06-12-2017, 17:28
|
#26 |
| Borys po zakończeniu walki zaczął krążyć wśród pasażerów dyliżansu. Podchodził do każdego, obywał ranę spirytusem i czystym skrawkiem materiału i bandażował
delikatnie delikwenta lub szył na bieżąco wedle potrzeb.
-Spokojnie jestem medykiem i to wykształconym! - mówił niemal za każdym razem, choć nikt rozsądny będąc rannym nie oponował przed opatrzeniem. Zajął się wszystkimi uczciwie i rzetelnie a przede wszystkim tak samo. Nie zależnie od tego czy ktoś był elfem, krasnoludem, szlachcicem czy najemnikiem. Wszyscy byli równie gorliwie obsłużeni. Tatko wyleciał z armii w Kislevie za szerzenie takich poglądów. Szlachcie się one nie spodobały.
Następnie zagaił niezobowiązująco.
- Pochowajmy załogę dyliżansu. Przeszukajmy go czy coś się nam może przydać. Zepchnijmy go w las, zamaskujmy i ruszajmy do Nuln wzdłuż drogi. Chyba, że ktoś ma lepsze pomysły. - odezwał się do wszystkich. Jako jedyny można powiedzieć miał przełamane lody nieznajomości. Każdego wszak opatrzył na miarę możliwości. |
| |