Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-12-2017, 22:07   #114
Zombianna
Elitarystyczny Nowotwór
 
Zombianna's Avatar
 
Reputacja: 1 Zombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputację
Zbrojownia: Red i Nivi

Julia zerknęła na staruszka.
- Jeśli mogę doradzić cokolwiek do ochrony przed naszą nawigator… to pancerze są z tyłu. - Julia coraz mnie rozumiała co się dzieje na tym cholernym statku. - Ale obawiam się, że przy użyciu granatu w niczym one nie pomogą.

Red obejrzała się na Nivi przymocowując do specjalnych szelek pistolety. Oba maleństwa już jakiś czas temu wyposażyła w celowniki, a do tego jednemu zafundowała powiększony magazynek, tak jak drugiemu znacznik holo.
- Wiesz… jeśli chcesz wziąć karabinek to nie ma problemu, mam 2-3 zrobione sztuki. - Julia wskazała na ścianę z dłuższą bronią, wskazując wiszące od lewej M16-tki. - Problem jest w tym, że spluwa będzie miała problem by przeładować samą energią wystrzału. No a potem wiesz.. Zatnie się bum i masz to w czaszce. Ale jeśli chcesz coś o większym zasięgu mogę ci ją zawsze ustawić na ogień pojedynczy.

Biolog uśmiechnęła się pod nosem i kiwnięciem głowy podziękowała za trud i uwagę, skupione wokół dozbrojenia. Pogładziła przy tym chłodną lufę karabinu ostatniego po prawej stronie. Specyfikacja jej umykała, jednak wizualnie wygladał całkiem porządnie.
- Jeżeli nie będzie to stanowić problemu - przeniosła wzrok z broni na rusznikarkę, zachodząc w głowę co więcej winna powiedzieć. Szybko przetrząsnęła słownik, decydując się na neutralny zwrot po którym prawdopodobnie nie obrazi nikogo - Dziękuję też… za Edgara. Czuję się spokojniej wiedząc, że jest w bezpiecznym miejscu i nie sam.

- To nie jest problem.
- Julia podeszła do broni i jeszcze raz przyjrzała się jej, upewniając się że zostawiła wszystko dobrze przygotowane. - Jeśli chodzi o amunicję byłoby dużo prościej jakbym wiedziała z czym właściwie mamy walczyć, bo co nieco sprzętu tu jest.

- Też chciałabym to wiedzieć Red
- Larsen westchnęła, nieznacznie przymykając piekące powieki. Oddałaby połowę holokolekcji o życiu i rozwoju owada z rodziny Chrysoperla carnea, byle zyskać szanse wypicia porządnego espresso, a najlepiej dwóch. Oraz zdrzemnięcia się kwadrans… tyle by wystarczyło, by pozbyć się tępego łupania w okolicach potylicy, znamionującego zbliżającą się wielkimi krokami kolejną migrenę.
- Naszego gościa pokrywa twarda, odporna powłoka z teflonu. Ciężko będzie ją przebić. - powiedziała spokojnie, chowając niepewność w najdalszych zakamarkach serca. Wątpliwości nikomu i niczemu nie pomogą, trzeba było je więc odsunąć, póki sprawa nie rozwiąże się do końca w ten, czy inny sposób - Pod spodem prawdopodobnie znajduje się miękkie ciało, choć inne od tego co znamy - uniosła przedramię na wysokość brzucha, odczytując wiadomość wysłaną przez Inżyniera i podświadomie porównała wyświetlane pozycje ze standardową listą, zalecaną do zaopatrzenia w razie awarii. Praktycznie nie chciał broni, co kobietę ucieszyło. Czyżby znalazła jedynego myślącego logicznie człowieka na tym rozpadającym pokładzie? Bo na Lindę, co pokazała ich ostatnia rozmowa, nie miała co liczyć. Od razu zrobiło się jej lżej na duszy i jakby spokojniej.
- Wolałabym jednak, o ile to nie problem oczywiście, aby zamiast zabijać przesyłkę - unieszkodliwić ją motorycznie. - uniosła spojrzenie, kotwicząc je na oczach rusznikarki - To pierwszy przypadek kontaktu z istotą niepochodzącą z ziemskiej puli genetycznej. Na dokładkę tak skomplikowanym. Nie mamy do czynienia z pojedynczą komórką, lecz organizmem złożonym na poziomie ciebie, bądź mnie.

Red przestawiła ustawienia karabinu.
- Wiesz, że łatwiej jest zawsze coś zabić niż zatrzymać? - Rusznikarka rozejrzała się po pomieszczeniu, szukając w nim inspiracji. - Mogę ci dopiąć celownik i siatkę, choć cholera zawsze widzę jak coś z pazurami niczym noże przecina to gówno. - Podrapała się po hełmie. - Są granaty oślepiające flashbangi i ewentualnie granaty z pianką unieruchamiającą, tylko cholera wie jak to się zachowa w stanie nieważkości. Po prostu warto być daleko od celu, ok? A co do naboi.. No mogę ci dać zwykłe przeciwpancerne, które gówno mu zrobią ale w razie czego uszkodzą pancerz, ale serio… jak już siatka i pianka nie zadziała wolałabym byś miała z sobą coś co go szturchnie i to porządnie.

- Muszę spróbować, to mój obowiązek. Zniszczyć zawsze go zdążymy, co innego zbadać… potrzebujemy go w hm. Szerszej perspektywie
- biolog zagryzła wargi, powstrzymując chęć do dalszego wykładania punktu widzenia dość niepopularnego… i tak niewiele by to zmieniło.
- Zdam się na ciebie. Militaria nie są moją gałęzią zainteresowań - usta jej drgnęły, na parę sekund unosząc oba kąciki ku górze w grymasie uśmiechopodobnym - Rohan również prosi o parę drobiazgów. Wolałabym się pospieszyć i nie zostawiać go samego. Kwestia… bezpieczeństwa. Poza tym bycie w pojedynkę przy naszych warunkach doprowadza do frustracji - pokręciła na koniec głową, chwytając ostrożnie jeden z obłych pojemniczków z napalmem. Obróciła go w palcach i odłożywszy na miejsce, wzruszyła lewym barkiem. Smażenia również wolałaby uniknąć.

- Mnie tylko o mały włos nie doprowadziło do zgonu. - Rusznikarka oddała Nivi broń. - Dlatego wolałabym byś sama nie lazła w tamten sektor… dobra co chce pan inżynier? Spakuję was. Ładuje ci do broni przeciwpancerne, ale dostaniesz do kieszeni magazynek z czymś mocniejszym, ok? Jak już będzie ciężko to zabij to, ok? Bo tutaj nikt poza tobą nie da rady tego przebadać i uwierz na pewno nie będzie się z tym certolił.

Ruda głowa poderwała sie bystro, uwaga Larsen w ułamku sekundy zyskała nowy punkt skupienia.
- Widziałaś go? Obcą formę życia? - jednym płynnym skokiem znalazła się obok drugiej kobiety, chwytając ją za ramię i wlepiając rozognione spojrzenie w jej twarz. Blade policzki pokryły czerwone plamki, a cała sylwetka spięła się w oczekiwaniu.

- Uwierz mi, że jakbym ją widziała to już byś miała na biurku sprawozdanie. Wolę wiedzieć co biega po statku. - Ruda chwilę przyglądała się się Nivi. Najpierw Drake pierdolący o niewolnicach, a teraz… - Ale cokolwiek to jest mam brzydkie podejrzenie, że ma sporo pary w łapach, bo beczki z kwasem nie latają ot tak sobie i mam brzydkie podejrzenie, że to cholerstwo jedną we mnie rzuciło.

W odpowiedzi napotkała na uprzejme zainteresowanie, pod którym Nivi schowała własny niepokój.
- Może być ranne - odpowiedziała powoli, przekrzywiając po ptasiemu kark w bok. Jak miała pomóc czemuś, czego budowy nie rozumiała? Jeszcze - Ma silnie… ma kwas zamiast krwi - zaczęła, lecz w porę się zmitygowała. Nie rozmawiała z Rohanem, musiała ograniczyć zbędną nomenklaturę do minimum, aby nie odstraszyć drugiej załogantki. Stuknęła trzy razy w hoklawiaturę, przesyłając zamówienie - Trzymaj, jak widzisz parę drobiazgów raptem. Nie przedźwigamy się. Mamy paralizator? - zakończyła optymistycznie.

- Nie kojarzę nic takiego… - Red zerknęła na listę. - Ale z resztą nie będzie problemu. Jak myślisz co to może jeść? Tak myślę, że gdybym wstała po jakiejś cholernie długiej drzemce i ewentualnie była ranna, to byłabym też głodna. Można by na to coś zastawić pułapkę.

- Karmiono to kroplówką. Myślę, że potrafi syntetyzować potrzebne mu składniki z dostępnego pokarmu organicznego. Glukoza, sód, potas
- Larsen podrapała się po nosie, tłumiąc chęć aby podzielić się dłuższą wersją przemyśleń - Możemy zakładać, że nie pogardzi niczym, czym nie pogardziłoby stworzenie z naszego ekosystemu. Z naciskiem na pokarmy wysokobiałkowe, jako te dostarczające najwięcej energii.

Julia już chciała coś wtrącić gdy w słuchawce rozbrzmiał znajomy głos pani doktor.
- Tichy, Red - zaczęła nadawanie komunikatu - zameldujcie się na mostku. Powtarzam, Tichy i Red, zameldujcie się na mostku.

Głos Lindy lekko ją zaskoczył. Co znowu? Czyżby te same kłopoty, które miał staruszek? Nie powinna kwestionować rozkazów, w ogóle nie powinna się odzywać, ale zaczynała nabierać dziwnego przeczucia, że coś się dzieje tu nie tak.
- Pani doktor… czy jest to pilna sprawa?- Odezwała się do mikrofonu spokojnie, cały czas patrząc na stojącego obok kapitana. Kto tu do cholery dowodził tym statkiem? Mówiła na kanale ogólnym, w sumie jak się coś dzieje to niech załoga wie. - Właśnie zamierzałam odeskortować doktor Nivi do inżyniera Rohana pracującego w zagrożonej części statku. Gdy tam dotrę mogłabym pomóc i ubezpieczać prace przy naprawie statku.

Red westchnęła i spojrzała na Nivi.
- Dobra spakuję ci to i zobaczymy co odpowie. - Rusznikarka zaczęła wyjmować na stojący na środku pomieszczenia stół kolejne elementy zamówienia. - Po cholerę ja na tym mostku.

Larsen przywołała pogodny grymas na bladą twarz, rozkładając z pozoru bezradnie ręce.
- Skoro cię wołają, znaczy jesteś potrzebna. Sprawdzisz co z Edgarem, proszę? Przy okazji oczywiście - dodała prośbę, opuszczając ramiona luźno wzdłuż tułowia - Nie musisz się obawiać, nie jest daleko. Dam radę zabrać sprzęt sama.

- Ta jest, chłopiec na posyłki melduje się do zadania. - Red wskazała przygotowany na blacie szpej. - To łapaj sprzęt, a ja zobaczę co się tam dzieje.
 
__________________
Jeśli w sesji strony tematu sesji przybywają w postępie arytmetycznym a strony komentarzy w postępie geometrycznym, prawdopodobieństwo że sesja spadnie z rowerka wynosi ponad 99% - I prawo PBFowania Leminkainena
Zombianna jest offline