Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-12-2017, 21:56   #26
Mi Raaz
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
Gdy Żenia Bondar opuściła mieszkanie Czarnego ten nie czekał długo. Natychmiast chwycił za telefon. Sytuacja była bardzo kryzysowa. W historii poznańskiej watahy nigdy alfa nie okazał się pozbawiony honoru tak jak okazał się Promień Księżyca. Czarny dzwonił do Zapalniczki. Ona musiała ową sytuację rozsądzić.

Nie zastanawiali się długo. Aniela nie miała też żadnej wątpliwości jeszcze zanim Tomek się przyznał. Bez najmniejszego zawahania wymierzyła mu policzek. Nie przejmowała się, że zastała go w pracy. Że inni to widzą. Tomek zaś nie protestował.

W czasie gdy Zaar próbował zatrzymać Żenię Czarny przygotowywał miejsce rytuału. Zapalniczka przyprowadziła Tomka. Wtedy się zaczęło. Kolejna kłótnia między mężczyznami. Choć tym razem obu puściły nerwy.

Księżyc był już wysoko gdy rozpoczęłi rytuał.
Czarny słaniał się na nogach. Jego pysk zdobił ślad szponów Księżycowego Promienia. Lewa ręka wisiała bezwładnie. Ale stał i inkantował słowa świętej ceremonii. Na wielkim kamieniu na wpół siedział, a na wpół leżał wilkołak o srebrnej sierści. Jego ciało było poznaczone plamami zaschłej już krwi. Na głowie miał wciśniętą koronę wyplecioną z ziół, gałęzi i słomy. Klękali przed nim kolejno. Oddawali hołd. Tomek w końcu przyjął postać człowieka. Za duża korona osunęła się zasłaniając zapuchnięte oko. Nie był w stanie nic powiedzieć. Jego żuchwa była złamana, a część zębów wybita.

Gdy skończyli oddawać mu hołd, Czarny zrzucił go z kamienia. Zaar, który nadal byl w postaci człowieka pierwszy rozpiął rozporek i zaczął sikać na byłego alfę. Czarny był kolejny, a jako że Crinos miał spory pęcherz, to wkrótce twarz Tomka pływała w ciepłym i śmierdzącym błocie. Ostatnia obsikała go zapalniczka. Ona jednak zmieniła się w wilka, bo sam rytuał wydawał jej się dość nienaturalny jak dla ludzi.

Gdzieś głęboko w lesie...

Córka Ognistej Wrony zwinęła się w kłębek i spała w zagłębieniu w korzeniach drzewa. Sen przyszedł szybko. Biegła po łące. Wiatr rozwiewał jej gęste, czarne futro. Wysoka trawa łaskotała ją po brzuchu. Czuła się wolna. Na pniu drzewa siedział Zaar. Wielki i kudłaty. W formie bojowej wyglądał lepiej niż w formie wilka. No i uroku dodawała mu skórzana kurtka i smartwatch na lewym nadgarstku. Ale ona nie chciała go widzieć. Nie chciała z nim rozmawiać.

- Czekaj - jego głos przypomniał bardziej warknięcie niż ludzką mowę. Ledwie go zrozumiała.

- Czekaj. Zdążysz jeszcze dobiec tam dokąd chcesz - mówił już normalnie, a gdy się odwróciła zobaczyła, że na powrót przyjął ludzką formę.

- Wiem, że chcesz odejść. Zostawić mnie i resztę. Pewnie zasłużyliśmy - jego głos był przymilny, wzbudzający zaufanie. Jak przy spotkaniu w centrum handlowym. - Daj nam jeszcze jedną szansę. Proszę. Mam część danych z komputera, który przywiozłaś. Tomek powiedział o co chodziło z teczką. Zapalniczka ma dla ciebie prezent. No i Czarny dokończy z tobą rytuał. Wtedy będziesz już jedną z Garou i…
Zaar spuścił wzrok, a jego głos zaczął się lekko załamywać:
- i iść dokąd chcesz.
 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.
Mi Raaz jest offline