Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-12-2017, 15:47   #81
Lunatyczka
 
Lunatyczka's Avatar
 
Reputacja: 1 Lunatyczka ma wspaniałą reputacjęLunatyczka ma wspaniałą reputacjęLunatyczka ma wspaniałą reputacjęLunatyczka ma wspaniałą reputacjęLunatyczka ma wspaniałą reputacjęLunatyczka ma wspaniałą reputacjęLunatyczka ma wspaniałą reputacjęLunatyczka ma wspaniałą reputacjęLunatyczka ma wspaniałą reputacjęLunatyczka ma wspaniałą reputacjęLunatyczka ma wspaniałą reputację
Wściekła uznała, że odpowiadanie na komunikat nadany przez Alice jest zbędne, więc bez tracenia czasu, nałożyła kask na głowę i odpaliła motocykl. Poprawiła czerwoną bandamę na prawym nadgarstku i dodała gazu ruszając z miejsca. Na szczęście droga nie była daleka, więc Emma zaraz znalazła się pod bramą, obok pozostawionego przez resztę jej wesołej kompanii auta. Wścieklizna postawiła motocykl na nóżce i oparła się o niego nonszalancko, wyczekując Alice. Nim kobieta pojawiła się pani kurier ściągnęła kask z głowy, poprawiła włosy i jedynie rozglądała się po okolicy. Machnęła do niej dłonią, kiedy blondynka wyszła przez bramę.
- To co tu się właściwie odpierdziela? - zapytała znudzonym tonem.
- Jest taka sprawa - zaczęła Alice, opierając się o brezentowe zadaszenie Cytryny. - Ale po kolei... Tak więc mieszkają tu same dzieciaki, nikogo dorosłego. Taki sierociniec założony przez same sieroty - wyjaśniła tytułem wstępu. - Mają tu fajny sprzęt, przydatny kolejom, mieszkańcy chcą współpacować z nami. No w każdym razie szefowa na pewno będzie zadowolona jak Anthony przedstawi jej listę po skończeniu inwentaryzacji... Dave natomiast właśnie wydłubuje śrut z jednego chłopaczka - Halsay uniosła spojrzenie na twarz Emmy. - I z tym chłopakiem wiąże się prośba założyciela tej enklawy. Chłopak został postrzelony gdy dzisiejszej nocy mieli włam do ich bazy. Trzy zamaskowane osoby wdarły się do nich i porwali jedną dziewczynkę. Chłopak chciał ją bronić to przyjął na klatę stał ze śrutówki - blondynka skrzywiła się. - On wyliże się, ale los dziewczyny jest nieznany... Ale możesz się domyślać jak skończy - zastukała palcami po brezencie. - No i dzieciak, który tu przewodzi prosi o pomoc by ją znaleźć. Powiedział co wiedzą o porywaczach. Była ich trójka, jedno z nich mogło być kobietą. Uciekli na koniach rasy pinto... Rozmawiałam z Anthonym, w końcu zna szefową dłużej od nas, twierdzi że bez problemu zgodzi się żeby ruszyć po dziewczynę - po tych słowach oczy Halsey aż zalśniły, gdy wymownie się przyglądała Black.

Emma wysłuchała Alice z kamienną miną. Trudno było stwierdzić, co chodziło po głowie szatynki ale ta miłosiernie postanowiła się odezwać i powiedzieć co o całej sprawie myśli.
- Jesteś pewna, że dziewczyna została porwana? - lekki uśmiech pojawił się na wargach Wściekłej.- Bo z tego co mówisz, chcieli konkretnie tą dziewczynę, skoro nie nakradli nic innego. Więc dziewczyna albo naprawdę chciała pójść z nimi i uciec z jakiegoś powodu, a chłopak został postrzelony bo próbował im przeszkodzić, albo tajemniczy porywacze wiedzą coś o dziewczynie czego nie wiemy my. Nie można wykluczyć, że pozostali wiedzą co z nią, ale na przykład zapomnieli nam o tym powiedzieć. Ja wiem, że to wszystko brzmi tak, że łezka się w oku kręci, ale bądźmy realistami, a nie pieprzonymi romantykami. Zanim pojedziemy za kimkolwiek, przydałoby się dowiedzieć, dlaczego ta dziewczyna jest tak ważna, nie sądzisz? - wyciągnęła wykałaczkę, z tylnej kieszeni jeansów i wsadziła ją sobie między zęby, zagryzając.
Halsey wzruszyła ramionami.
- Dziewczyna mieszka tu od dwóch lat, przybyła po tym jak jej rodzice zmarli, a u wujostwa nie mogła się odnaleźć - odpowiedziała. - Chcesz to możesz pogadać z jej bratem który tu też jest. Trevor, założyciel tego miejsca, nie podejrzewa, żeby to było upominanie się wujostwa o nią. Jak dla mnie sytuacja jest prosta, jacyś posrańcy wypatrzyli ją sobie i porwali do burdelu - Alice wyprostowała się i skrzyżowała ręce na piersi.
- Ile ma lat? - tylko krótkie pytanie padło z ust Emmy.
- Najstarsza osoba w tym miejscu nie ma ukończonych 18 lat. Określali ją mianem "dziewczynki" więc pewnie ma jakieś 11-12 - założyła Halsey, jednocześnie dając do zrozumienia, że nie pytała o to. - Jeśli to dla ciebie ma znaczenie i chcesz dopytać, to możesz przez radio, zostawiłam Anthonemu jedno.
- Lubię wiedzieć na co się piszę, ale rozumiem, że potrzebujemy jeszcze zgody Cal, by w ogóle zacząć cokolwiek planować? - odruchowo poprawiła czerwoną bandamę na prawym nadgarstku. - Myślisz, że się zgodzi?
Alice oparła ręce na biodrach.

- Tak, bez zgody szefowej nigdzie nie ruszymy. Jak ją dostaniemy to dopiero wypytam o wygląd Dot. Rozumiesz, nie chciałam robić im fałszywych nadziei - wytłumaczyła się blondynka. - Anthony mówi, że nie powinno być problemu z przekonaniem Cal. A jak ty do niej zagadasz to chyba mamy zgodę pewna na bank - mrugnęła do czarnowłosej.
- Dobra, daj mi to radio... - stwierdziła odkładając kask na motocykl. Wykałaczkę wyjęła z ust i schowała do tej samej tylnej kieszeni, z której ją wyjęła. - Miejmy to z głowy, bo nie chcemy tu spędzić całego dnia. - dodała odwracając się w kierunku Alice.
Blondynka uśmiechnęła się lekko. Chwyciła klamkę tylnych drzwi auta i otworzyła je.
- Pod tylnym siedzeniem jest radiostacja - powiedziała Halsey i wskazała dłonią we wspomnianym kierunku.

Emma nie wyglądała na za bardzo zadowoloną z obrotu całej sprawy, bo to miał być szybki wypad, zabranie, być może odkupienie tego co jest im potrzebne i powrót. Ale oczywiście coś musiało pójść nie tak, a wszyscy rozczulają się nad dziećmi wychowywanymi w tym zepsutym świecie. Sprawa śmierdziała jej na kilometr i nie do końca wierzyła w teorię, jakoby dziewczynkę porwano do burdelu, skoro były tu starsze, lepiej byłoby wziąć te, więcej zniosą. Poza tym do burdelu wzięli by kilka dziewczyn, a nie jedną. Coś tu cuchnęło, ale Emma nie do końca była w stanie sprecyzować co takiego.
Mimo wątpliwości pokręciła przełącznikami na stacji, co by połączyć się z szefową. na jej wargach pojawił się firmowy uśmiech numer sześć.
- Hej, Calpuria, miło Cię słyszeć, jest taka sprawa...
Wścieklizna wyłożyła przełożonej całą sprawę, przedstawiając ją o wiele dramatycznej niż w rzeczywistości wyglądała. Dlatego po krótkiej rozmowie, zakończyła kontakt z dowódcą i popatrzyła na blondynkę. Uśmiech zniknął z jej twarzy.
- Mamy zgodę, więc jaki jest plan? Mamy kogoś, kto potrafi tropić?
 
Lunatyczka jest offline