Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-12-2017, 22:27   #32
AJT
 
AJT's Avatar
 
Reputacja: 1 AJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputację
Ciała woźnicy i ochroniarza zostały pochowane, a modlitwa nad nimi odmówiona. Tyle mogli zrobić, by ułatwić im drogę do Ogrodów Morra. Zostawiliby za pewne jakąś monetę, ale nikt nie poświęcił swojej, a nie znaleźli żadnych. ani przy ciałach, ani też przechowanych w dyliżansie. Przewoźnicy musieli je bardzo skrzętnie schować, gdyż przecież powinni mieć przynajmniej te, którymi została opłacona nieukończona podróż. Z drugiej strony dziwne, bo w rozstrzaksanym dyliżansie nie widzieli już miejsca, gdzie mogłyby one być. Widocznie przewoźnicy mieli swój sposób na potencjalnych rabusiów.

W międzyczasie Raen, po obserwacji trupów, stwierdził iż rzeczywiście wszystkie były bardzo do siebie podobne, różniąc się jedynie nieco umaszczeniem. Wszystkie miały porównywalny poziom "koziej" mutacji.

Ostatecznie Z powozu pozbierali cały swój ekwipunek i ruszyli w dalszą drogę. Zarówno Raen'drel, który od dłuższego czasu obserwował okolicę z pobliskich drzew, jak i Ellidar, który wracał upolowawaszy jednego z mutantów, potwierdzili, że najbliższe otoczenie zdaje się obecnie bezpieczna i nikt nie przybywa, by pomścić czwórkę odmieńców.

***

Nie mając większego wyboru zdecydowali się udać w kierunku Nuln. Przeszedłszy jednak dwieście metrów od miejsca katastrofy zauważyli odchodzącą od głównego traktu wąską, ale dobrze utrzymaną, ścieżkę. Część z nich była ranna. Najbardziej osłabiony Detlef, którego całe szczęście nieść nie trzeba było, nie miał tyle animuszu, co zwykł mieć i wyraźnie opóźniał tempo. Dlatego też, słysząc co jakiś czas wycie wilków, jak i innych stworzeń, których nie byli w stanie określić, uznali że trzeba znaleźć miejsce, gdzie można było spocząć na noc. Dochodzące do nich odgłosy nadciągającej burzy tylko utwierdzały tę decyzję. Z tego powodu, gdy zbliżając się do rozstaju, zauważyli ledwie już widoczny wśród gęstych zarośli drewniany drogowskaz, uznali że szczęście im przyświeciło. "Enormschwein – wyśmienita wieprzowina" przeczytał Borys coś co prawdopodobnie było reklamą pobliskiej farmy. Udali się w tym kierunku mając nadzieję, że trafi się im dziś zacny nocleg.

Ścieżka wiodła między drzewami i gęstymi krzewami. Minęli kamienny mostek, który był przerzucony nad strumieniem. Nie był on nazbyt zadbany, ale przynajmniej po części udowadniał, że idą w dobrym kierunku.

Po kilkunastu minutach dalszego marszu dotarli na skraj lasu. Pokaźną połać pól przecinała miedza przy której rosły pochylone wierzby. Gdy mijali jedną z nich Detlef zwrócił uwagę, że korę pokrywają mchy i narośla dziwnych grzybów. Borys chwilę też na nie patrzył, ale stwierdził, że nie zna takiego gatunku. Nad ich głowami latały stada ptaków. Co poniektóre schodziły na dół między łany gnijącego zboża, które nie zostało od ostatniego sezonu zebrane. Nie zwracały one uwagę na kołyszącego się pod ciężarem kruków stracha na wróble. Czarne ptaki dziobały go zajadle raz po raz.

Tuż przy ścieżce, kilkadziesiąt metrów od lasu, wznosiły się zabudowania niewielkiej farmy. Poza pokaźną chałupą, były obok również budynki obory i stajni. Gdzieś za nią pastwisko. Można było zauważyć, że mimo zbliżającego się wieczoru, z komina jeszcze nie szedł dym. Po placu chadzało kilkanaście kur i gęsi, przy korycie z wodą stał luzem koń, a z obory słychać było bardzo głośne “chrumkanie”. Psa nie widać było, ale za to w pewnym momencie dostrzegli kuśtykającego i utykającegó człeka ubranego w szary płaszcz i kapelusz, możliwe że gospodarza.
 
AJT jest offline