Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-12-2017, 21:40   #32
Mira
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Mężczyzna przeczesał palcami długie, jasne loki które opadały mu na oczy i spojrzał półprzytomnie na dziewczynę.
- Coo... robisz... tutaj? - zapytał powoli głębokim głosem.
Alicja patrzyła na niego oniemiała ze zdziwienia i... zauroczenia.
- Pan Gąsienica? To ja... Alicja. Pamięta mnie pan? - zapytała nieśmiało.
- Pamiętam jakąś Alicję, ale to było wtedy, a teraz jest teraz - odpowiedział z godnością. - Ja “byłem” Panem Gąsienicą, a “teraz” nie jestem Panem Gąsienicą. A kim ty jesteś “teraz” i co robisz “tutaj” - akcentował wyraźnie część słów.
Dziewczyna zasępiła się, nie wiedząc początkowo co odpowiedzieć. Pamiętała, że z Gąsienicą rozmawiało się ciężko, ale nie aż tak ciężko.
- Ja em, nadal jestem Alicją. Tylko trochę starsza się zrobiłam i urosłam. A pan... kim pan jest teraz? - zapytała.
- Jeśli ty dalej jesteś Alicją, chociaż wyglądasz inaczej, to ja muszę dalej być Gąsienicą, chociaż wyglądam inaczej - odparł wedle pokracznej logiki.
- Em... w takim razie... czy pomożesz mi Panie Gąsienico? Potrzebuję twojej rady i... mądrości.
- Ależ naturalnie, że ci pomogę. Tylko nie mów mi pan - poprosił. - To mnie postarza. A czuję się, jak nowo narodzony - przeciągnął się z wyraźną rozkoszą, co wyeksponowało jego męskość.
Alicja z trwogą i dziwnym uczuciem w sercu spuściła wzrok, lecz... to nie pomogło. To tylko odciągnęło uwagę od skrzydeł i twarzy mężczyzny - bo bezsprzecznie ta istota mężczyzną była! Wobec tego dziewczyna nie wiedząc jak przegnać sprzed oczu ów intrygujący widok zdecydowała się... odwrócić plecami do rozmówcy. Udała, że nagle bardzo ją interesuje tutejsza rzeźba skalna.
- Ttaaak, em, przepraszam. Nie jesteś stary, zdecydowanie. Mam problem, bo utraciłam większość wspomnień z mojego poprzedniego pobytu tu. Dodając dwa do dwóch ustaliłam, że prawdopodobnie winę za to ponosi Lalkarz. Chciałam się więc zapytać co wiesz na jego temat i czy wiesz coś... cokolwiek... o tym, dlaczego straciłam pamięć? I czy mogę ją jakoś odzyskać?
Plan z jednej strony zadziałał, bo nieobyczajny obraz zniknął sprzed jej oczu, ale miał też skutki uboczne. Skrzydlatego zainteresowało bowiem, na co też spogląda dziewczyna. Podszedł bliżej i stanął tuż, tuż za nią. Z powodu różnicy wzrostu, gdyby się odwróciła to stanęłaby twarzą w …
- Lalkarz to groźny adwersarz. Inna Alicja już raz wyruszyła by go pokonać. Teraz zamiast niej, po radę przychodzi do mnie nowa Alicja - mówił spokojnie, nawet jeśli temat był nieprzyjemny. - Lalkarz nie spocznie, dopóki cała Kraina Dziwów mu nie ulegnie. Każda jedna istota ma spełniać jego wolę, albo zginąć - objaśnił w podobny sposób, co wcześniej Konserwatorka.
- Więc... co mogę zrobić? - zapytała cicho, nie ważąc się nawet drgnąć. Jednocześnie poczuła dziwne ciepło w dole podbrzusza, wiedząc, że ten niezwykły, arcypiękny okaz... czegokolwiek, w co zmienił się Pan Gąsienica, stoi za nią. I to stoi dwojako.
- Skoro nie pamiętasz, to obawiam się że z nim przegrałaś - stwierdził prosty fakt. Pochylił się trochę przyglądając ścianie, na której niczego nie dostrzegał. Jego przyrodzenie musiało niemal ocierać się o ramię Alicji. - Lalkarzowi łatwo zniewolić tych, którzy się sami ograniczają. Jeden zakaz więcej, jedna zasada więcej. I tak, krok po kroku, pozbawia kogoś woli. Dlatego jego armia składa się z lalek i zabawek. Bo niczego nie doświadczyli, bo są jego kreacją. Wykonują polecenia - tłumaczył. - Ale czy widział ktoś w jego armii zwierzęta? Nie, bo one nie są pętane przez konwenanse.
- Czyli nie powinnam się... ograniczać? Ale... przecież... to sprawi, że mogę robić wiele em... nieobyczajnych rzeczy. - Powiedziała, rumieniąc się i omal nie odwróciła się do rozmówcy. Lecz opanowała się.
- Straciłaś pamięć, bo najwyraźniej Lalkarz nie miał dużo do usunięcia - odparł. Zabrzmiało to obraźliwie, choć chyba nie taka była jego intencja. - Im więcej doświadczysz, tym trudniej będzie mu uczynić z ciebie czystą kartę, Alicjo. Jedynie ty możesz sobie wyznaczać granice w tej krainie i je przekraczać. Im więcej uznasz obcych granic, tym łatwiej będzie adwersarzowi dokładać własne. Baw się, pij, tańcz i kochaj, a nie zdoła cię wszystkiego pozbawić - zaśmiał się radośnie.
Czy tak mówił wcześniejszy Pan Gąsienica? Chyba nie... Czy powinna potraktować jego słowa jako zaproszenie? Przygryzła wargi.
- Nie wiem czy umiem. To mi się wydaje takie... takie piękne i straszne zarazem. Bo osoby, które folgują swoim pragnieniom, które nie mają barier, zazwyczaj są okrutne i krzywdzą innych. Ot choćby taka Czerwona Królowa. Nie chcę być jak ona. - Rzekła Alicja i w przypływie emocji odwróciła się, by spojrzeć swojemu rozmówcy... No cóż, podniosła po chwili wzrok, by spojrzeć mu także w oczy. Oba widoki były urzekające.
- Wydaje się tak tobie, czy uznałaś za prawdziwe cudze opinie o takich osobach? - zapytał poważnie. - To prawda, że Czerwona Królowa jest okrutna. Lecz jest taka, bo takie ma serce, nie dlatego, że sobie folguje. Kapelusznik sobie folguje i nie jest zły. Wszyscy jesteśmy trochę szaleni i trochę rozpustni. Sami powinniśmy uznać, na co sobie możemy pozwolić - pokiwał głową. - Choć dobrą wytyczną byłoby nie wyrządzanie krzywdy innym - dodał po głębszym namyśle.
Dziewczynie, może z powodu widoku nagości, przypomniała się rozpusta jakiej dopuszczała się Księżna z siostrzeńcem. Oni z pewnością przekroczyli granice, których była nauczona, ale czy kogoś tym krzywdzili?
- Łatwo ci powiedzieć. Wy macie tylko ten świat, a ja... już i tak robię rzeczy, które w moim świecie wydają się być śmiałe, jeśli nie bezczelne. A to nic przy tym co tutaj... - nagle urwała, przyglądając się nowej fizjonomii Gąsienicy - Mogę cię... dotknąć? - zapytała cicho, jakby bojąc się własnej śmiałości, która ją do tego popchnęła.
- Ależ bardzo proszę - zaoferował. - Nie mam nic przeciwko temu Alicjo.
Nieśmiało wysunęła przed siebie palce i przejechała nimi po boku mężczyzny, bo tylko tak wysoko sięgała, bez wyciągania ramienia w górę. Spojrzała mu w oczy i powolutku przesuwała dłoń niżej na jego biodro. Przyglądała się z uwagą reakcji Gąsienicy, samej prawie zapominając przy tym oddychać. Mężczyzna prawie cały relaksował się pod dotykiem jej palców - skrzydła mu opadły, mięśnie odprężyły. Tylko jedna część jego ciała napinała się tym bardziej im niżej schodziła jej ręka.
- To przyjemne? - zapytała, drugą dłonią odważając się sięgnąć jego skrzydła, by poznać jego fakturę i sprawdzić jak na ten dotyk Gąsienica zareaguje. Opuścił swe skrzydła jeszcze bardziej, by to pannie Liddell ułatwić. Jego pióra zdawały się bardzo delikatne i puszyste, trochę jak te z poduszek na których sypiała w domu. Tylko, że dałoby się z nich zrobić cały materac.
- Dotyk jest bardzo przyjemny, jeśli następuje za zgodą - potwierdził. - Tak samo jak może boleć, gdy go nie chcemy i jest dyktowany przez gniew. Intencje są ważniejsze niż zwykłe pozory - mówił spokojnie, a może nawet trochę flegmatycznie. Uśmiechał się jednak przy tym radośnie.
- A kiedy... kiedy nie powinno być zgody? - zapytała Alicja, która odważniej położyła teraz obie dłonie na biodrach mężczyzny i wiedziona jakąś dziwną pokusa zbliżyła usta do jego brzucha. Delikatnie pocałowała go nieco poniżej pępka.
- Zgody nie powinno być wtedy, kiedy nie masz ochoty - wyjaśnił, co z jakichś powodów przywiodło dziewczynie na myśl Kotkę z Cheshire. Nie miała jednak okazji odbiegać daleko myślą, bowiem do teraźniejszości szybko sprowadziła ją unoszącą się męskość Gąsienicy, która trąciła ją w biust.
Spojrzała speszona, lecz nie cofnęła się. Pozwoliła się natomiast wślizgnąć przyrodzeniu (z drobną pomocą swojej rączki) między jej piersi. Znów podniosła wzrok na Gąsienicę, by ocenić czy dalej operują w sferze przyzwolenia, wszak on chyba nie chciał jej dotykać. Uśmiech mu jednak rósł w podobnym tempie, co przyrodzenie. Pytające spojrzenie zmusiło go jednak do tego, by sam o coś spytał.
- Czy coś jeszcze cię trapi, Alicjo? Tak na mnie spoglądasz.
- Bo ja... nie wiem czy to, co robię jest właściwe. Może... może gdzieś jest pani Gąsienicowa, która na ciebie czeka, albo... no nie wiem, to chyba niewłaściwe. - znów posłużyła się normą społeczną, lecz tym razem zdała sobie z tego sprawę, więc umilkła.
- Ależ dopiero się co się odrodziłem, kiedy zdążyłbym znaleźć taką panią? - zaśmiał się serdecznie. - A co czujesz? Nie podoba ci się to, co robisz? - jemu się podobało, nie musiał tego nawet mówić. Dowód dziewczyna czuła wyraźnie między piersiami.
Znów spuściła wzrok.
- Podoba... - wydukała jakby z trudem, po czym dodała spontanicznie - Ty cały jesteś piękny i nie wiem czy... czy ja ci się podobam. Nie wiem czy mam ci coś do zaoferowania, bo widzisz ja... nie mam prawie żadnych doświadczeń... - przypomniała sobie od razu epizod z Księciem i jego ciotką, by sprecyzować - No może mam malutkie.
- O i widzisz - podłapał jakąś myśl. - I tak też, bez własnych doświadczeń, dałabyś się stłamsić woli Lalkarza. Już on sam by ci narzucił co masz myśleć, nie pozwalając byś zdecydowała sama - dla podkreślenia swej błyskotliwej opinii uniósł w górę palec.
Alicja spojrzała na niego z niezadowoloną miną. Czekała wszak żeby powiedział, że mu się podoba, albo chociaż nie jest mu niemiła, ale cóż, Gąsienica wciąż był Gąsienicą pod pewnymi względami. Dziewczyna uznała więc, że jeśli coś ma z niego wydusić, musi to zrobić dosłownie.
Powoli zaczęła rozpinać guziczki dekoltu swojej sukienki, by po chwili obnażyć przed mężczyzną swoje zdecydowanie większe niż przy ostatniej wizycie piersi. Rozanielił się na taki widok już zupełnie, a szło mu to nad wyraz łatwo bo i tak wyglądał jak anioł.
- Warto było się dziś przebudzić, warto było - pokiwał głową. A dziewczynę sztywniejąca szybko męskość mocno ubodła. Ileż on jeszcze mógł tak urosnąć?
- A czy... czy wiesz gdzie znajdę Lalkarza? I jak mogę się do niego dostać? - zapytała Alicja, by chociaż spróbować skupić myśli na czymś innym niż ogromny pal wyrastający teraz z pomiędzy jej piersi i ocierający się o nie oraz o jej... podbródek. Czekając na odpowiedź dziewczyna spojrzała w dół i niepewnie wysunęła języczek, by posmakować owego niezwykłego przyrodzenia. Na początek, odpowiedziało jej pełne zadowolenia westchnięcie. W pełni nabrzmiały członek był niemal równie wielki, co jej ramię… przestraszyło ją to trochę, bowiem nabicie na taki pal musiałoby boleć.
- Przede wszystkim - skuszony wreszcie dotknął Alicji, głaszcząc jej włosy - nie gnaj na oślep do konfrontacji. Tak zrobiłaś ostatnim razem i źle się to skończyło.
- Więc co powinnam zrobić? - zapytała, ośmielona jego dotykiem, by teraz usteczkami objąć czubek jego dumy. Dłonie dziewczyny przesunęły się z własnych piersi na ów ogromny pal, który przed nią się teraz wznosił. Dotykała go z ciekawością i rosnącym pożądaniem. Tylko jego rozmiar sprawiał, że hamowała się i tylko mocniej zaciskała uda.
- Och...emm… - nagle Gąsienica zapomniał w gębie swego elokwentnego języka, zdecydowanie skupiając się na pieszczącym go języczku. - Potrzebna ci broń. I sprzymierzeńcy. I doświadczenia - mówił krótko.
Był twardy jak Książę pamiętnej nocy, ale gładszy w dotyku i pozbawiony na dole wszelkich włosów. Coraz bardziej rozochocony muskał swymi palcami jej odsłoniętą szyję.
Chciała go zapytać o jakie doświadczenie chodzi, lecz usta miała teraz zajęte i jakoś nie kwapiła się do ich uwolnienia. Za to coraz bardziej zmysłowo, coraz bardziej pożądliwie muskała ustami męskość, która jako jedyna mogła przywodzić na myśl w wyglądzie mężczyzny gąsienicę. Bardzo wielką gąsienicę, która wilgotniała coraz bardziej i to nie tylko od śliny. Mogła teraz poczuć słonawy posmak, który był zaskakująco przyjemny. Może to przez ten czas spędzony w morzu?
- Ty… masz skrzela - zdołał zauważyć w trakcie aktu.
- To dzięki tej sukience. Posejdon mi ją pożyczył. Inaczej bym do ciebie nie przypłynęła. - powiedziała odrywając usteczka. - Jeśli ją zdejmę, stanę się normalna…
- Normalna, czyli jaka? - zapytał i już obiema dłońmi delikatnie wodził po skrzelach, które chyba go zafascynowały.
- Taka... jak zazwyczaj. Bez skrzeli. - Powiedziała zmieszana i wróciła do pieszczenia męskości Gąsienicy, która będąc tuż przed jej twarzą domagała się wyraźnie uwagi.
- Chciałbym to… zobaczyć - poprosił.
Alicja zaniemówiła. Czy on chciał przez to powiedzieć, że ma się rozebrać? A może to pytanie było całkiem niewinne, a ona sama odbierała je tak osobiście? Aby mieć pewność, że mężczyzna wie z czym to się wiąże, powiedziała.
- Dobrze, jeśli... rozbierzesz mnie z tej sukienki, skrzela znikną i będę “normalna”.
Objął delikatnie dziewczynę, palcami sięgając ku sznurowaniom.
- Pozwalasz? - zapytał jeszcze, tak na wszelki wypadek.
Przełknęła ślinę.
- Tak. - Powiedziała znów mu się przyglądając z podziwem. Sam fakt, że tak piękna i mądra istota chciała ją rozebrać powodował zawroty głowy.
Duża różnica wzrostu trochę utrudniała Gąsienicy rozplątywanie węzełków, ale nieporadność palców nadrabiał entuzjazmem. Gdy suknia wystarczajaco sie poluzowała, pozwolił by opadła na ziemię. Cofnął się o dwa kroki i z widocznym podziwiam oglądał nagą kobietę.
- Czy ty też zawinęłaś się w kokon, by tak teraz wyglądać? - zapytał poważnie.
W pierwszy odruchu chciała zasłonić swoją kobiecość i piersi rękami, jednak pamiętając słowa o ograniczeniach, postanowiła faktycznie im się nie poddawać. Stała więc naga naprzeciwko niezwykłego mężczyzny ze świadomością tego, jak wnikliwie jej się teraz przygląda.
- Nie... ja po prostu urosłam. W moim świecie to normalne, że zmieniamy się odrobinkę co roku. - Wyjaśniła, po czym dodała z wyjątkową jak na siebie odwagą - Jeśli ty chciałbyś mnie dotknąć to też możesz, tylko... - spojrzała na jego męskość i przygryzła na moment wargę - Musisz być delikatny, jesteś dużo większy ode mnie.
Pokiwał głową na znak, że zrozumiał. W jednym kroku zbliżył się do Alicji, złapał pod ramiona i uniósł z łatwością w górę. Pierwszy raz znaleźli się twarzą w twarz, choć tylko na chwilę. Oczarowany jej nagimi piersiami, złożył na jednej z nich pocałunek. Panna Liddell wisiała sobie w powietrzu, a jej stopy dyndały w okolicach krocza skrzydlatego mężczyzny.
Westchnęła słodko. O dziwo, nie bała się ani tego, że wisiała nad ziemią, ani samego olbrzyma. Nieśmiało ustami musnęła jego czoło. Chciała skosztować jego pocałunku, a on jej. Nie spieszył się jednak przy tym, nie był łapczywy. Musnął jej wargi, smakując powoli, poznając ich kształt i miękkość. Patrzył jej przy tym głęboko w oczy, chcąc zobaczyć w nich jej reakcję. Onieśmielał ją tym, toteż raz za razem zamykała oczy, lub uciekała wzrokiem. Jednak nie odsuwała warg. Wręcz przeciwnie, rozchylone podsuwała coraz śmielej, coraz częściej to ona badała jego usta swoimi.
- Obejmij mnie za szyję - poprosił, a gdy to zrobiła przeniósł swe dłonie na jej pośladki i ścisnął je delikatnie. Całował ją namiętniej i dłużej, jakby oboje napędzali się w tej eksploracji.
Alicja czuła, jak się w tym zatraca i napędza, chcąc coraz więcej, coraz szybciej, coraz pełniej.
Gdy męskość dawnego Pana Gąsienicy otarła się o jej pośladki, poczuła jak przez jej ciało przebiega dreszcz przyjemności. Tylko resztki zdrowego rozsądku kazały jej powiedzieć.
- Ja... nigdy tego nie robiłam... jesteś chyba... za duży. - Powiedziała z trudem łapiąc oddech.
- W takim wypadku, na pewno jestem za duży - zgodził się, całując jej szyję, a potem ramię. - Ale jestem też pomysłowy. Z pewnością znajdziemy coś bezbolesnego i przyjemnego do zrobienia - zapewnił. Jego ręce błądziły po jej plecach, udach, pośladkach, jakby uczył się jej kształtów na pamięć.
To było takie przyjemne! Ta istota... ten mężczyzna był taki niezwykły! Alicja wciąż nie umiała uwierzyć, że chciał właśnie jej. Całując jego usta, przerwała na chwilkę, by spojrzeć w oczy skrzydlatego Gąsienicy i zapytać:
- Czy ja ci się... podobam?
- Jesteś piękna i sympatyczna, a to rzadko chodzi w parze - rzekł tonem zarezerwowanym dla stwierdzania faktów. - Nie uwierzę, jeśli powiesz, że jestem pierwszym, którego tak rozniecasz.
- Ja... nie wiem... - odpowiedziała zarumieniona, spuszczając wstydliwie wzrok.
- Na pewno? Nikt nie chciał cię pocałować, ani objąć? - dopytywał, kąsając jej ucho.
Alicja pomyślała o Reginaldzie i już miała z żalem zaprzeczyć, gdy przypomniała sobie o przygodzie z Księżną i Księciem. No i była też Ursula.
- Może się... zdarzyło. - Wyznała, po czym dodała szczerze - Ale nie jestem tak piękna jak ty... Ani tak mądra. Ani... w ogóle.
- Zdarzyło? Z kim? - nie słuchał w ogóle jej samokrytyki.
To było dziwne. Czemu ją o to pytał? Czy powinna zdradzać takie szczegóły ze swojego życia? Nie wiedząc jak zareagować, postawiła na szczerość i powiedziała.
- Nie wiem czy te osoby życzą sobie bym o tym rozpowiadała. Czemu pytasz?
- Żebyś o nich pomyślała - odparł i objął ją mocno. Czy to on był tak gorący, czy ona? - I uświadomiła sobie, że podobasz się innym. Nie tylko mnie. Ale musisz spodobać się jeszcze komuś - dodał poważnym tonem.
- Taak? - zapytała zdziwiona, nie do końca wiedząc, czy chce ten czas trwonić na rozmowy. Jej ciało było teraz niby węgielek, płonący żywym ogniem i domagający się uwagi.
- Tak, sobie - opadł na kolana i położył dziewczynę ostrożnie na kamiennym podłożu. Ono też było rozgrzane. Wulkan namiętności. Anioł, który wcześniej był Gąsienicą, złożył po jednym pocałunku na każdej z piersi, potem między nimi, na pępku i schodził coraz niżej.
Zszokowana dziewczyna przyglądała mu się bez słowa. Czy oni wszyscy w tej krainie byli tacy namiętni? Jak mogła wcześniej tego nie widzieć?
Odpowiedź jednak nawet jej wydała się banalna - była dzieckiem, nie rozumiała pewnych gestów, nie czuła tego napięcia w podbrzuszu, które Alicja-kobieta odczuwała teraz z każdą chwilą coraz mocniej.
Gdy wargi mężczyzny muskały jej podbrzusze, za każdym razem, gdy dotykały skóry, wzdrygała się, tak mocnym bodźcem to dla niej było. Nie zamierzała jednak powstrzymywać niezwykłego kochanka. Była już zbyt mocno rozpalona, by się wycofać. Jeszcze jeden całus na wzgórku i dotarł do tych drugich warg. Tam też był delikatny i powolny. We wspomnieniach Alicji zawirował Książę, który raz już ją tam pieścił. Czy teraz będzie inaczej, czy tak samo? Czy można w ogóle jakoś inaczej?
Różnica była jednak znaczna. Ruchy Anioła były może bardziej badawcze i mniej wprawne, ale za to jakby bardziej nastawione na nią samą. No i też uczucia Alicji były inne. Książę był przygodą, Gąsienicę czy teraz Anioła lubiła i ceniła, może nawet podziwiała. Toteż wszystko, co z nią robił czuła mocniej, bardziej... Pojękując słodko wiła się pod nim. Książę w swych pieszczotach posługiwał się głównie językiem, Anioł lubił dotykać. Jego palce wodziły po jej kobiecości, badając jej miękkość, kształt, wilgoć. Rozbudzał w dziewczynie żądze, ale nie dawał spełnienia. Nie celowo, z wyrachowania czy w ramach łóżkowej zabawy, lecz dlatego, że się jej uczył.
Dla niedoświadczonej dziewczyny było to wręcz torturą. A jednak pomagało jej też wyzbyć się ograniczeń i wstydu. Teraz tylko pragnęła... Sięgnęła po dłoń kochanka i pokierowała ją tam, gdzie chciała, by jej dotykała. Kochanek się nie opierał, chętnie spełniając niemą prośbę blondwłosej. Ciekawość i chęć eksploracji popychała go jednak dalej… i głębiej. Zanurzył jeden z długich palców w wilgotnym wnętrzu, napotykając na opór błony dziewiczej.
- Nie... - jęknęła dziewczyna, choć całe jej ciało mówiło “tak”. Usłuchał od razu, nie posuwając się dalej.
- Zgoda - wysunął palec… po czym wsunął ponownie. Płytko, ale raz za razem. - A czy tak może być?
Alicja jęknęła pożądliwie, nie odpowiadając. Po prawdzie chciała czegoś więcej niż tylko kawałka palca zanurzonego w jej rozpalonym rozkoszą wnętrzu. Pogładziła po głowie kochanka i spojrzała mu w oczy z niemą prośbą. Jakąś prośbę dostrzegł, ale czy właściwą? Z pewnym ociąganiem i niechęcią oderwał się od dotychczasowej pieszczoty.
- Spróbujemy czegoś innego? - zapytał i od razu przeszedł do realizacji pomysłu. - Wstań i oprzyj się o ścianę - poprosił i pomógł dziewczynie to uczynić. Następnie przyklęknął za nią (duża różnica wzrostu wszystko komplikowała) i wsunął swą męskość między jej nogi. Ocierał się swym wielkim palem o jej uda i nagą kobiecość.
- Ściśnij mnie nogami - poprosił.
To było takie... dziwne... i niemoralne! A jednak obecnie Alicji było wszystko jedno, byle przeciągnąć wspólne chwile rozkoszy, byle dać i otrzymać więcej.
Dziewczyna nie tylko spełniła polecenie, ale też wypięła zachęcająco pośladki. Kiedy poczuła, jak niezwykły kochanek stara się znaleźć dogodną pozycję, by im obojgu sprawić przyjemność, sama zaczęła poruszać biodrami ocierając się o ogromną męskość. Widok miłosnego pala, który pojawiał się i znikał był bardzo... stymulujący. To, jak ocierał się o jej srom jeszcze bardziej. Gąsienica, żądny doświadczeń, chwycił piersi Alicji narzucając szybsze tempo. Ta oparta jedną ręką o ścianę, drugą otoczyła szyję kochanka i tak wygięta poddawała się z lubością jego sztychom. Zamknęła oczy, czując jak świat wokół niej wiruje, a ona zatraca się w morzu rozkoszy. Mężczyzna dyszał w swym podnieceniu i pędzie do spełnienia. Starał się zmieniać tempo, albo kąt swych ruchów by dogodzić kochance, ale przychodziło mu to z coraz większym trudem. W końcu jęknął przeciągle i zamarł w bezruchu. Przynajmniej w większości. Jego członek drgał wyrzucając nasienie wprost na podbrzusze dziewczyny, która doszła ledwo chwilę wcześniej. Teraz dysząc ciężko, oparła się o ścianę. Drżące nogi ledwo trzymały ją w pozycji pionowej. Powoli obejrzała się do tyłu, by zobaczyć minę kochanka. Czy był z niej zadowolony?
Sam próbował złapać powietrze.
- Czy… było ci dobrze? - zapytał, mając takie same obawy jak ona.
- Bardzo... - pogładziła jego śnieżnobiałe włosy - A... tobie? - zapytała niepewnie.
- U mnie… to widać - uśmiechnął się i jakby przepraszająco wskazał na klejące się do Alicji dowody spełnienia. Ta uwaga i ją rozbawiła. Przytuliła się do kochanka.
- Ja... będę musiała niedługo iść. - Wyznała. - Obiecałam Urshuli, że postaram się ją wesprzeć, gdy będzie rozmawiać z Posejdonem. Syreny nie chcą pozwolić zamieszkać jej w pobliżu i... dopiero teraz zgodziły się w ogóle na jakieś mediacje. No i muszę znaleźć Lalkarza…
Otoczył ją skrzydłami.
- Uważaj na siebie Alicjo. I uważaj też na Posejdona. Jest dumny i porywczy, ale chce też być uznawany za uczciwego. Wykorzystaj jego prawa przeciw niemu - doradził.
Dziewczyna pogładziła jego potargane włosy.
- Dobrze. Myślę, że sobie poradzę. Bardziej martwi mnie kwestia Lalkarza. Nawet jeśli go odnajdę... nie mam czym z nim walczyć. Nie pamiętam co stało się z moim mieczem. Ty to wiesz może? Albo mógłbyś mi jakoś pomóc dostać się do niego?
- Twój miecz był widziany w rękach generała żołnierzy Lalkarza w trakcie bitwy z armią Czerwonej Królowej. Generał został pokonany, zatem twój miecz pewnie jest teraz w rękach jakiegoś z żołnierzy - zamyślił się trochę. - Wiem, że z Królową ci się nie układa. Może mógłbym się czegoś dowiedzieć od jej oficerów - zaoferował.
- Och, mógłbyś? - ucieszyła się Alicja, choć nie tylko z perspektywy odnalezienia miecza. - Wtedy znów byśmy się spotkali, tak? Ale... no właśnie! - przypomniała sobie o czymś - Na zewnątrz polują na ciebie osy! Ich królowa chce...chce złożyć w tobie jaja!
- Co? - podskoczył przestraszony. Mało tego, aż załopotał skrzydłami i uniósł się w powietrze. - Osy? Jak, gdzie, skąd? - rozglądał się nie lada przestraszony.
- Na zewnątrz. Polowały na ciebie i chyba… - spojrzała na fajkę, z której Gąsienica już nie korzystał i... zamarła przestraszona. - Chyba dym nie pozwalał im wejść do środka, a teraz…
- O nie, o nie, nie, nie, nie - wołał, kręcąc się w kółko. W przypływie paniki wzleciał ku sklepieniu jaskini, skąd z jednego otworów sączyło się światło. Romantyczny nastrój prysł bezpowrotnie.
- Ale... czekaj... co z mieczem?!
Zatrzymał się jedynie na chwilę.
- U Kapelusznika - krzyknął.
Blondynka patrzyła za nim bezradnie, a gdy zniknął z jej oczu zaczęła nakładać sukienkę. Czuła się... źle, miała wyrzuty sumienia, że na tak wiele pozwoliła. Kiedy się ubrała, zaczęła rozglądać się za inną drogą powrotną niż ta, którą tu przybyła.
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline