Wiktor spojrzał ze zdziwieniem na niziołka, który nawet w obliczu zagrożenia przypowieść swą prawił.
Zdołał jakoś utrzymać konia, który wyrywać się przestał. Wiktor przywiązał go zatem do drzewa, których na skraju lasu nie brakowało. Odpiął na szybko juki i pod drzewem ułożył nieopodal. Poklepał konia po boku, w ramach wdzięczności, nie spodziewał się po walce zobaczyć go żywego.
-Bier - zwrócił się do jeńca swój topór bojowy mu podając.
Sam Wiktor wyciągnął swój miecz, mocno tarczę chwycił i rzucił się w wir walki szarżując w stronę wilków, a przy okazji odciągając je od wierzchowca.