Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-12-2017, 21:55   #83
Lunatyczka
 
Lunatyczka's Avatar
 
Reputacja: 1 Lunatyczka ma wspaniałą reputacjęLunatyczka ma wspaniałą reputacjęLunatyczka ma wspaniałą reputacjęLunatyczka ma wspaniałą reputacjęLunatyczka ma wspaniałą reputacjęLunatyczka ma wspaniałą reputacjęLunatyczka ma wspaniałą reputacjęLunatyczka ma wspaniałą reputacjęLunatyczka ma wspaniałą reputacjęLunatyczka ma wspaniałą reputacjęLunatyczka ma wspaniałą reputację
Kobiety wyszły z prowizorycznej enklawy, po oględzinach i badaniu śladów. Emma od razu rozpoznała kierunek, w którym udali się porywacze, a szybki rzut oka na jedną z jej map mógł doprowadzić ją tylko do jednego wniosku. Kierowali się do nieopodal leżącego miasteczka, a przynajmniej na pewno musieli przez nie przejechać.
- To co, masz jakiś plan, co zrobimy jak ich znajdziemy, jak będziemy pytać w okolicznym miasteczku? Bo wiesz.. Żadna z nas nie wygląda na kogoś, komu można oddać bezpiecznie pod opiekę dziecko- Wściekła uśmiechnęła się zawadiacko spoglądając na Alice.
Halsey zaśmiała się. Obejmowała całkiem mocno Emmę w pasie, prawie że kurczowo.
- Szczerze mówiąc po cichu liczyłam, że będzie można ich wystrzelać jak kaczki. Ale to byłoby zbyt piękne... - westchnęła teatralnie blondynka. - Zawsze możemy podać się za jej krewne wypytując o Dot... Ja w sumie mam nawet włosy w takim kolorze jak mała. Skoro ma ona 8 lat to nawet bym jej matką mogła być - wzruszyła ramionami.
- życie rozpieszczało? – Wściekła zaśmiała się – wystrzelać, tak po prostu? Nie miałaś problemu z nabojami co? – Wściekła pokręciła głową rozbawiona, bo wciąż zapominała, że ludzie są prości i nie myślą o dniu jutrzejszym.
- Za jej matkę mogłabyś robić, a umiesz wyglądać jak zbity pies wystawiony w listopadowym deszczu do budy?
- Taa, można tak powiedzieć. Stare przyzwyczajenia trudno wyplenić - odparła Alice z sarkazmem w głosie, na wspomnienie o jej życiu. - Hymm, no raczej nie będę ukrywać, że znam się na oszukiwaniu. Ale mogę okazywać wkurwienie. Bo chyba matka, której porwano dziecko może być wkurwiona, nie? Ja bym chyba była... - blondyna zaperzyła się rozmyślając chwilę o tym. - Tak. Zdecydowanie. Byłabym w chuj wkurwiona
- To potrzebujesz robić histerię, wiesz, wrzaski, krzyki, groźby, prośby… inaczej nikt w to nie uwierzy. Ale niech będzie, a no i słuchaj.. - zaczęła nie do końca pewna czy jest sens znów poruszać ten temat - Jeśli mała miała osiem lat, nie sądzę, że porwali ją do burdelu. Lepiej więc jeśli załatwimy to szybko i dowiemy się tak dużo, jak tylko możemy nim spotkamy się z tymi skurwielami - dodała gazu, zerkając w bok i upewniając się, że odciski końskich kopyt są wciąż w trawie obok nich.
Halsey jeszcze mocniej objęła Emmę.
-Histeria?- burknęła Alice. - A nie wystarczy zimna żądza mordu w oczach? Zawsze można to tłumaczyć, że mam już za sobą pierwszy etap rozpaczy...
- Matki, które straciły dzieci nie są zbyt logiczne, w ogóle matki w tym świecie nie są logiczne - stwierdziła dosadnie szatynka.
Alice automatycznie pomyślała o własnej matce, o tym jak ją ostatni raz widziała.
- Czy ja wiem... Eh, chociaż, mnie to chyba Teksas za mocno rozpieścił - pokręciła głową. - Dobra, walić rozkminy... Mam się zalać łzami? - dopytała niechętnie wypowiadając ostatnie zdanie.
- Niekoniecznie. Nie wszystkie histeryczki ryczą w niebogłosy. Niektóre rzucają przedmiotami - zachichotała radośnie, jakby jakieś przyjemne wspomnienie wpadło do jej głowy.
- Zresztą, zobaczymy co zastaniemy na miejscu - gdyby mogła obrócić się podczas jazdy, posłałby Alice oko, a tak pozostawało jej jedynie dodać gazu z poszerzającym się uśmiechem na wargach.

Siedząca za jej plecami blondyna miała na twarzy kwaśną minę. Znała doskonały i niezawodny sposób, żeby doprowadzić siebie do płaczu i ogólnego roztrzęsienia. Chwilę jednak zajmie jej pozbieranie się, a już na pewno będzie musiała wieczorem, w pociągu, odpowiednio zaprawić się alkoholem. Alice sposępniała.

Ślady doprowadziły dwie kobiety do osady, przy której stała zaparkowana ciężarówka. Motor zatrzymał się przy jednym z domków. Do tego czasu blondyna wprowadziła się w odpowiedni nastrój, wspominając ostatnie spotkanie ze swoim ojcem.
- Daj mi sekundę - szepnęła Alice spuszczając głowę w dół, tak, że nie było widać jej twarzy. Łzy jak na komendę popłynęły jej po policzkach, blondynka jeszcze mocno potarła oczy dłonią, co sprawiło, że po chwili miała czerwone. Dopiero wtedy wyprostowała się, przetarła łzy z policzków rękawem i pociągnęła nosem. Uśmiechnęła się krzywo do Emmy. - Dobra, dajesz - ponagliła, zaciskając dłonie w pięści.

Emma pokiwała głową z uznaniem przypatrując się przygotowaniu Alice i temu jaki teatrzyk miała odstawiać. Bez zwlekania już weszła do przydrożnej knajpy, jakie spotykała na swojej drodze nie raz i nie dwa. Zaraz po ich wejściu w eterze poniósł się gwizd a jego charakterystyczna intonacja nie mogła być pomylona z żadną inną - komuś bardzo spodobało się ich wejście. Black była wściekła, w środku się gotowała, bo co jak co, ale nienawidziła tego typu facetów. Tym razem jednak chciała coś od nich i od niej (oraz od jej dekoltu) zależało jak dużo uda się jej i Alice ugrać. Dlatego uśmiechnęła się jedynie na gwizdanie i odwróciła w kierunku dryblaka rzucając mu przeciągłe spojrzenie. Dopiero po tym małym geście i zarzuceniu wędki ruszyła do lady, o która oparła się, całkowicie przypadkowo prezentując dekolt.
Natomiast idąca za nią Alice nawet nie zwróciła uwagi na mężczyzn. Jej spojrzenie skupione było na sylwetce koleżanki i unikała kontaktu wzrokowego z kimkolwiek w lokalu.

- Powiedziałbym dzień dobry, ale dawno nie miałam tak parszywego, przejdę więc do rzeczy kochaniutki - zwróciła się do faceta stojącego za szynkiem. - Szukam trójki ludzi z małą blondwłosą dziewczynką - kątem oka posłała współczujące spojrzenie na swoją towarzyszkę, zwracając tym samym na nią uwagę, niemo sugerując powód zalanej łzami twarzy. - Powinni byli przejeżdżać tędy niedawno, konno, tak by było łatwiej ich poznać, byli tu, a może wy - tu zwróciła się do facetów, którzy najpewniej byli kierowcami ciężarówki stojącej przez spelunką. - Mijaliście takich po drodze tutaj?
 
Lunatyczka jest offline