Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-12-2017, 21:14   #237
AJT
 
AJT's Avatar
 
Reputacja: 1 AJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputację
- Ano mógłbym - dopiero teraz Gotte się otrząsnął po sugestii Kaspara. - Pewniakiem. Ale może nasz drogi przyjaciel, by dziurę jakąś kopalnianą wykopał? Jak żem chadzał po świecie, to żem nie takie historyje ło krasnoludach górnikach posłyszał. Łone to kopać umiom, łoj umiom. A jak takie złe, to w ogóle szybciakiem to machnom. - Miller, lekko skulony, szturchnął plecy Winkla, by przedstawić mu swój, jak zwykle inteligentny, pomysł. Arno tknąć się bał. Pomysł jego jednak nie przyjęty został o dziwo z entuzjazmem i jak zwykle doprowadziło to do niedobrego…

Nagle strzały zaczęły latać w ich kierunku raz po raz. A złowrogie zielone kulki zaczęły wspinać się po skalnejpółce. Dzielny Gotte postanowił więc, że będzie osłaniał tyły i pilnował alchemika, który cosik zaczął kombinować...

Trzymaj. - podał Millerowi flaszeczkę.
Nalał tam jakiegoś roztworu, sypnął proszkiem. Ostrożnie zabełtał.
Ty trzymaj to. - dał asystentowi podobny flakonik.
Również wypełnił mikstura.
Kazał trzymać fiolki obok siebie, aby dotykały się. Urwał rzemień z torby i obwiązał ostrożnie zakorkowane chemikalia.
To wybuchnie, gdy obie butelki się stłuka i ciecze połacza. - wyjaśnił. - Mam jeszcze na jedna równie duża lub dwie mniejsze.

Po kolejnej salwie łuczników Miller wydał komendę
Tyś większy i jakże silniejszy niżli ja. Celuj tam w tą kupkę z łukami i im kabuuma zrób, ja mówię. Tyś najlepszy i pewniakiem to lepsiej zrobisz - motywował ochroniarza do rzutu. Ten go posłuchał, mądry.
A panocku - spojrzał na alchemika - tyś byś zrobił jeszcze takie cosiki w większej ilości. - Łon rzuc, a ja se tu tobie pomoge.

Uczeń alchemika podbiegł do krawędzi i cisnął związanymi butelkami. Mimo, że w samych łuczników nie trafił , to jednak bardzo blisko przed nimi. Wielki kłąb ognia, oraz krzyki głuszone górskim echem spowodowały uśmiech na twarzy długonosego. Po stokach posypały się kamienie i odpryski skalne, a czarny dym, kurz, pył i ogień spowiły okolicę.

Gdy pracowali nad kolejnymi flaszeczkami, Gotte zauważył, że kolejne zielone szkarady wchodzą na półkę skalną. Odłożył buteleczki, podskoczył i ujrzał że rzucona przez ochroniarza bomba przetrzebiła szeregi strzelających znacznie.
Ty tu porób powolutku, a ja pójdem im pomóc - zawołał dzielnie. Chwycił swoją włócznię i pobiegł do krawędzi z zamiarem wspomożenia przyjaciół. Oczyma wyobraźnie widział, jak zrzuca jednogo zielonoskórego po drugim, dziobiąc ich zaciekle.

Rzeczywistość była jednak inna. Mimo odważnych zamiarów, ledwo co dobiegłszy, musiał już się bronić. Mistrzem we władaniu bronią nie był, więc pierwsza krew polała się z jego ramienia. Już wiedział, że źle uczynił i trzeba było jednak wciąż pilnować alchemika, a nie rwać się do walki. Niemądry Gotte!

Całe szczęście gobliny były jeszcze bardziej niemądre i zaczęły strzelać w siebie. Oj głupiutkie to one są, głupiutkie - ucieszył się Miller. Jeszcze bardziej się ucieszył, jak przez to “drobne” nieporozumienie zaczęły uciekać te z którymi walczył. Gdy w końcu udało mu się “dziabnąć” jednego, który już przestał walczyć i zaczął uciekać jego twarz aż rozpromieniła się z radości. Drugiego nie trafił, ale zawsze tym pierwszym chwalić się będzie mógł! Obserwował jak pokraki uciekają z pola walki i czuł się zwycięzcą. Z pewnością to będzie długo pamiętał.

Gdy jednak emocje opadły i adrenalina zeszła. Oznajmił wszystkim iż jego zdaniem należy już wracać. Zbyt wiele ran i sił straconych zostało. A ranek jest najlepszym czasem, by przygotować się do powrotu. Wycieczka w góry zaliczona. Było fajnie, ale już nie trzeba ryzykować. Wyimaginowany smok nie był wart kolejnej potyczki z goblinami, czy innymi prawdziwymi potworami.
 
AJT jest offline