Droga była, jak na leśne warunki, prosta. Łatwo było iść po śladach, o których zacieranie nikt nie zadbał.
Problemem było to, że ścieżka prowadziła nie wiadomo dokąd, i że Zabójcę trzeba ciągnąć, lub namawiać do tego, by szedł dalej. Niestety, kundel nie potrafił podzielić się powodami niechęci do dalszego zagłębiania się w las.
Czy Zabójca z daleka wyczuł wilki, czy też nie były one związane z jego obawami - trudno było ocenić. W każdym razie pies nie wyglądał na zachwyconego ze spotkania z dalekimi krewnymi, a Gerhart podzielał jego zdanie.
- Ciiii... - szepnął do psiego ucha, równocześnie kładąc dłoń na pysku Zabójcy. Miał nadzieję, że pies zrozumie, że ma zachować ciszę i głupim szczekaniem nie zwróci uwagi wilków.
Gdy pies się uspokoił, Gerhart sięgnął po łuk. Gdyby udało się ostudzić zapał wilków zanim te podejdą bliżej - byliby wygrani. |