Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-12-2017, 22:00   #82
Plomiennoluski
 
Plomiennoluski's Avatar
 
Reputacja: 1 Plomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputację
Podczas kiedy inni przebudzili się w nieprzyjemnych miejscach i szybko musieli toczyć bój z upiornymi przeciwnikami, Kaedwynna oraz Wilka zbudził odgłos wesoło trzaskającego drewna w rozpalonym kominku. Dwaj awanturnicy leżeli wygodnie na osobnych łóżkach, w komnacie znajdującej się na poddaszu twierdzy. Wewnątrz było ciepło i przytulnie, dlatego pomimo ogólnej dezorientacji nie spanikowali tak bardzo jak ich rozdzieleni towarzysze. Po przebudzeniu, druid wiedziony niezrozumiałą pokusą zbliżył się do okna. Rozsunął kotary i ku własnemu zdziwieniu, zauważył, że na zewnątrz panuje nocna ciemność, rozświetlana jedynie przez blade światło księżyca w pełni. No, właśnie… Księżyc był wysoko na niebie i świecił w pełni, a zmiennokształtny mógł przysiąść, że nie miał krwistego, ludzkiego mięsa w ustach od wieków. Co więcej; obaj dość szybko zauważyli, że to co na samym początku uznali za odgłosy trzaskającego drewna w kominku wcale nimi nie były, choć z pozoru tak się wydawało. Dźwięk, który ich zbudził, dochodził zza drewnianych drzwi prowadzących do ich komnaty i niewątpliwie był skrobaniem, które z każdą chwilą stawało się coraz głośniejsze i uciążliwsze…
Na takie sytuacje zostawał plan awaryjny. Nie miał pojęcia, czy ułudą było to miejsce, księżyc, czy dni spędzone w.pustynnej krainie. Jednak głód, z nim ciężko było walczyć. Splótł zaklęcie, które zwykle miało celować w przeciwników, by bezkrwawo zakończyć bój albo mocno podkopać przeciwnika. Mogło też czasem ratować postronnych ludzi od Wilka. Nie próbował go jednak jeszcze na sobie, ale czuł że przemiana się zbliża. Mógł również zużyć całą swoją energię jednym, potężnym czarem, by paść na pysk i być niegroźnym jak szczenię, ale ta opcja nie wchodziła teraz w rachubę. Dokończył splotu i związał samego siebie zaklęciem.
- A Tobie co jest? - Wojownik zwrócił się do Wilka, jednakże coś innego przykuło jego uwagę.
W tym samym czasie skrobanie za ścianą stało się coraz bardziej intensywne. Kaedwynn ostrożnym krokiem zbliżył się w stronę drzwi, lecz w tym samym czasie irytujący dźwięk ustał. Wojownik położył dłoń na klamce, napierając ciałem, aby ją powoli otworzyć i w tym samym momencie drzwi wraz z kawałkiem oderwanej ściany uderzyły go, posyłając na drugą stronę pokoju. Półprzytomny Kaedwynn podniósł się na łokciach, mrużąc oczy i próbując przejrzeć przez grubą warstwę pyłu i kurzu, która przesłaniała im widoczność.
Po chwili z chmury wynurzył się wielki cień i kiedy stanął przed blaskiem paleniska, obaj awanturnicy mieli okazję lepiej się mu przyjrzeć. Istota ta była rozmiaru rosłego goryla z uzębioną paszczą, która otwierała się na czubku głowy i czteroma potężnie umięśnionymi rękami.
- Do stu diabłów! Co tu kurwa jest?! - Wysapał Kaedwynn, wolną ręką szukając swojej broni.



- Nie wiem. - Warknął druid, poddając.się przemianie. Miał zamiar stanąć między stworem i Kaedwynnem. W głowie szukał nazwy dla tego.stwora. Nie był przekonany czy uda mu się powstrzymać bestię, która wyglądała jak połączenie rosiczki z małpą z nadmiarowymi rękoma. Mimo to, gdzieś tam tliła się nadzieja. Głęboko, bardzo głęboko. Wilk czekał na pierwszy cios bestii.

Gug, bo tak w rzeczywistości nazywała się ta demoniczna bestia rodem z koszmaru, zaatakował jako pierwszy, skacząc w stronę Kaedwynna i powalając go na ziemię z siłą górskiego olbrzyma (68). Pancerz był jednak na tyle wytrzymały, że zdołał częściowo pochłonąć siłę ciosu (8 - 6 = 2), ale mimo to wojownik z trudem zdołał złapać oddech.
Czując jak adrenalina zaczyna pompować w jego żyłach, Kaedwynn przeturlał się na bok i błyskawicznie sięgnął po wiszącą na plecach broń. Z głośnym, barbarzyńskim okrzykiem rzucił się na demona, wykonując potężnie cięcie znad głowy, jednakże gug był nie tylko silny, lecz także nadludzko szybki i bez trudu uniknął miecza wojownika, który przeciął ze świstem powietrze, by ostatecznie przepołowić znajdujące się przed nim krzesło.

Wilk okrążał przeciwnika, nie atakując. Podejrzewał że ciosy stwora nie zrobią mu krzywdy, ale nie był pewien, niczego nie był pewien. - Wiej. - Ryknął do rycerza, rozglądając się samemu za odpowiednimi drogami ucieczki. Myśli mu się nieco mieszały, nie był pewien, które z nich wywołuje księżyc, zaklęcie a które są jego własne. Dopiero po chwili rzucił się z pazurami na demona, jednak bez przekonania.

Kaedwynn w odpowiedzi warknął wściekle i najwyraźniej chciał coś jeszcze dopowiedzieć, ale musiał wykonać unik przed nadlatującym ciosem (64 vs 71).
- Nie podkulę ogona jak jakiś nędzny tchórz! Zwę się Kaedwynn Barbarzyńca, pogromca olbrzymów! - Ryknął na całe gardło, wkładając w swój następny cios całą swoją dziką furię. Pokryte runami ostrze olbrzymiego miecza dwuręcznego przecięło powietrze z głośnym świstem i z taką prędkością, że oczy Wilka nawet nie zdążyły tego zarejestrować. Potężne cięcie dosięgło demona (18 vs 96), rozpoławiając go w pół jak krzesło przed nim. (22 x 2 = 44 - 10 = 34 obrażeń)

Po tym ciosie Kaedwynn przez dłuższą chwilę stał nad zwłokami bestii, głośno dysząc. Jego miecz opadł z wolna w dół, a z oczu wojownika zniknęła dzika furia, dzięki której zawdzięczał swój przydomek.

- Chodźmy stąd. Odnajdźmy pozostałych - powiedział.
- Daj mi chwilę. Prawie cię zjadłem wcześniej. - Powiedział druid, wracając do ludzkiego kształtu, miał zamiar zaryzykować i zdjąć z siebie własne zaklęcie. Teraz, kiedy światło było zakryte, nie odczuwał już aż takiego działania księżyca.
- Czekaj, to chyba nie jest do końca dobry pomysł - odezwał się Kaedwynn, po tym jak już zajrzał do korytarza, z którego przyszedł demon.
- Przed nami zrujnowany korytarz z oknami, ale może uda mi się je przesłonić - po tych słowach wyszedł i po upływie niespełna minuty wrócił. - Droga wolna, niezły tam bajzel - stwierdził z lekkim uśmiechem na twarzy.



I rzeczywiście, korytarz, w którym znaleźli się dwaj awanturnicy wyglądał jak po przejściu wichury. Wszędzie leżały potłuczone wazy, rozerwane kotary, zniszczone obrazy i poprzewracane zbroje. Najwyraźniej awanturnicy znaleźli się w jakiejś sekcji mieszkalnej kasztelu, gdzie dawniej musiał mieszkać władca Hutaatep oraz jego rodzina. Korytarz prowadził w jednym kierunku, a na jego końcu znajdowały wielkie, dwuskrzydłowe drzwi.
- W takim razie chodźmy, coś tu jest nie tak, to albo iluzja, albo gdzieś nas znowu przeniosło. - Rzucił Wilk zerkając podejrzliwie w korytarz. - Poczekam ze zdjęciem zaklęcia, jakąś kotarą się zakryję, w ostateczności będziesz mnie prowadzić. - Dodał, na szybko przekształcając posłanie w dodatkową pelerynę, która oddzieliła by go od księżyca, gdyby zaszła potrzeba.[Chyba tutaj czegoś nie dokończyłeś]

Kaedwynn ruszył naprzód, pilnując aby światło księżyca nie padło na idącego jego śladem Wilka. Brodaty wojownik wiedział, że jeśli dojdzie do starcia, to jedno z nich tego nie przeżyje. Pokonali w ten sposób korytarz, ostrożnie przeszli kilka następnych pomieszczeń, aż dotarli do schodów. Tutaj panował już półmrok, więc Wilk mógł poruszać się swobodnie. Po schodach zeszli na pierwsze piętro i znaleźli się w kolejnym długim korytarzu, który prowadził do sali, gdzie wcześniej znajdował się kryształ oraz widmo, które rzuciło na nich swój urok. Co dziwne, choć do tamtego miejsca było stosunkowo daleko, żadne z nich nie musiało za bardzo wytężać wzroku, aby rozpoznać samych siebie, leżących tam jakby pogrążonych we śnie. Niezwykle osobliwym uczuciem było bycie w dwóch miejscach jednocześnie…

Patrząc dalej, spostrzegli Larana, Auriel oraz Rudiego, który zbliżał się w stronę komnaty, lecz chwilę po tym objęły ich towarzyszy kompletne ciemności, jakby smoliście czarna mgła okryła pomieszczenie, w którym się znaleźli.
- Widziałeś to? - Podniósł głos Kaedwynn, unosząc swój miecz do góry i przyjmując bojową postawę. - Chyba mają kłopoty.
- Tak, idź, zaraz dołączę, o ile to będzie dla was bezpieczne. - Warknął druid otoczony mrokiem.
 
__________________
Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości...

Ostatnio edytowane przez Plomiennoluski : 14-12-2017 o 01:29. Powód: Obrazki
Plomiennoluski jest offline