14-12-2017, 07:10
|
#70 |
| Deszcz zacinał paskudnie i wyglądało na to, że sytuacja nieprędko się zmieni. Gereke czaił się przy wyjściu ze stajni, wypatrując w lichym świetle na podwórzu czegokolwiek podejrzanego. Przez kilka dłużących się chwil nic się nie działo, jednak w końcu, wychylając głowę na zewnątrz, dostrzegł, że zamknięte do tej pory drzwi od wozowni uchyliły się z piskiem, a ze środka, prosto w ulewę wyszedł wysoki, dobrze zbudowany mężczyzna.
Z tej odległości cyrulik nie widział dokładnie jego twarzy, jednak lisi ogon, jaki wyrastał mu z tyłka i zakończone pazurami dłonie jasno mówiły, z kim ma do czynienia. Mutant rozejrzał się po podwórzu a Gereke odruchowo schował się za ścianą stajni. Tamten na szczęście go nie zauważył i zszedł po schodach.
Ruszył powoli w kierunku gospody, przeciągając się raz czy dwa. Wyglądało na to, że uciął sobie drzemkę w jednym z wozów i teraz szedł sprawdzić, co u pozostałych. Gereke miał go na oku, jakieś siedem, osiem metrów od drzwi stajni a mutant wciąż nie był świadom, że ma obserwatora. Choć Maud zdecydowała się pozostać na górze, nic szczególnego się nie wydarzyło. Nikt nie zaszedł ich od tyłu i nie próbował zamknąć w składziku, bądź zaatakować z zaskoczenia. Pomysł Nilsa okazał się natomiast skuteczny, choć minęło nieco czasu, nim Andreas natrafił w podłodze na dziwnie wystający kamień. Nacisnął na niego, coś naprzeciw beczek zazgrzytało i po chwili część ściany odsunęła się na bok, odkrywając prowadzące w dół schody, na końcu których znajdowały się przymknięte drzwi. Dochodził zza nich przytłumiony, ponury zaśpiew.
Ludo i Eckhard powiadomili Szprychę o odkryciu, a ta niechętnie dołączyła do kompanów na dole. Gdy zeszli po schodach ukrytego przejścia, śpiew nasilił się, jednak przez przymknięte drzwi nie byli w stanie zobaczyć, któż znajduje się w środku, choć sądząc po liczbie współgrających ze sobą głosów, mogło być trzech, lub czterech śpiewających. Żeby jednak dokładnie sprawdzić, co i jak, musieli wejść do środka...
|
| |