Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-12-2017, 20:40   #106
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Tuląc swoją głowę do biustu Billy mógłby czuć się jak w niebie. I wspominać przyjemne chwile. Ale pobudka była głośna i nieprzyjemna. A moment znalezienia martwej FistBaby jednoznacznie tłumił wszelkie miłe doznania z wczorajszego koncertu.
Wstał z cichym smutnym jękiem.
Rebel Yell ruszył przez mieszkanie czując łomot zarówno w głowie jak i dobiegający od drzwi. Okrzyki były znajome… z lat dziecinnych dobrze znane. Muzyk zwiedził już parę cel na komisariacie w związku z różnymi dawnymi sprawkami. Ucieczka raczej nie wchodziła w rachubę. Nie po ciężkim koncercie jaki mieli za sobą.
Uruchomił e-glass i przesłał szybką wiadomość do Janis.

“Odśwież swe kontakty u prawników. Just in caeso.”

Po czym rzekł głośno do muzyków. - Kibel trzeba przetkać proszkami.
Ot, prosta sugestia by spuścić podejrzane towary w WC.
- Już już otwieramy. Proszę chwilę poczekać, musimy się ubrać. - Billy odpowiedział gliniarzowi. Rozważył możliwości ucieczki, ale… uznał, że ekipa ani nie jest w stanie uciekać, ani nie miała powodu. Musieliby porzucić sprzęt i wszystko co udało im się dotąd wypracować.

Anastazja podniosła skacowaną głowę z posłania Billy’ego. Rozejrzała się, starając pojąć, co tak właściwie się dzieje. Czy ona i Rebel Yell...? W głowie pojawiły się strzępki wspomnień. Pamiętała jego język pełzający pomiędzy jej piersiami ku uciesze otaczającego ich wianuszka fanów. Pamiętała, jak tańczyli jedno przy drugim tak blisko, że bez rozbierania się czuła jak o jej pośladki ociera się gotowa do działania męskość. Pamiętała też jak wziął ją na ręce... a potem były już tylko wspomnienia związane z trupem FistBaby.
Ugh... nie, raczej nie złamałaby swojej zasady, by nie sypiać z członkami zespołu w takich okolicznościach. Zresztą wciąż miała na tyłku obcisłe, nieco podarte z boku szorty. Koszulka Howl gdzieś zginęła jeszcze, gdy byli na parkiecie, a teraz Vandelopa zauważyła, że odkleiło jej się także jedno z serduszek.
Chciała je odnaleźć, lecz dotarł do niej sens słów Billy’ego i... świadomość, że zaraz spotkają się z glinami. To ją otrzeźwiło. Spojrzała na niewielki zwitek dragów, który muzyk zostawił na swojej szafce nocnej i prędko zerwała się, by spuścić je w kiblu. Nie bacząc na półnagość, wyjątkowo szybko jak na skacowanego człowieka pomknęła do łazienki, by pozbyć się narkotyków.
- Oby nie chodziło o koncert w Alamo. Jakby co zaprzeczaj, że wystąpimy. - Rzuciła w przelocie do Rebel Yella.
- Ok. - stwierdził Billy starając się na szybko założyć spodnie i jakąś koszulę, choć nie spieszył się przy tym.
- Ale tym razem bądź milutka. - dodał żartobliwie. - Nie ma co im dawać powodów do użycia przemocy.
Fakt iż Sully nic nielegalnego nie miał wiązał się jedynie z tym, że ostatnio nie miał praktycznie kasy. Mimo to, nie czuł się pewnie wspominając wskazanie Lamii, że za pobicie mogą mu coś dosunąć (nawet jak sąd rozpatrywać to będzie jako wpieprzenie cywilowi). Trochę się motał w sobie, bo niby był to rewir Dobrych Glin, ale z drugiej strony… Szybko wskoczył w spodnie i sięgnął po chipy gotówkowe chowając je do kieszeni. W rękę wziął też koszulę i holomaskę od Lou.
Skierował się ku oknu w salonie, które otworzył.
- Jak to Pacyfki to spierdalam… - rzucił do reszty.
- Jasne.. Postaram się ich zająć jak najdłużej. - rzekł Billy w odpowiedzi, połowicznie ubrany ruszając do drzwi.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.

Ostatnio edytowane przez abishai : 09-12-2017 o 20:41. Powód: sprzątanie bajzlu
abishai jest offline