Stan w którym występował problem z utrzymaniem mniej więcej pionowej postawy, nie był na Rosjanina niczym nowym. W rzeczy samej, człowiek nie miał prawa nazywać się Rosjaninem, jeśli takie stany nie były mu znajome. Problem polegał na tym, że tym razem to było na trzeźwo a to było jeszcze bardziej przykre i wkurzające niż sam fakty bycie trzeźwym, jako taki. - Yuri, nie wykonuj gwałtownych ruchów, zaraz wracam. -
Gwałtowne ruchy? On? Za kogo ta dziewczyna go uważała? W odpowiedz warknął tylko głucho, bo i nie wiele więcej miał do powiedzenia. W sumie jakby nastolatka mogła go popchać w stronę furgonetki, to było nieźle, ale sam nie miał zamiaru tylko na to czekać.
Uniósł łapę i uderzył nią w drogę, wzbijając tumany kurzu i wbijając pazury głęboko w asfalt. Mając taki punkt podparcia podciągną się w stronę furgonetki i wbił drugą łapę kawałek dalej. W sumie do tego samochodu nie było tak daleko a jak w między czasie nadarzy się okazja cisnąć w niego jakimś większym odłamkiem nawierzchni, to tym lepiej. Był przygotowany na to, że Margaret ma pewnie jakieś soje niespodzianki w zanadrzu i jeśli tylko by poczuł, że znów może normalnie się rosząc, był gotów zaszarżować na pojazd i jego ewentualnych pasażerów. Bardzo, bardzo chciał, aby to byli jacyś w miarę standardowo zbudowani ludzi. Ciepła jucha w pysku i smak świeżo wyrwanej wątroby, były tym czego potrzebowały jego skołatane, nadmiarem trzeźwości nerwy. Potrzebował zbliżać się tylko na długość łapy... |