Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-12-2017, 10:29   #111
TomaszJ
 
TomaszJ's Avatar
 
Reputacja: 1 TomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputację
Turmi wypluła pył i zaklęła szpetnie. Każda krasnoludzka dama byłaby zszokowana atakiem... tyle że Turmalina z całą pewnością nie była "Każda". Niezliczone bójki i sprzeczki które sprowokowała dały jej niezły instynkt i żądzę mordu. Najpierw musiała ocalić skórę i w tym pomoże jej znajdka którą chomikowała na taką okazję. Odkorkowała eliksir niewidzialności i łyknęła.

Kolejne bełty świsnęły,, celując w miejsce gdzie jeszcze sekundę temu stała geomantka i chybiając dosłownie o włos. Turmi rozejrzała się, ale nie dostrzegła napastników.

Turmalina odeszła kawałek wciąż się rozglądając - ale co najwyżej mogła określić kierunek. Wyciągnęł więc zza niewidzialnego paska niewidzialną różdżkę i machnęła w odpowiednim kierunku przyzywając borsuka z rozkazem wściekłego zaatakowania każdego dwunoga w okolicy.
Normalnie wolałaby psa obronnego. Lub może jakiegoś orła, ale dotyk jej geomantycznych dłoni wypaczał różdżkę i zawsze były to cholerne borsuki! Zwierzak rozejrzał się i pochrumkując ruszył do ataku przez krzaki. Szczęk kusz i kwiknięcie znaczyły miejsce starcia. Turmi stworzyła kolejnego borsuka mniej więcej tam, gdzie jej się wydawało, że toczy się walka - tyle że na gałęzi. Nie było to najszczęśliwsze miejsce dla zwierzaka, który nie umiał wspinać się po drzewach. Upadem musiał być dość bolesny i dawał wrogowi szansę na kontratak. Kolejny bełt niegroźnie przeleciał w pobliżu geomantki.
Turmalina przyzwała kolejnego zwierzaka, zakasała kiecę i odbiegła jak najdalej od poprzedniego miejsca pobytu - było nie było - zatrucie żelazem nigdy zdrowe nie jest.*
Kolejne kwiknięcia i szczęk żelaza znaczyły miejsce walki z borsukami. Niestety tuptanie i szeleszczenie nie wyszły Turmalinie na dobre. Drugi z zabójców ani myślał pomagać kompanowi, całkowicie skupiony na geomantce. Kolejny bełt wbił się w jej ciało i Turmalina bez czucia padła na dukt niczym przekłuty balon, nie słysząc już zbliżających się kroków.
 
__________________
Bez podpisu.

Ostatnio edytowane przez TomaszJ : 06-12-2017 o 10:32.
TomaszJ jest offline