Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-12-2017, 20:30   #29
corax
Krucza
 
corax's Avatar
 
Reputacja: 1 corax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputację


Czarna, młodziutka wadera szczeknęła piskliwie i zamerdała ogonem na znak przyjaźni. Przysiadła na tylnich łapach przebierając niepewnie przednimi. Instynktownie szukała wzrokiem przywódcy.

Warknięcie nadeszło z tyłu. Gdy się odwróciła zobaczyła większego od pozostałych wilka z rozszarpanym pyskiem. Szrama zajmowała sporą część pyska odsłaniając wszystkie zęby z lewej strony. Tak jakby cały czas były groźnie wyszczerzone. Nad nimi zionął dół po lewym oku. Z lewej strony sterczała połowa ucha. Wilk zbliżył się do Żenii i zaczął ją obwąchiwać.

Zawarczał groźnie.

Dziewczyna instynktownie wyczuła, że poza pytaniem cóż robi w tym miejscu zarzucono jej to, że jest zła. Śmierdzi złem. Zabliźniony wilk okazał się waderą, choć rozmiarami przewyższał trzy basiory, które były wkoło. Teraz kłapał szczęką w oczekiwaniu na wyraz posłuszeństwa. Wymagał swoistego hołdu. Córka Ognistej Wrony rozumiała to na poziomie instynktu. Czuła, że może się poddać, albo uciekać. Walka nie wchodziła w grę. Nie w układzie jeden na pięć.

Córka Ognistej Wrony pisnęła kilkukrotnie i uciekła wzrokiem od przywódczyni. Przysiadła brzuchem szorując wyschniętą ściółkę, z ogonem podwiniętym między tylnymi łapami. Podczołgała się kilka krótkich centymetrów w jej kierunku.
Oblizywała nerwowo wargi i nos nie mogąc opanować instynktownego strachu.
Powoli przewróciła się na bok ostrożnie i powoli podnosząc przednią łapę i ukazując brzuch. Łypała kątem oka na przywódczynię.
Swoimi piskami przekazywała, że przychodzi w pokoju.
Potrzebowała pomocy.
Zakręciła lekko łbem jakby otrząsając się. Skóra na grzbiecie zafalowała gdy oskarżono ją o bycie złą a ogon niemal wprasował się w podbrzusze.

Srebrna wilczyca coś warknęła. Alfa potoczyła wzrokiem w jej stronę, również odwarknęła.

“Nie przeszkadzaj”

Przystąpiła do dokładnego obwąchania Żenii, po czym złapała kark wilczycy w swoje szczęki. Przekaz był prosty. “Mogę cię zabić w każdej chwili”.

Po czym wypuściła ją i ruszyła powolnym krokiem.

“Za mną” przekazywało kolejne warknięcie.

Pozostałe wilki ruszyły.

Nikt nie czekał aż Córka Ognistej Wrony się podniesie i ich dogoni.

Ale też i nie przeszkadzał.
Żenia machnęła ogonem radośnie kilka razy i podreptała na końcu grupki wilków.
Wataha biegła dość długo. Może około godziny? Może troche więcej. Dotarli na polanę z powalonym drzewem. Czekali z wywieszonymi językami na czarną wilczycę. Teraz siedząc w kole. Patrzyli na nią, jak na obcą, a ona nie poczuła się nawet na moment bezpieczniej.

Alfa przekrzywiła głowę.
“Czego od nas chcesz?”

Żeńka zakręciła się lekko w miejscu niepewna jak przekazać wszystko w wilczej mowie.
Szczeknęła cienko jakby przepraszając i wróciła do swej ludzkiej formy. Jednej z nielicznych rzeczy jakie wciąż były częścią niej.

Przysiadła na piętach i rozejrzała po wilczych obliczach.
- Jestem Żenia, do tej pory nie miałam pojęcia, że jestem jedną z garou. 72 godziny temu obudziłam się w śmietniku w Poznaniu nie pamiętając nic. Wcześniej podobno byłam krewniakiem Szpona Cieni. - lekko wydęła usta z niepewności - Z opowieści watahy Promienia Księżyca wiem, że pracowałam nad łódzką firmą, oddziałem Pentexu, który eksperymentuje na ludziach. Gdy się obudziłam miałam ze sobą kilka przedmiotów, w tym kartę dostępu z logo Pentexu.

Żenia urwała niepewna reakcji wilczej watahy.

Srebrna wilczyca zrobiła kilka kroków z każdym krokiem zwiększała się powoli zmieniła się w elegancką blondynkę o oszałamiajacym uśmiechu.

- Jestem tańcząca w deszczu. Przemówię w imieniu tej watahy - spojrzała pytająco na oszpeconą Alfę. Ta kłapnęła szczęką - Nie wiem jak mogłaś być krewniakiem, a teraz jesteś garou. Historia zna takie przypadki, ale jeżeli jesteś jednym z nich, to powinniśmy cię zabić.
To co mówiła było przerażające, a fakt, że przy tym nie znikał jej perłowy uśmiech wywoływał ciarki.
- Dlaczego w takim razie nie jesteś w tamtej wataże, tylko przybyłaś do nas?

- Ja też nie wiem - skinęła głową blondynce - Czar… Szpon Ciemności mówił, że mógł się pomylić. Wedle ich słów, tamtej watahy, podobno pochodzę z linii garou. - dziewczyna wzruszyła lekko ramionami - Ja nie pamiętam.

Druga część pytania była znacznie trudniejsza i Żenia odruchowo westchnęła i zmarkotniała.
- Jestem w trakcie...muszę dokończyć rytuał przejścia a zadanie jakie mam jest w Warszawie i … - wyłamała palce - … jeszcze nie jestem jedną z nich. - nie dodała, że nie wie czy w ogóle będzie. - Ale przyszłam prosić Was o pomoc dla watahy poznańskiej. Żebyście pomogli im uruchomić caern. - Żenia nie mogła sobie przypomnieć właściwego słowa jakie używał Czarny. Ożywić? Uruchomić? Aktywować?

- Zbudować? - podpowiedziała Tańcząca w deszczu. - Czyli nie jesteś jeszcze częścią społeczności, ale wysłali cię, żebyś jako posłaniec prosiła nas o pomoc. Nie ukończyłaś rytuału przejścia, masz kartę dostępu Pentexu i śmierdzisz Żmijem. Czy może Promień Księżyca chce nas obrazić?
Wilki jakby w akompaniamencie na jej słowa zaczęły powarkiwać wściekle.

Żenia potrząsnęła głową ze smutkiem.
- Nikt mnie nie wysyłał. Przyjechałam do Was sama. Zgodnie z zasadami Litanii wszyscy jesteśmy dziećmi Gai. Pomyślałam, że zechcecie wysłuchać takiej osoby jak ja. Nawet jeśli nie przeszła jeszcze rytuału przejścia, jeśli sprawa dotyczy tak ważnego centrum jak caern.

Przy słowach o Promieniu Księżyca twarz dziewczyny ściągnęła się.
- Nie chciał Was obrażać. Nie wie nawet, że tu jestem. Ale może zechcecie - ciągnęła prostując się dumnie, gdy słowa Iwana znowu gdzieś tam się odbiły, choć wciąż siedziała na piętach. Nie chciała ukazać strachu chociaż go czuła - ściskał jej żołądek w ciasną grudę - pomóc i tak. Nie ma zbyt wielu garou w Polsce. A to co szykuje Pentex jest zbyt duże na watahę poznańską. Dlatego przyszłam do Was. - dziewczyna spojrzała na pokaleczoną waderę.

Blondynka uklękła na wprost dziewczyny siadając na piętach. Alfa zaś zmieniła się w człowieka. Miała długie brązowe włosy opadające na lewą stronę jej twarzy. W oczach cały czas miała tę samą dzikość. Była kompletnie naga, a jej ciało było ubrudzone. Jednak nie było w niej wstydu. Nie przywykła do ubrań. Coś podpowiadało Żenii, że jest ona garou zrodzonym z wilka.

- Budowa Caernu to szlachetny pomysł - mówiła blondynka. - Dobrze, że przyszłaś do nas. Ale powinien przybyć ktoś starszy. Ty zaś działając za plecami starszych nie okazujesz im szacunku. Jesteś Ragabashem, prawda? - Bondar pokiwała głową - Zawsze balansujecie na granicy honoru. Musisz na to uważać, dziecko.

Brunetka pokiwała ponownie głową ale minę starała się zachować neutralną. No bo co miała odrzec? “Mooooooże?”

Zamiast tego skupiła się na czym innym bo w głowie zadzwoniło pytanie: “ile ona może być starsza? 5 lat?”
- Śmierdzisz - warknęła naga kobieta z blizną. - Dlaczego?

Czarne loki lekko zafalowały, gdy Żenia kręciła głową:
- Nie wiem. Czarny próbował oczyszczania, ale nie podziałało. Nie wiem czemu. Nie pamiętam nic sprzed trzech dni. Wiem tylko, że Pentex mnie szuka podając się za siły ABW. - Chyba im coś ukrad….- łypnęła na Tańczącą w deszczu z jakimś chwilowym przebłyskiem poczucia winy ale i dumą - zabrałam - dokończyła. - Zaar pracuje nad odzyskaniem danych. A dodatkowo jeszcze to - Żenia sięgnęła do plecaka i wyciągnęła fetysz. Położyła go przed sobą na plecaku na widoku wszystkich ale w zasięgu dłoni.

Na moment zapadła cisza. Minęło kilka sekund i po chwili jeden z szarych wilków podbiegł i obwąchał nóż. Zawył.
- Fetysz pozwolił się z tobą związać. Cóż może duch ci ufa - powiedziała naga kobieta. Była bardzo wysoka. Musimy omówić to w zamkniętym kręgu. Powiedz Czarnemu, że Szrama mu pomoże. Zobaczymy się noc przed pełnią i zbudujemy ten wasz Caern. A ty? Ty śmierdzisz. I to - schyliła się i złapała nóż Żenii z nadludzką szybkością, ściskając jego rękojeść przyłożyła go do piersi brunetki właśnie rękojeścią - to że duch ci pomaga pozwoli na ten moment ci przeżyć. Ale jeżeli nie przejdziesz rytuału i nie dołączysz do swojego totemu to przy następnym spotkaniu mogę nie być tak wyrozumiała. Zwłaszcza jeżeli coś jeszcze łączy cię z Pentexem.

Po tym kobieta wstała i rzuciła fetysz wprost w ręce Żenii.

Żenia pokiwała głową przyglądając się starszej kobiecie.
- Dziękuję. A… - zawiesiła głos niepewnie spoglądając to na blondynkę do na stojącą nad nią dziką wilczycę - … a czy w Tucholi mogę wspomnieć o waszym wsparciu? - wzrok wyrażał prośbę.

Blondynka spojrzała na kobietę z blizną. Jej oczy zwęziły się. Szczęki zacisnęły. Skinienie głowy jakie skierowała do blondynki było ledwie widoczne. Odwróciła się i ruszyła z powrotem w las. Zmieniła się na powrót w wielkiego wilka.
- Tak. Rzeknij im, że wataha z Białowieży pojawi się na ceremonii - powiedziała blondynka i wstała. - A ona nie kłamała. Jeżeli żaden totem nie weźmie cię w swoją opiekę do pełni, to cię zabije.

Żenia również się podniosła.
Skinęła głową i uśmiechnęła się krzywo.
- Dziękuję. - pomyślała, że Szrama powinna ustawić się w kolejce. Tuż po Pentexie. I Czarnym. I Zaarze. I Zapalniczce, gdy dowiedzą się co robi. - Do zobaczenia.
Gdyby była w formie wilka zamerdałaby wesoło i próbowała liznąć podbródek srebrnej wilczycy.

Czekała aż wszyscy zebrani opuszczą miejsce spotkania i dopiero potem ruszyła do ukrytego motoru.

Z łatwością znalazła drogę przez martwy las.
 
corax jest offline