Cosmo
Było cicho. Za cicho. Z wnętrza siedziby szeryfa nie dobiegały strzały ani wybuchy, więc wszystko musiało iść po dobrej myśli. Albo się jeszcze nie zaczęło.
Pojawienie się szarego samochodu z ludźmi szeryfa (monter z tej odległości nie widział, ilu ich było, pewnie jeden albo dwóch) nie było dobrym znakiem. Byli jeszcze daleko, z pięć domów przed nimi. -John, zbliżają się do nas ludzie szeryfa. przygotuj się.
Z ostatniego starcia zapamiętał ich rozpłaszczonych na masce samochodu, kiedy zabierali Kate. Cosmo nie wiedział, czy byli lepsi, czy gorsi od szeryfa, ale z pewnością zechcą się odwdzięczyć za to upokorzenie. -John, ostatnim razem musieli sterczeć z rękami na masce samochodu, nie będą mieć pokojowych zamiarów. Jak jest ich więcej niż jeden, to powiedz do którego celujesz, wezmę drugiego na cel.
Trzeba działać. Karawaniarz chwycił za radiostację: -Max, zbliża się do nas samochód z ludźmi szeryfa, szary pickup, jest sto jardów przede mną, zbliża się. - przełączył kanał - Irish, szeryf ściągnął posiłki, od przodu jadą do mnie ludzie szeryfa. Odpalaj i zajedź ich od tyłu, zablokuj wyjazd, weźmiemy ich w dwa ognie - rozłączył się.
Sam był w nieciekawej pozycji. Andrew pewnie go skrytykuje przy wszystkich, że nie trzyma się planu, ale plany szturmowca rzadko uwzględniają takie rzeczy jak szeryf ściągający posiłki. Jeszcze raz chwycił za radio: -Irish, ustaw się tak, żeby ciężarówka nie znalazła się na linii strzału do policjantów, nie chcę oberwać.
__________________ Ten użytkownik też ma swoje za uszami.
Ostatnio edytowane przez JohnyTRS : 02-08-2018 o 21:15.
|