Profesor sięgnął odruchowo do kieszeni marynarki. Trzymał w niej swój różaniec z ciężkim srebrnym krzyżem. Jego dotyk go uspokajał. Gdy obserwował istotę owijał go wokół dłoni. Już wiedział, że popełnił błąd. Błąd, który mógł go wiele kosztować. Istota go zlokalizowała i najwyraźniej wiedziała już kim jest. Ale to on musiał się dowiedzieć kim jest owa istota. Mogła być jedyną wskazówką w odnalezieniu jego córki.
Jego serce niemal zatrzymało się, gdy zobaczył tak szybki ruch tuż obok. Wyjął z kieszeni prawą dłoń, wokół której oplatał się różaniec. We wnętrzu spoczywał krzyż. - Stój! - krzyknął. I choć raczej żaden człowiek nie usłyszałby jego słów, to włożył w ów krzyk całe swoje przeświadczenie. Wiedział, że istota go słyszy. W końcu jakiś zmysł wskazał jej właśnie Dominica jako cel ataku.
__________________ Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe. ”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej. |