Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-12-2017, 23:00   #75
Eleanor
 
Eleanor's Avatar
 
Reputacja: 1 Eleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputację
Oczy kobiety lekko się zwęziły, gdy Liam mówił o swoim rzekomym odkryciu. Przez chwilę milczała, lustrując go uważnie, gdy rozważała uzyskaną informację, a potem najwyraźniej podjęła decyzję, bo powiedziała:
- Masz rację, musimy odnaleźć Newmana, ale według mnie to nie ludzie stanowią problem tylko androidy. Coś poszło nie tak z tym wirusem, który na nich testują. Przestały wykonywać polecenia. Ten, który pilnuje jego apartamentu, wie zdecydowanie więcej, niż nam powiedział.

Bates po raz pierwszy od początku misji poczuł, że zmierza na właściwe terytorium. Miał ochotę podejść i uścisnąć mocno Ninę. Cały czas mniej lub bardziej świadomie obawiał się, że okaże się nieprzydatny dla zespołu. Wszyscy dojdą do ważnych informacji i coś osiągną, a on sam okaże się niewypałem. Wyglądało na to, że natrafił właśnie na coś konkretnego. Kobieta mogła nie mieć racji i żyć złudzeniami, jednak Liam z całej siły życzył sobie, aby było inaczej.
- Ja też słyszałem o wirusie, ale biologicznym — odparł — o takim, który atakuje człowieka. Myliłem się? Skąd wpadłaś na pomysł z androidami? - zapytał szczerze.
Prawdopodobieństwo, że Nina należała do Wrogiego Teamu, leciało na łeb, na szyję. Liam miał nadzieję, że znalazł w niej nieoczekiwanego sprzymierzeńca. A mogła być bardzo przydatna. Choćby ze względu na to, jak szybko potrafiła uciekać.
- Zauważyłam, że nie wszystkie androidy działają zgodnie z protokołem. Zaczęłam trochę szperać... - Dziewczyna spuściła oczy, przesuwając bezwiednie wybrane przez siebie rzeczy po blacie. - Ten wirus rzeczywiście pierwotnie był ludzki, ale został specjalnie zmutowany, by działać na neurony androidów.
Liam przez moment zastanawiał się nad jej słowami. Rozważał, jaka dokładnie technologia tkwiła w robotach, że posiadały neurony. Wyglądało na to, że przypominały ludzi znacznie bardziej, niż sądził. Informatyczny problem wskazany przez kolegę Briana Mossa stał się nagle bardzo ważny. Wpierw Liam żałował, że go nie wysłuchał, lecz wtem przypomniał sobie, że bez rozmowy z Niną nie miałby żadnego kontekstu.
- Od kiedy zachowują się inaczej? - zapytał. - I w jaki sposób to się objawia?
Rzecz jasna miał znacznie więcej pytań, jednak wolał nie zasypywać nimi kobiety. Nieco rozluźnił się, spoglądając na nią uważnie, lecz nie w napastliwy sposób.
Nina zastanowiła się chwilę, a potem odpowiedziała niezbyt pewnym tonem:
- Trudno powiedzieć, kiedy to się zaczęło. Ja zaczęłam podejrzewać coś kilka dni temu, kiedy jeden odmówił wykonania uwarunkowanego polecenia. Zaczęłam je obserwować. Wygląda na to, że mają znacznie więcej wolnej woli, niż jest to dopuszczone przez oprogramowanie.
Liam zagryzł wargę.
- A skąd wiesz o tym wirusie? Istnieje możliwość, że androidy samodzielnie wyewoluowały? Albo, że ich niestandardowe reakcje są efektem nie tyle większej własnej decyzyjności, co realizowania poleceń kogoś innego?
Dziewczyna zagryzła wargę i przez chwilę milczała:
- Włamałam się do notatek Newmana... - Wydusiła w końcu.

Serce mężczyzny mocniej zabiło, jak gdyby znalazł się na pierwszej randce. Uśmiechnął się szeroko, co mogło wypaść dziwnie i nienaturalnie w tym momencie. Co odpowiedziałby Brian Moss na jego miejscu? Nie miał pojęcia. Jednak chwilowo to go niezbyt kłopotało.
- Gdzie są te notatki? Masz je przy sobie?
Zanotował również, że Nina zapewne była hackerem, skoro potrafiła włamywać się w różne miejsca, i zapewne dobrą, biorąc pod uwagę ofiarę jej ataku. Newman nie był byle kim.
Spojrzała na niego spłoszona:
- Chyba nie sądzisz, że zachowałam coś takiego? -
Spuściła oczy i zaczęła rozmontowywać jakieś przypominające silnik urządzenie, które wcześniej położyła na blacie. - I tak powiedziałam już zbyt wiele!
Nie wyglądała w tym momencie na nastawioną przychylnie do rozmówcy.
Liam prędko podniósł ręce do góry w uspokajającym geście.
- Chwila — mruknął cichym, łagodnym tonem. - Wszystko jest w porządku. Nie będziesz miała z tego powodu żadnych kłopotów, obiecuję. Nikomu o tym nie powiem.
„A przynajmniej nikomu z tego stulecia”, dopowiedział w myślach.
- Ostatnia sprawa. Co dokładnie nie pasowało w zachowaniu androida w pokoju szefa? - zapytał. - W którym momencie zachował się nie tak, jak powinien? - położył zgięty palec wskazujący na brodzie, zastanawiając się.
Nina wzruszyła ramionami, wysuwając coś, co wyglądało jak wielki zwój kabla z metalowej obudowy i wsunęła do jego środka wąski aluminiowy pręt:
- Nie powiedziałam, że zachował się niezgodnie z protokołem. Pod tym względem był wręcz modelowy. Stwierdziłam tylko, że wie więcej, niż nam powiedział. - Wyjęła z kieszeni kawałek tkaniny, przypominający serwetkę lub ścierkę oraz dwie, brązowe buteleczki, wyglądające jak opakowania po lekach. Wysypała połowę ich zawartości na chustkę i wymieszała kawałkiem metalowej obudowy. Zawinęła wszystko w kostkę i wsunęła do zwoju obok pręta.
- Ok potrzebuję jeszcze czegoś, co nadawałoby się na antenę. - Powiedziała, rozglądając się uważnie po półkach.

***

Gdy Teo wyszedł na korytarz, okazało się, że Dorothy wcale nie poszła do swojego pokoju. Wyraźnie rozdrażniona podeszła do kuzynki i powiedziała:
- Wyobraź sobie, że ta wścibska sprzątaczka podsłuchiwała pod drzwiami! Zresztą to nieważne. - Machnęła ręką. - Spotkałam Roberta. Pytał mnie, wyraźnie wkurzony, co robiłam dzisiaj w pracowni elektrolizy. Podobno zostawiłam po sobie niezły bałagan. Zapytałam go o czas, kiedy tam byłam... - Kobieta popatrzyła na Lily z szokiem w oczach. - Okazało się, że było to dokładnie w czasie, którego sobie nie przypominam! Muszę się dowiedzieć co tam się działo. We wszystkich laboratoriach są kamery, więc musimy sprawdzić nagranie. Na szczęście dzisiaj w dyspozytorni jest tylko Kevin, a on na pewno nie będzie miał nic przeciwko temu, bym je sobie obejrzała. - Odruchowo poprawiła włosy gestem osoby pewnej swoich walorów. - Idziesz ze mną?

***


- Strachliwy? - Prychnęła czarnoskóra patrząc z rozbawieniem na konserwatora. - Pewnie po prostu nie czuje się tam dobrze samotnie. - Zaśmiała się z własnego dowcipu. - Jakby co nie mam nic przeciwko żeby ci potowarzyszyć. - Dodała kręcąc zachęcająco biodrami.
Anatolij uśmiechnął się nieco sztucznie:
- Hoover już się zgodziła, że sprawdzi, czy nikomu tam nie przeszkodzę. Nie musisz robić sobie problemów.
- Jaki to problem kochanieńki. - odpowiedziała mu czarnoskóra. - To sama przyjemność. Sama przyjemność. - Mlasnęła ustami i popatrzyła Alienor jakby zupełnie innym wzrokiem. - No ale skoro już wybrałeś muszę pogodzić się z porażką. Co do awantury – Ponownie odezwała się do nosicielki Ollla z wielkim rozczarowaniem w głosie. - To niestety Dorothy wyszła ze środka i musiałam się wynieść. Nie mam pojęcia co działo się później, bo warowała pod drzwiami i nie widziałam kiedy jej „niewinna” kuzyneczka też się pojawiła na zewnątrz. Widziałam jedynie jak do Dorothy podszedł docencik Dowell i nie wyglądało to na przyjacielska rozmowę. Powiem ci, że wręcz przeciwnie, wyglądał na nieźle wkurzonego.


Czas do końca misji: 2h 40

 

Ostatnio edytowane przez Eleanor : 12-12-2017 o 23:03.
Eleanor jest offline