15-12-2017, 07:59
|
#37 |
| Raen ruszył w kierunku stracha na wróble. Gdy poczuł odór zatrzymał się, ale już z tej odległości mógł zauważyć ze zgrozą, iż na żerdzi wisi ubrane w łachmany truchło ogromnego obronnego psa. Całe było poranione i nie były to tylko rany wywołane przez dzioby ptaków. Ktoś strasznie się nad biednym stworzeniem, pod sam koniec jego żywota, znęcał. ***
W tym czasie pozostali minęli pola. A gdy weszli na podwórzec przygarbiony mężczyzna najwyraźniej ich zauważył. Zbliżając się z wyciągniętą bronią, nie mogli być wielce zaskoczeni, jak tamten po paru koślawych krokach znalazł się w swoim domostwie, którego drzwi z ogromnym impetem zostały przezeń zamknięte. ***
Poza farmerem zauważyli ich także pozostali mieszkańcy farmy. Kilka gęsi podbiegło do nich strosząc pióra i rozwierając skrzydła w agresywnej pozie. Franc nie raz spotkał się już z takim przywitaniem pierzastych zwierząt, więc wiedział co czynić, wymierzył jednej z nich takiego kopa, że odleciała dobrych parę metrów. Ot, uroki wsi. Uśmiech z jego ust zaczął jednak znikać, gdy do syczących niczym węże ptaków zaczęły dołączać kolejne, a do nich koguty i nawet kury. Głośne okrzyki i wymachiwanie bronią nie pomagało. Ptaki skakały, drapały i dziobały zaciekle.
Nie one jednak wzbudziły największe przerażenie. Borys pierwszy zauważył jak stojący przy stajni ogier był już zwrócony w ich kierunku. Ogromny, mający z dwa metry w kłębie, koń, rżąc potrząsał wielkim łbem i rył kopytami w ziemii rozrzucając wokół siebie błoto. Franc i Maddock nawet z tej odległości zauważyli dziwne, świecące jak zielone ogniki, oczy zwierzęcia. W dodatku tuż przed rozpoczęciem natarcia otworzył paszczę odsłaniając swoje zęby, których nawet najgroźniejszy drapieżnik nie powstydziłby się.
Mimo atakujących ich wciąż zajadle ptaszysk, każdy z nich z przerażeniem patrzył na ogiera, który z pewnością będzie miał zamiar ich za moment w szarży stratować. |
| |