Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-12-2017, 19:36   #244
Cai
 
Cai's Avatar
 
Reputacja: 1 Cai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputację
- Jak na moje, mr. T-Rex wyglądał bardziej na podkurwionego niż rannego - Night wniósł poprawkę. - Nie skreślajcie go za szybko, jest szansa, że sam wpadnie po mniej latający kąsek i da nogę zanim chwalebni obrońcy perwimetru zdążą zareagować. Weźcie lepiej haki grawitacyjne, by móc szybko wbić na poszycie, taa, lepiej weźcie - doradził.

- Tak też może być. Kolejny powód by ubić gada szybko. - Fenn kiwnął lekko głową.

[MEDIA]https://s3-ap-southeast-1.amazonaws.com/heavy-images/wp-content/uploads/2017/05/09162601/FeatureAlien.jpg[/MEDIA]

- Więc wracamy do kwestii ewentualnego polowania, by pozbyć się natręta, zamiast ochrony podczas napraw… chłopcy, aż tak was do tego rwie? - Odezwała się Leena.

- Niie, ani trochę - Night pokręcił głową. - To Fenn ma ostrą fiksacje po tym jak przeliczył ile kotletów można z niego zrobić. Co do mnie, jedynie uprzejmie ostrzegam o zagrożeniach. Te, na które trafiliśmy preferowały twardy grunt, więc lepiej mieć w rezerwie opcję szybkiej ewakuacji w wyższe sfery. Będziemy prowadzić obserwację, wysyłać ostrzeżenia, także spokojnie. Mamy granaty, granatnik, nawet zdaje się mecha i działa pokładowe. Więc dopóki tutejsze zwierzątka nie rozwinęły w międzyczasie cywilizacji typu II, daję jakieś 90% szans, że operacja zakończy się bez strat w ludziach - pirat zmrużył oko i uśmiechnął nieznacznie. - Ahh, ten, no tak, średnik z nawiasem.

- Nie ukrywam że mam ochotę na ogon z tamtej jaszczurki, tyle że nie zamiast bezpieczeństwa załogi. Ale skoro i tak jesteśmy na zadupiu, bez pluskiew, to co nam szkodzi poświęcić jeden dzień więcej? - Fenn miał Leenę za prawdziwą badass, żeby dowodzić bandą wywrotowców i indywiduów takich jak ci tutaj (a przynajmniej Night i Doc, i ewentualnie Bix) a tu takie kluchy co to się byle rybią głową brzydzą i nie mają ochoty na małe polowanko. Jak to się można pomylić? Ciekawe więc czym utrzymuje tu porządek.

- Ależ jaki tam dreszcz - Night odniósł się do wcześniejszej wypowiedzi Dave'a, przy okazji biorąc Fenna pod włos. - Bez jetpacków, w walce wręcz, to i owszem, sport dla twardzieli, a tak... latanie gadzinie nad uchem, poza zasięgiem, toż to zwykłe safari dla snobów, byle fancy czapeczki z piórkiem nie ubrudzić - szelmowsko prowokował kumpla.

- Żarcie ubite mieczem czy ustrzelone z góry, smakuje tak samo. Ale jak chcesz mogę ci pożyczyć ostrze, a nawet nie damy ci maski czy skafandra, pokażesz nam jak to powinno wyglądać. - odbił piłeczkę z perfidnym uśmieszkiem na twarzy.

- O przepraszam, to nie ja spoglądam z tak wielką dezaprobatą, że talerze wywraca na lewą stronę na tych, którzy nie popierają, znaczy nie chcą pokazać twardości swych cojones w starciu z bestią - Night odwzajemnił uśmieszek. - Ale przyznaję, sam spore cojones musisz mieć, skoro odważyłeś się spojrzeć tak na Leenę i teraz... niestety to się może zaraz zmienić - pirat zripostował, bawiąc się konwersacją.

-Ależ w życiu tak nie spoglądam. Chyba najwyższa pora Night zmienić patrzałki na jakieś wszczepy, bo ci się wzrok pogarsza. - Suzh podtrzymywał uśmiech na twarzy, lecz ten zaczynał powoli się przekształcać bardziej w rozbawienie niż wredotę.

- Drobne niuanse, na które większość nie zwraca uwagi. Lata praktyki i tak biją po oczach, że nawet nie trzeba się specjalnie koncentrować - Night się wyszczerzył. - Jesteś jak otwarta księga stary krętaczu i ze względu na te stare czasy nie będę podły... Racja, pomyliłem się, mimika, gesty, cała mowa ciała mówią, że uważasz Leene za wspaniałego dowódcę, nie musi dzień w dzień jebać cię jak psa i gonić do szorowania kibli, byś uznał jej autorytet i z radością oddasz za nią życie, w ostatnich słowach głosząc, że służba u niej była honorem - strzelec wyszczerzył się jeszcze bardziej, choć zdawałoby się, że to już nie możliwe. - Swoją drogą, pani kapitan - zwrócił się Leeny. - Ty, z naszej trójki, chyba dorobiłaś się w wojsku najwyższej szarży. Nigdy nie opowiadałaś jak było - zapytał zaciekawiony.

-Hyhyhyhy - z ust Fenna wydobył się stłumiony śmiech, gdy w końcu opanował go zwrócił się w stronę Leeny - Nie wiedziałem że też służyłaś.

- Nigdy nie wypiłam wystarczająco dużo? Za dużo? - Leena uśmiechnęła się niemrawo, wzruszając ramionami. Wychyliła do końca zawartość swojej butelki aż zabulgotało, po czym wstała od stołu.
- Dobra, to zbierać się powoli, za kwadrans wychodzimy na zewnątrz - Kapitan pozbierała swoje talerze i zaniosła do kuchni, gdy zaś wracała, odezwała się jeszcze do Rose - Dzięki, dobre było, umiesz gotować - Powiedziała, i w końcu opuściła całkiem stołówkę.

- To mocno komplikuje sprawy. Dla Leeny nie ma *takiej* ilości alkoholu, którą możnaby nazwać *wystarczająco dużo*, po drugie ciężko będzie samemu zachować przytomność do głównego punktu programu. Oczywiście nie zaszkodzi próbować - Night uniósł się z krzesła, nie zapominając o zabraniu budyniu. - Dopiero brzmi jak wyzwanie.
- Toooo… jak wszyscy zjedzą, przygotować się i… ruszamy do roboty.- stwierdził Doc kończąc posiłek i wstając od stołu.

Fenn podniósł się z krzesła uprzednio ze stukiem je prostując.
- No cóż. Trza się powoli przygotować na rundę drugą.
Sprzątnął po sobie talerz i miskę wstawiając je do zmywarki i poszedł się przygotować.

~*~*~

Niemal cała ekipa Fenixa opuściła łajbę, by zająć się naprawami na zewnątrz statku. Tym razem już oficjalnie skorzystano z rampy w ładowni, by wyjść na zewnątrz… Vis i Doc wyszli zaś przez śluzę towarową, by od razu dostać się - i naprawiać szkody - na lewym skrzydle.

Bix przytrzymywał płyty, Leena je koślawo spawała, Fenn i Night pilnowali ich pleców. Vis naprawiała najpierw instalację, by później również zająć się poszyciem, a Bullit pilnował jej krągłego tyłeczka… Było gorąco i duszno, wszędzie wszystko bzyczało, a już w ciągu kilku minut ruchu na powierzchni niemal każdy był mokry. Warunki w jakich przyszło im wszystkim pracować były dosyć ciężkie.

Poza kilkoma chwilami, gdy jakiś mały zwierz przyplątał się w pobliże statku, i szybko stamtąd uciekł, wystraszony odgłosami pracy, czy i paroma strzałami na pokaz, nie wydarzyło się nic wartego uwagi.

Podobnie zresztą i u Becky, tkwiącej przed kamerami na mostku, wiało nudami… w końcu, po godzinie, przyszedł czas na małą przerwę i załoga wróciła na chwilę na Fenixa.

- Znowu mnie napierdziela głowa... - Pomarudziła kapitan pod nosem, przykładając do czoła woreczek z lodem.

- Trzeba będzie zrobić rezonans magnetyczny i inne skany na czymś lepszym niż pokładowy sprzęt. - stwierdził Doc, choć… jakoś bez przekonania. Dobrze wiedział, że problem leży gdzie indziej.

- I koniecznie na golasa co? - Powiedziała Leena, bez spoglądania na Doca… zresztą na nikogo nie patrzyła, mając w tej chwili zamknięte oczy.

- Za dużo słońca? Za ciepło? - Fenn stwierdził najprostszą przyczynę.

- ...i trepanacja czaszki jakimiś ichnimi mocami ślimaka, i stres, i za dużo chleję… tak, tak, znam to na pamięć od Doca - Kapitan machnęła olewająco ręką - Póki mi krew uszami nie wypływa to chyba nie jest źle? - Zrobiła “srającą” minę.

- Nie, wiem. To jest po prostu spisek. - z uśmiechem na twarzy klepnął najbliższą osobę w ramię.

- Na golasa nie musi być, jeśli zrobiłaś się wstydliwa. Zresztą… nie ja bym robił, więc nie ja bym się ślinił. Ja bym tylko konsultował wyniki. - stwierdził ironicznie Dave.

- A to teraz się tak nazywa? - Leena rzuciła w Bullita woreczkiem z lodem - Lepiej byś mi zmieszał jakiegoś drinka, co mnie na nogi postawi.

- Nie ma takiego… niestety. Ale walnę coś przeciwbólowego. - stwierdził w końcu Doc zabierając woreczek i kierując się do ambulatorium. - Zaraz wracam.

- Ok - Powiedziała Leena do wychodzącego Dave’a, po czym zwróciła się do Fenna - Co? Jaki spisek? Jeszcze coś mnie ominęło?

- To pewnie Oni stoją za tymi bólami głowy, spisek taki. - Suzh wyszczerzył się do Leeny.

~*~*~

Doktorek wrócił z czymś w butelce. Czymś co mogło być lekiem na ból głowy. A na pewno było zaprawione alkoholem.
- Masz. - podał lekarstwo Leenie. Ta wypiła od razu, nawet nie pytając co to jest. Skrzywiła się przy okazji, potrząsnęła głową, a nawet głośno sapnęła.
- Dobra… ale to nie był żaden roofie co? - Spytała Doca z durnym uśmieszkiem.

[MEDIA]http://www.vinegarandbrownpaper.co.uk/images/buy-a-solution-for-everything/shape_pic-99.jpg[/MEDIA]

- Ale mieszanka mocno kopie, więc… nie należy jej stosować za często. - wyjaśnił Bullit. - Oraz… w zasadzie nie powinno się jej stosować na ludziach, ale… takie detale ignorowaliśmy na Axionie.

- Znowu na mnie eksperymentujesz? - Leena łypnęła na Doca spode łba, ale aż taka zła chyba nie była…

- Nie. To domowa recepta z Axionu. Na różne bóle głowy i na kaca. Co prawda czasem kogoś zemdliło, albo przypiliło za krzakiem. Ale… to były pojedyncze przypadki. - zadumał się doktorek wspominając dawne dobre czasy na rodzinnej planetce. Co prawda nie takie dawne, ani tak dobre jakby chciał.

- Czyli albo dostanę sraczki, albo rigoletto… no spoko - Leena niedbale zasalutowała Bullitowi w niby geście podziękowania.

- Życie bez hazardu jest nudne. - stwierdził Doc porozumiewawczo mrugając do Leeny.
 
Cai jest offline