezpieczeństwa jakie tu podjęto powinny zapobiec takim rzeczom... - wiele rozmów słyszał Elaraldur za sprawą wzmocnionego słuchu, ale teraz ktoś mówił coś bardzo ważnego.

Niestety trudno było nie skupiać uwagi na pięknej szlachciance. Kiedy zaczeła znów mówić, rzeczywiście czuć było w niej coś niesamowitego. Jej mimika, gesty, dekolt, piersi... Elaraldur musiał jakoś wybrnąć z tej pułapki, która nie pozwalała mu się skupić.
-Czy mogłabyś, moja droga, zaszczycić mnie wysłuchaniem kolejnej kompozycji, nad którą właśnie pracuję? - Powiedział to tym razem szczerze, a Elia bezgłośnie przytaknęła uśmiechając się przecudnie.

Elaraldur znów zaczął grać bardzo cichutko. Patrzył i słuchał...
 
Elaraldur jest offline  
Stary 22-06-2007, 14:45   #54
 
Kutak's Avatar
 
Reputacja: 1 Kutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwu
Co się dzieje..., wyszeptał Splamiony. Przez chwile jeszcze chwiał się nad stołem, ręce zaczynały mu delikatnie drżeć... Kupczyk! Niech go licho weźmie, na pewno coś zrobił... I po to zatrzymywał go tak długo! Co za głupota, dać się tak załatwić... Ale wszystko można jeszcze naprawić, musi się ruszać, musi to przezwyciężyć.

Wstał, skierował swoje kroki ku jakiejś wystrojonej, młodej kobiecie, chyba półelfce. Doskonale widział, że tajemniczy, uzbrojony mężczyzna w masce potrafi zafascynować niejedną młódkę, a ta zdawała się być szczególnie znudzona...

- Pozwoli pani do tańca?- rzekł szarmanckim tonem, kłaniając się nisko.

Nie czekał nawet na żadną odpowiedź- porwał kobietę w taniec, a ona nie miała zamiaru się sprzeciwiać. I chociaż Splamiony nie tańczył od dobrych 10 lat, to nadrabiał swoją niebywałą zwinnością. Jego ruchy były tak precyzyjne i pełne finezji zarazem, że z pewnością przyciągał wzrok.

A swoim wzrokiem poszukiwał Latilen...
 
__________________
Kutak - to brzmi dumnie.
Kutak jest offline  
Stary 22-06-2007, 17:19   #55
 
Diakonis's Avatar
 
Reputacja: 1 Diakonis nie jest za bardzo znanyDiakonis nie jest za bardzo znanyDiakonis nie jest za bardzo znanyDiakonis nie jest za bardzo znanyDiakonis nie jest za bardzo znanyDiakonis nie jest za bardzo znanyDiakonis nie jest za bardzo znanyDiakonis nie jest za bardzo znany
Nagle wszelka muzyka ucichła, dźwięki zostały stłumione. Tancerze przestali tańczyć, ze zdziwieniem przyglądali się sobie nawzajem próbując wydobyć jakiś dźwięk. Przez salę przeszła silna magiczna fala. Nawet Ci mniej wrażliwi zachwiali się na nogach czując w uszach wibrującą energię. Kilka sekund trwała cisza. Ogromny huk rozerwał ciszę. Większość osób padło już na ziemię. Zdążyliście tylko zobaczyć jak skrzydła ogromnych drzwi wejściowych sali bankietowej wlatują do środka roztrzaskując się o ściany, a ich resztki dymią się we framugach. W pozostałościach drzwi wyrwanych eksplozją stała postać, wśród kłębów dymu. Ci co byli bliżej mogli zobaczyć płaszcz piwafi i czarną twarz drowa. Przybysz był ubrany w obcisły czarny strój skrojony z kawałków skór. Jednak na plecach miał namalowany biały znak, z pewnością nie była to sygnatura jednego z domów w Podmroku. Ciemny elf wzniósł rękę i kolejna lżejsza fala magii przeszła przez salę. Pod jej wpływem pojawiło się lub zostało odkrytych kilka osób. Działo się to w ułamkach sekund, jednak widać było że drow nawet nie przygotowuje się do odparcia ataku szarżujących na niego przeciwników. Pięciu szermierzy dotąd zakrytych magią, w Cormyrskich mundurach i żelaznych maskach rzuciło się jak jeden mąż na niskiego elfa. Za nimi pobiegli też oficerowie Purpurowych Smoków którzy uczestniczyli w przyjęciu. Jakaś ogromna siła wyrzuciła wszystkich żołnierzy w powietrze, odrzucając ich na kilka metrów. Drow tylko kiwnął palcem i dalej szedł w kierunku stołu królewskiego. Nikt nie śmiał się podnieść. Widać było nawet że niektórzy leżą nieprzytomni, a drow powoli miarowym krokiem zbliżał się do tronu. Przy stole wszyscy trzęśli się ze strachu, a szczególnie sam książę. Jedynie Namiestniczka stała wyprostowana starając się utrzymać powagę, choć widać było zdenerwowanie na jej twarzy. Poza tym przy stole pojawiła się jeszcze jedna postać, ujawniona czarem drowa. Diablę, nie zdawał się być zaskoczony sytuacją. Stał nieporuszony wpatrując się w drowa z cieniem uśmiechu na twarzy. Ubrany był w prosty acz kunsztowny złoto czarny mundur przepasany złotą szarfą.

- Książę Azoun IV. Zaiste przepraszam, że psuję urodziny. Niezwykle mi przykro z tego powodu, ale czas spłacić długi, a my dłużej nie będziemy czekać. Jednak przybywam tu jako emisariusz i nie chcę wszczynać niepotrzebnej burdy. Dochowaj więc danego swego słowa, a nie skrzywdzimy nikogo na tej sali.


Głos drowa był ostry i melodyjny. Mówił bez cienia obcego akcentu po chondatsku. Stanął na 5 metrów od stołu królewskiego i czekał na odpowiedź księcia. Tymczasem straż która zdążyła się już podnieść stała wokół niego z bronią. Czterech w żelaznych maskach stało za nim. Teraz dopiero mogliście zobaczyć ich strój. Czarne spodnie z lampasami, buty oficerskie i mundur Cormyrski ze Smokiem, oraz insygniami jakichś specjalnych jednostek. Natomiast On nie zważał na nich, wyczekiwał tylko na księcia.

- Mój książę nie ma żadnych długów i nie będzie się tłumaczył przed żadnym drowem. Chciałam dodać....
- Milcz Namiestniczko! Nie Ciebie pytano, więc nie Ty odpowiadaj! Książę dochowaj słowa, albo licz się z konsekwencjami. -

Głos drowa zabrzmiał po całej sali, był silny i nie znoszący sprzeciwu. Namiestniczka chciała się odezwać, ale jej mowa została przerwana przez drowa. Wyglądała na oburzoną a zarazem przestraszoną. Jednak nic to przy księciu, który aż trząsł się ze strachu i co chwila tylko spoglądał przestraszony to na Namiestniczkę to na swojego Kasztelana. Na chwilę zapadła cisza. Niektórzy goście zdołali się jeszcze podnieść. Grupa krasnoludów wyglądająca na najbardziej bitnych już stała z boku w pozycjach bojowych z obnażonymi toporami.

Splamiony
Zobaczyłeś pannę Latilien z dala od Ciebie. Stała przy leżącej hrabinie Mallereuse, próbując ją ocucić. Niedaleko zobaczyłeś też Althree Garthona, który musiał być blisko drzwi gdyż teraz wyglądał jakby przeszła po nim burza. Wstawał podpierając się o stół i trzymając w ręce szpadę. Elfka z którą tańczyłeś leżała nieprzytomna na ziemi, tak jak wiele osób wokół, sam ledwo utrzymałeś się na nogach podczas eksplozji.

Volstagh
Działałeś na najwyższych obrotach. Maksymalnie skupiony i wyczulony na każdy podejrzany ruch. Kiedy tylko przeszła pierwsza fala magiczna od razu wyskandowałeś zaklęcie. Zastawiłeś wejście na balkon magiczną tarczą. Podmuch od eksplozji lekko drgnął Tobą, ale utrzymałeś w dłoniach tarczę energii. Jednak było to zbyt silne zaklęcie abyś mógł go używać dłużej, ale to dzięki Tobie nikt na tarasie nie ucierpiał

Everon
Z zamyślenia wyrwał Cię dopiero huk eksplozji wysadzającej drzwi. Patrzyłeś na gnoma który magiczną taflą energii zasłonił wejście od tarasu w ten sposób, że nic wam się nie stało. Patrzyłeś tylko na drowa słuchając co też ma do powiedzenia ten dziwny osobnik.

Elaraldur
Skupiłeś się na słuchaniu, ale ta magiczna fala energii momentalnie Cię zaalarmowała. Przestałeś grać i zdziwiony patrzyłeś w kierunku jej źródła. Już po chwili drzwi eksplodowały. Panienka Elia przestraszona rzuciła się w twoje ramiona, a Ty bezwiednie objąłeś ją patrząc zdumiony na gnoma w kiczowatych ubrankach, trzymającego niezwykle silne zaklęcie.


Wszystkie oczy zwróciły się w kierunku księcia czekając na jego odpowiedź. Niektórzy goście próbowali się podnieść. Strażnicy skupili się wokół drowa czekając na rozkaz Namiestniczki, a zarazem bojąc się o własną skórę. Tylko czterej w żelaznych maskach stali na baczność z rapierami gotowymi do walki.
 
Diakonis jest offline  
Stary 22-06-2007, 18:10   #56
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
- Panie Volstaghu. Te kilka słów, a takie wzburzenie. Wiesz przecież że to przyjęcie dworskie na najwyższym szczeblu. Każde słowo ma tu swoją wartość. Ty mi mówisz o truciźnie, a ja sam nie wiem czy Ci wierzyć, bo środki bezpieczeństwa jakie tu podjęto powinny zapobiec takim rzeczom. Jednak sam jesteś dobrym przykładem tego, że straż nie działa najlepiej. Więc przyjmuję, że to co mówisz jest prawdą, choć przychodzi mi to z wielkim trudem. W takim razie powiadasz, że trucizna. Jakiego typu? Kto ją wprowadził? Wiele pytań mógłbym zadać. Nie wiadomo kto jej użył a kto miał być ofiarą. Nie zrozum mnie źle Volstaghu, ale niebezpiecznie jest się mieszać w takie rzeczy. To rozgrywki dworskie i polityczne, nie dla takiego kupca jak Ty albo akademika jak ja. Cieszę się, że mnie uprzedziłeś, ale nie mam tam na tyle bliskich znajomych abym chciał ich chronić. Szczególnie, że co do żadnego nie mam na tyle ufności żeby odkryć się z tym faktem że wiem o truciźnie. Zresztą Ty też postąpiłeś bardzo nierozważnie, gdybym to ja był zamieszany w sprawę tej trucizny z pewnością bym musiał Cię uciszyć.
-Drogi Honoriuszu, byłoby co najmniej nieuprzejmością nie odpłacić ci zaufaniem, za to że nie wydałeś mojej skromnej osoby straży pałacowej.- rzekł gnom. - Co do trucizny..
Tu głos Volstagha zamilkł na moment.. Gnom, mógłby się podzielić swymi domysłami z Honoriuszem, ale znajomość trucizn przez zwykłego kupca byłaby co najmniej podejrzana...- wiem jeno, że umysłu zamglenie powoduje. Kto rozpylił? Zapewne prędzej czy później wyjdzie to wierzch.
Volstagh zaczął nerwowo przechodzić się po balkonie. - Ważniejsza sprawa, co robić radzisz? Zostawić jak jest? Rozgrywki dworskie, czy nie.. Żaden Jansen jeszcze się od niegodziwości nie odwrócił plecami, nieważne jak wielkiej.. - zorientowawszy się ,że Honoriusz zna tylko jego imię dodał. - A tak, Volstach Chaoswiażący Jansen, tak brzmi pełne imię. Więc coś trzeba z tym zrobić, nie możemy tak po prostu..
Gnom przerwał mowę, wyuczone nawyki zadziałały. Volstagh zaczął wypowiadać słowa zaklęcia i wykonywać gesty. Poczuł całym swym ciałem jak dzika magia przepływa przez niego, jak przyjmuje kształt rzucanego czaru. Dzika magia niczym wąż wiła się w umyśle młodego maga, próbując się wyrwać na wolność. Ale gnom skupił swój umysł trzymając ją niczym ptaka w stalowej klatce swej woli.
Kilka ostatnich ruchów i symbol ułożony z dłoni i tarcza blokująca wejście do balkonu utkana z mocy zatrzymał podmuch wrogiej magii.. Gnom czuł jej napór, ale jego zaklęcie które udało mu się rzucić.. wytrzymało. Volstagh poczuł jak moc odpływa, a tarcza słabnie...
Nieważne, spełniła swą powinność- pomyślał gnom.
Drow stojący przed namiestniczką i księciem był potężnym magiem. Bo jeszcze żył. Tylko potężny albo głupi czarodziej zadarłby z cormyrską dynastią w środku jej zamku. Volstagh był odważnym ( niektórzy twierdzili, że odważnym inaczej) gnomem, ale ocenił, że przeciwnik przewyższa go potęgą. Nie zadarłby z nim samotnie, ale jeśli inni włączyli by się do boju...Chętnie by ich wsparł, radą... ewentualnie czarami.
- Znowu się pakujemy w kłopoty szefie. .Teraz dopiszemy drowy do listy organizacji chcących twej głowy? - rzekł posępnie purchawek lądując na ramieniu maga.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.

Ostatnio edytowane przez abishai : 22-06-2007 o 18:26.
abishai jest offline  
Stary 22-06-2007, 18:37   #57
 
Elaraldur's Avatar
 
Reputacja: 1 Elaraldur nie jest za bardzo znanyElaraldur nie jest za bardzo znanyElaraldur nie jest za bardzo znanyElaraldur nie jest za bardzo znanyElaraldur nie jest za bardzo znanyElaraldur nie jest za bardzo znany
Elaraldur

Elaraldur aż chwycił się za skronie z bólu, jaki wywołała jeszcze głośniej przez niego słyszana fala.
-Ahr er ssiva! - zaklął głośno i soczyście po Mulhorandzku jak to zwykł robić gdy nie był sam, próbując jednocześnie jakoś objąć sytuację. Umiał co prawda zachować w miarę zimna krew w takich sytuacjach, ale wciąż nie pojmował, tego, co sie stało. Przytulił jedynie Elię do swego boku.
-Nic nam się nie stanie, to nie po nas przyszli - szepnął do niej najbardziej uspokajająym tonem jaki potrafił teraz wydobyć. Poczuł sie za nią trochę odpowiedzialny.

Spojrzał jeszcze raz na gnoma, nie będąc pewnym, czy nie przyda mu się pomoc, lecz Elaraldur widział, że to wprawny mag, wiedzący jak obchodzić się ze sztuką. Nastepnie swą uwagę skupił na przestrzeni za kamienną barierą tarasu. Spojrzał w dół.

-Elio, Czarna Różo, gdyby coś się tobie stało, nie zdołałbym sobie tego wybaczyć.
- teraz mówił szybko i bez większego zastanowienia - Widzisz ten bruk na dole? Tam skoczysz, gdy sytuacja przyjmie gorszy obrót. Moje zaklęcie pomoże ci w tym skoku.

Elia ze strachu i poruszenia nie była w stanie wydobyć z siebie dźwięku - wpatrywała się jedynie swymi jeszcze wiekszymi zaszklonymi oczami w Elaraldura. Pomimo dzwonienia w uszach Elaraldur słyszał jak szybko bije jej serce gdy wtulała się w niego. Było to okropne dla niego. Czym prędzej wykonał gest dłonią i dotknął jej czoła.

-Skończone. Możesz mi zaufać. - ostatnie słowa nie były zwykłym zapewnieniem, a magiczną sugestią. Elaraldur wolał być pewnien, że rzeczywiście mu uwierzyła. Choc zapewne i tak nie miała teraz wyboru.

To samo zaklęcie rzucił na siebie i szybkim krokiem trzymając za rękę elię ruszył w strone gnoma.

-Elaraldur L'chean - szybko przedstawił się ekscentrycznie odzianemu gnomowi - Wiecie, może paniczu co się tu stało? Sam widziałem wcześniej... - przerwał, bo zobaczył, że w srodku coś się dzieje.

Po wysłuchaniu mowy drowa przytulił Elię do siebie i spojrzał na gnoma jeszcze raz. Raz po raz spoglądał na salę czekając na dalsze wydarzenia.
 
Elaraldur jest offline  
Stary 23-06-2007, 13:22   #58
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
-Elaraldur L'chean - elf szybko przedstawił się ekscentrycznie odzianemu gnomowi - Wiecie, może paniczu co się tu stało? Sam widziałem wcześniej... - przerwał, bo zobaczył, że w środku coś się dzieje.

Volstagh odskoczył jak oparzony.- Na macki ilithida !A ty, skąd się tu wziąłeś?!
Co prawda Volstagh zauważył już wcześniej kapłana Kossutha siedzącego gdzieś głębi, ale elfa z pannicą jakoś sobie nie przypominał. A ten tu wyskakuje nie wiadomo skąd niczym zhentarimski zabójca z pudełka.
- Szpiczastousi bardowie zawsze są otoczeni wielbicielkami.- nie bez krztyny zazdrości pomyślał gnom.
- Właściwie, co wcześniej widziałeś?- dopytywał się gnom Elaraldura po tym jak drow skończył swe przemowy.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline  
Stary 23-06-2007, 16:59   #59
 
Diakonis's Avatar
 
Reputacja: 1 Diakonis nie jest za bardzo znanyDiakonis nie jest za bardzo znanyDiakonis nie jest za bardzo znanyDiakonis nie jest za bardzo znanyDiakonis nie jest za bardzo znanyDiakonis nie jest za bardzo znanyDiakonis nie jest za bardzo znanyDiakonis nie jest za bardzo znany
-------------------------------------------------------------------------

Skradali się pod pałacowym murem omijając wszystkie żywe istoty na drodze. Nie mogli się zdradzić przed wejściem do zamku. Misja musiała się powieść. Na przedzie podążał Harian, twardy gość z Mulhorandu. Trzech szło po dachach kamienic, a oni w odstępach po kilku szli do bramy gdzie mieli spotkać swoją wtyke w straży. Janers szedł tuż za Harianem. Był nowy w szeregach, ale był też ambitny i bardzo dobry w tym co robił. Zbliżyli się do bramy. Wokół panowała cisza, na straży nie zobaczyli nikogo. Janers z Harianem zbliżyli się do bramy i o dziwo przeszli bez walki. Za wrotami pięciu strażników leżało nieprzytomnych. Janers przeszukał ich dokładnie znajdując przy jednym trójkątny sygnet z emblematem organizacji
- To był nasz kontakt, to był jeden z naszych. Ktoś nas uprzedził. Janersie wołaj wszystkich na stanowiska! Do kroćset diabłów, natychmiast! -

Ostatnie słowa Harian wypowiedział szybko i dobitnie, choć nigdy nie tracił równowagi umysłu. Ten obrót spraw jednak pokrzyżował jego plany. Janers już wiedział, że to nic pójdzie tak jak zaplanowali. Zagwizdał tylko na piszczałce, długi wibrujący wysoki dźwięk. Nikt już z grupy nie zważał na szanse wykrycia, czym prędzej pobiegli na zaplanowane pozycje. W pewnym momencie usłyszeli huk od strony sali bankietowej.

-Niechże to wszystko szlag trafi! Wyprzedzili nas – Janers usłyszał te słowa biegnąc za Harianem po schodach wprost do sali bankietowej.

--------------------------------------------------------------------------

Większość z gości już była na nogach, a przynajmniej doszła do świadomości. Kiedy wszyscy czekali na reakcję księcia świst bełtów przerwał ciszą. Natychmiast skupiliście swoją uwagę na wejściu do sali bankietowej skąd wyleciały pociski trafiając kilku gości. Do sali wleciała grupa kilkunastu osób ubranych w skórznie i uzbrojonych w długie miecze. Wśród nich wyróżniał się jeden na przedzie. Ciemno szary strój, peleryna z kapturem, a w dłoniach rapier i kusza pistoletowa.
- Twierdza Zhentil przyszła się upomnieć o stare długi! Dziś zginiesz książę Azounie IV! -

Tym razem straż zamkowa nie okazała się aż tak bezradna w stosunku do napastnika. Natychmiast wywiązała się walka. Czterej gwardziści w maskach związali walką po kilku napastników. Oficerowie Purpurowych Smoków rzucili się zaraz za Zamaskowanymi na nowych napastników. Goście usuwali się w kąty sali. Przerażone damy piszczały albo mdlały.

- Niech zatańczą Topory! HAŹ NA NICH KAMRATY! - niski gardłowy okrzyk wydobył jeden z krasnoludów rzucając się na najbliższego z napastników.
Drow stał w pewnej odległości od tego zamieszania wyglądając na lekko skonfudowanego.

Splamiony

Nie zdążyłeś się na dobre ocknąć, a znów straciłeś z oczu Latilien i Kupczyka w wirze walki. Sam byłeś jeszcze odurzony jego trucizną, ale lekko chwiejnym ruchem wyciągnąłęś 'Nadzieję'. Wyuczonymi ruchami sparowałeś cios jednego z Zhentarimów. Silne uderzenie topora urwało mu głowę, a Ty zdałeś sobie sprawę, że już jesteś w środku walki.

Taras

Elaraldur już miał zacząć tłumaczyć gnomowi, wciąż tuląc do siebie Elię.

- Jansen? Ty zalesiały amnijski kapcanie, ja znam pół twojej rodziny, a Ty mi sie nie chciałeś przedstawić! -
Po tych przyjaznych słowach Honoriusza, usłyszeliście jęki w sali. To bełty przebiły kilku z gości. Dwie damy dworu, jeden poseł z Sembii, oraz gnomi możnowładca zostali ugodzeni bełtami.

-Matko! Nie! -
Przeraźliwy krzyk wydała Elia wyszarpując się z ramion Elaraldura. Rzuciła się w stronę upadającego ciała.
Tymczasem jakiś dźwięk zwrócił waszą uwagę z drugiej strony. Kiedy od frontu wchodzili Zhentarimowie ktoś zarzucił kilka kotwiczek linowych na balustradę balkonu. Everon przez chwilę stałeś oszołomiony, patrząc to na salę to na ludzi wspinających się po linach.
 
Diakonis jest offline  
Stary 23-06-2007, 18:05   #60
 
Hammen's Avatar
 
Reputacja: 1 Hammen ma wspaniałą reputacjęHammen ma wspaniałą reputacjęHammen ma wspaniałą reputacjęHammen ma wspaniałą reputacjęHammen ma wspaniałą reputacjęHammen ma wspaniałą reputacjęHammen ma wspaniałą reputacjęHammen ma wspaniałą reputacjęHammen ma wspaniałą reputacjęHammen ma wspaniałą reputacjęHammen ma wspaniałą reputację
Nagły głośny huk wyrwał kapłana ze świata swych myśli i marzeń. Everon odruchowo pochylił się, jak gdyby obawiał się, że jakiś odłamek trafi go w głowę. Na szczęście celem wybuchu nie był taras, ani żadna inna zewnętrzna część zamku. Kapłan Kossutha rozejrzał się po postaciach znajdujących się na tarasie. Zatrzymał swój wzrok na dziwacznym gnomie, który najwyraźniej za pomocą magii prawie całkowicie zneutralizował falę uderzeniową.

Dynaal szybkim krokiem podszedł do niskiego mężczyzny, przysłuchując się zarazem słowom, jak się okazało, drowiego intruza. „Długi?”- pomyślał Everon…

Mężczyzna popatrzył przez ramię na miasto. Lada moment mogły tam dotrzeć informacje o ataku na zamek, a wraz z tym wybuchłaby panika. Kapłan wiedział jedno: atakowanie napastnika, a w szczególności tak potężnego napastnika nie byłoby mądrym wyborem.

Człowiek spojrzał na elfa, którego dopiero teraz zauważył. Elaraldur, bo tak przedstawił się bard, zdawał się wiedzieć coś o zaistniałej sytuacji. – Panowie, może odsuniemy się z widoku, w jeden z rogów tarasu.-wyszeptał kapłan z powagą w głosie- Tam wymienimy informacje.- zakończył, wskazując dłonią jeden z krańców marmurowego tarasu, który znajdował się w prawie całkowitych ciemnościach.

Nagle cała sytuacja uległa zmianie . Everon stał jak skamieniały patrząc na Zhentów wbiegających na salę i dołączających do walki. Kapłan teraz nie miał wątpliwości. Trzeba zacząć działać. –Panowie, zmiana planów- powiedział szybko, słysząc za sobą dźwięki kotwiczek zahaczających o balustradę. Dynaal podbiegł do marmurowej poręczy patrząc w dół na zbliżające się postacie. Everon starał się doszukać jakichś symboli na ubraniach wspinających się, aby wiedzieć z kim ma do czynienia.
 
__________________
"The eagle's eye is hiding something tragic
but in this night the red wine rules in me"

Ostatnio edytowane przez Hammen : 23-06-2007 o 18:10.
Hammen jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 06:21.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172