Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-12-2017, 00:07   #133
Aiko
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Vex, ANgie, wujaszek i gdybanie o wiązaniu

Vex westchnęła ciężko widząc znikającą w jednym z pomieszczeń rodzinkę. Znowu coś… znowu jakieś problemy. Jak to było.. “Jak nam bardziej zacznie pasować oddzielnie, to dajemy znać?” NIby nie minęło zbyt wiele czasu od propozycji wspólnej podróży do Teksasu, ale może mimo wszystko powinna poważnie pogadać z blond drużyną. Lubiła te dwa świry, ale jak mieli mieć takie jazdy przez cały czas to lekko traciło sens. Przeczesała dłonią krótkie włosy i spojrzała na stojącą na ganku ekipę.
- Sprawa wygląda tak, że jest jakiś syf, który złapała jedna z dziewczyn Rogera na jakiejś łódce. - Postanowiła nie bawić się w jakieś tuszowanie faktów i tak mieli tutaj za dużo zamieszania. - Tak się składa, że przenosi się po przez ugryzienie, przynajmniej z tego co na razie zauważyliśmy. Jest o tyle paskudne, że człowiek zapada jakby w letarg, a jak się budzi to zachowuje się jak zwierze. Rzuca się na innych i stara się ich ugryźć. Nie wiem czy jest sens wiązać tą laskę, jeśli nie ma śladu ugryzienia, choć znając życie byłoby dla was bezpieczniej.

- Zawsze możemy też spytać Rogera czy to ktoś od niego. - Motocyklistka wskazała podbródkiem czarną furgonetkę.

Zebrani dorośli popatrzyli na siebie i na rozmówczyni. Miny mieli dość nietęgie. Taka mieszanina niepewności, niedowierzania i podejrzliwości. Tak do obcej która mówiła to wszystko, jak i o czym mówiła, i o tamtej drugiej obcej co leżała w pokoju prawie bez życia. Jej też właściwie nikt z nich nie znał.

- Od niego? To ten Roger? Ten Khainita? Ona może być od niego? - pierwszy odezwał się znowu ten facet z już prawie wypalonym papierosem. Wydawało się, że chyba nie żywi do Rogera zbyt ciepłych uczuć łącznie z chęcią zaczęcia rozmowy z nim pod jakimkolwiek tematem.

- Zaraz, chwileczkę, poczekaj, co ty mówisz? - po chwili zastanowienia ożywiła się Kate kręcąc głową i lekko machając dłonią jakby była nie do końca pewna co słyszała czy zrozumiała. - Jakaś wścieklizna? Co przenosi się przez ugryzienie? - dopytała się patrząc na motocyklistkę. - Przez jakie ugryzienie? Od jakiegoś psa czy wilka? Czy czegoś innego? - zapytała się patrząc uważnie na swojego gościa z domu a wraz z nią, jej uwaga i jakiś autorytet jaki widocznie miała przynajmniej w takich sytuacjach przykuło też uwagę reszty zgromadzonych. Tylko James i Jack wydawali się nudzić rozmową dorosłych i znowu próbowali wejść na barierkę ganku.

- Niestety z tego co się na razie dowiedziałam dokładnie nie wiadomo gdzie się zaczęło. - Vex wzruszyła ramionami. Sama nie była przekonana do tych wszystkich teorii, ale chyba wypadało im powiedzieć. - To tylko podejrzenia. W nocy jedna dziewczyna ugryzła w szale pewnego faceta, dzisiaj on zrobił to samo. Równie dobrze mógł to być przypadek i fajnie jakbyście się jakoś na tą ewentualność zabezpieczyli. - Motocyklistka skupiła wzrok na matce chłopców. - Mogłabym na nią zerknąć?

- Znaczy… Pogryźli się? Człowiek człowieka? I z tego ta wścieklizna? - starsza kobieta popatrzyła niepewnie na Vex. Chwilę się wahała patrząc gdzieś w bok. Tubylcy popatrzyli znowu na siebie ale w końcu wrócili spojrzeniami do niej. Ona zaś chyba przemyślała sprawę bo pokiwała szybko głową. - Tak, oczywiście. - i ruszyła przez drzwi i korytarz w stronę otwartych wciąż drzwi do pokoju. Wprowadziła motocyklistkę do środka.

Środek zaś wyglądał jak typowy pokój hotelowy na dwa łóżka. Z których jedno zajmowała leżąca pod kocem śpiąca kobieta a drugie chyba jej plecak. Chyba nadal zamknięty więc może nikt się jeszcze do niego nie dobierał. Śpiąca kobieta w pierwszej chwili wyglądała jak śpiąca kobieta. Ale na drugi wydawała się pogrążona w jakiejś śpiączcę albo letargu. Oddech przez usta czy nozdrza był ledwo słyszalny a na piersiach ledwo dostrzegalny. I rzadki i płytki co już po krótkiej chwili obserwacji rzucało się w oczy.

Poza tym jednak kobieta wydawała się cała. Nie miała żadnych ran, przestrzelin, na oko wydawała się w pośrednim wieku między Vex a matką chłopców. Leżała w samym podkoszulku ale w takim tropiku jaki tutaj panował to i tak było aż nadto. Przy łóżku leżały buty. Adidasy. Nie takie stare ale też nie nowe. Średnie. Na kogoś o średnim statusie i możliwościach. Pasowało do kierowcy czy transportu kołowego bo ludzie poruszający się zawodowo na własnych nogach zwykle preferowali inne obuwie. Nie widziała nigdzie żadnej długiej broni cechujących myśliwych, traperów czy wojowników. Więc o ile ktoś jej nie zwinął niedawno takiej broni to raczej pewnie nie należała do takich grup. Na drugim łóżku leżały też sprane, dżinsowe spodnie i pasek z kaburą. Jakiś chlebak. Właściwie sprzętem przypominało to podróżnika na niezbyt długa drogę. Albo nie jechała zbyt daleko albo miała resztę zapasów w samochodzie i zabrała to co złapała pod ręką.

- Znasz ją? - zapytała Kate gdy dała chwilę Vex na rozejrzenie się po pokoju i obejrzenie kobiety na łóżku.

- Nie. Miałam nadzieję, że to może ktoś ze strzelaniny, którą widzieliśmy w nocy, ale nie kojarzę jej. - Motocyklistka zerknęła przez ramię upewniając się czy są same z Kate. - Wiesz, z tą wścieklizną to na serio tylko nasze podejrzenia. Dzieje się coś mega dziwnego. Dziś widziałam już drugą osobę, która powinna być martwa, a mimo to chciała walczyć dalej. Ten Ben, podobno ugryzł Rice.

- No co ty mówisz? Jak to widziałaś kogoś kto powinien być martwy? - mama chłopców zmarszczyła brwi i przeczesała palcami włosy. Z bliska teraz Vex dostrzegła, że ma na nich pierwsze siwe włosy. Sąsiadka rodziny Jane jednak nie widziała całego zajścia z Benem bo działo się to w domu ich sąsiadów. Uspokajała tylko roztrzęsioną matkę Jane po tym zdarzeniu.

Vex westchnęła ciężko. Chyba nie było co tego ukrywać i tak prędzej czy później plota się rozniesie po takiej mieścinie. Nachyliła się i szeptem odezwała się do stojącej obok.
- Dostał kulkę w głowę, a i tak chciał bić się dalej. - Odsunęła się spoglądając na reakcje matki chłopców. - Może niewiele w życiu widziałam, ale to nie jest normalne.

Kate popatrzyła uważnie na rozmówczynię. Oczy wykonywały minimalne ruchy błądząc po jej oczach i ustach i pewnie szukając oznak próby żartu, fałszu czy jakiejś przenośni. W końcu matka chłopców minimalnie pokręciła głową jakby zaprzeczała temu co usłyszała. - Postrzał w głowę? No to jeszcze się zdarza, że ktoś przeżyje. Kula odstrzeli mu kawałek ucha, złamie szczękę, oderwie nos, naruszy czaszkę i to zwykle poważne jak każdy postrzał w głowę ale jeszcze możliwe do przeżycia. Może ten Ben tak dostał właśnie? - Vex wiedziała, że logika matki chłopców i reakcje niedowierzania była całkiem poprawna. Faktycznie gdy mówiło się o postrzale w głowę to zwykle śmiertelnym. Ale nie zawsze tak było. I były też takie postrzały jak właśnie wymieniła Kate. I one choć niby też były postrzałami w głowę to jednak nie musiały oznaczać zgonu trafionego. Starsza kobieta przy tym jak mówiła o naruszaniu czaszki przejechała sobie palcem po boku głowy ilustrując boczny postrzał głowy który jednak miał spore szanse nie być śmiertelnym. Z korytarza doszły jakieś kroki i zaraz przez drzwi przeszli Angie i jej wujek. Wujek skinął głową na powitanie obydwu kobietom i przyjrzał się tej trzeciej nieprzytomnej na łóżku.

Ledwo weszli do pokoju, nastolatka obrzuciła taksujacym spojrzeniem każdego zebranego ale nie wyglądali jakby ktoś ich przed chwilą pogryzł. Oprócz pani na łóżku, bo ona akurat stanowiła zagadka.
- Ma ślady po zębach? Takich ludziowych, nie zwierzęcych - spytała i dodała wyjaśnienia, przyglądając się jej uważnie. - Budziła się już?

- Odkąd tu przyszłam to się nie budziła. Ma jakąś śpiączkę albo zapaść. - powiedziała Kate też spoglądając na nieprzytomną kobietę okrytą kocem. - Ma ślad po ugryzieniu. Ktoś ją gryzł niedawno. Ale nie wygląda na coś poważnego. Nie na tyle by prowadziło do czegoś takiego. - dodała wskazując dłonią na kobietę złożoną na łóżku.

Dłonie blondynki jakoś tak się poruszyły, jakby miały zamiar sięgnąć po karabin. Zamiast tego ich właścicielka popatrzyła wymownie na wujka. Było ugryzienie… czyli tej pani nie dało się odratować, za to ona mogła im tu wszystkim narobić dużo kłopotów.
- Ja… - zaczęła przenosząc spojrzenie z wujka na nieprzytomną, a potem panią mamę. Sapnęła i uniosła brodę prosto, przypominając sobie te słowa o których rozmawiała z opiekunem - Uważam że trzeba ją związać. Szybko - mówiła cicho, gapiąc się pani mamie w oczy - Śpi bardzo twardo, tak? Tak że nie da się jej dobudzić. Nawet jakby się potrząsało całym łóżkiem. Albo wylało na nią wodę… albo alkohola. Nic nie da. Kamień. Śpi jak kamień - westchnęła, pocierając nadgarstek ręki z motylkiem co lata nocą - Tylko że ona wstanie i bedzie bardzo niemiła. Przestanie mówić, zacznie warczeć i kłapać zębami. Będzie… chciała zabijać. Rwać, łamać. I gryźć. Już to widziałam ze… zbyt bliska - wzruszyła ramionami - Ona… jest chora, choroba się robi przez ugryzienia. Człowiekowe. Ludzie gryzą ludziów. Potem oni śpią. Jak Tess… i teraz Ben. Strzeliłam mu w głowę, on był martwy. Powinien - pokręciła własną głową - Ja wiem… wiem że powinien. Normalny ludź, taki zdrowy...on by umarł i już się nie ruszał. Nie chybiłam i… - zacięła się, ale w końcu opadły jej ramiona. Ściszyła głos i nawijała dalej - Jeżeli już strzelam to tylko tak aby trupić. Jak uczył dziadek, a on nigdy nie chybiał. Wiem jak… jak wygląda postrzał który zabiera życie. Do tego Bena też strzelałam żeby zabić, nie ogłuszyć albo ranić. Jak pod studnią… bo ja poluję - popatrzyła z rezygnacją na starsza panią czując że tamta może nie zrozumieć i zacznie się bać, albo ją wygoni… albo nie uwierzy - No… od zawsze. Odkąd pamiętam. Tylko… no nie tylko na obiady. Trupiłam już ludzi, wiem jak to robić… skutecznie - zacięła się znowu, ale po chwili się otrząsnęła - Ale on wstał. Ten Ben. Wstał bez ćwierci czaszki i tu - popukała się w głowę gdzieś na wysokości lewej brwi - Tak nie powinno być. Dlatego… sądzę że będzie bezpieczniej… no związać tą panią. Mocno, bo… jak się obudzi to będzie silna. To dla… bezpiecznia. Żeby nikogo nie pogryzła. Jeżeli się obudzi i będzie mówić normalnie, można ją rozwiązać… a jak tylko zacznie warczeć i się szarpać… no wtedy sami zobaczycie - zakończyła, rozkładając bezradnie ręce.

Mama chłopców słuchała wywodu blondynki patrząc z niedowierzaniem. Zerkała to na nią, to na śpiącą panią, to na pozostała dwójkę. - Dziecko co ty mówisz? Jak to wstał po odstrzeleniu ćwiartki czaszki? Przecież to niemożliwe. Nikt by nie przeżył takiego postrzału. - Kate mówiła niepewnie patrząc na śpiącą panią. W głosie i na twarzy gościło jej jednak wahanie. W końcu wujek położył dłonie na ramionach blondynki stając tuż za nią i włączył się do rozmowy.

- Ale to prawda. Nie wiem jak on to zrobił ale brakowało mu tej ćwiartki czaszki a mimo to wstał. Też wcześniej nie widziałem czegoś takiego. - wujek powiedział spokojnie z kobieta spojrzała na niego przenosząc wzrok z nieprzytomnej kobiety. Blondyn kontynuował więc dalej. - Uważam, że związanie jej jest dobrym pomysłem. Jeśli jest jej coś innego to się ją rozwiąże. No ale jak ma to samo co ten Ben… - wujek wymownie zawiesił głos i rozchylił ramiona. Starsza kobieta wydawała się być zdezorientowana tym wszystkim i wahała się podjąć decyzję. W końcu popatrzyła na Vex jakby sprawdzając jak ona zareaguje na relację i pomysły tej dwójki co dopiero weszła.

Vex przysłuchiwała się wujaszkowi i Angie. W sumie to cieszyła się z ich obecności. Jakoś wolałaby nie być tu sama gdyby ta laska postanowiła się akurat obudzić i wpaść w szał. Gdy poczuła na sobie spojrzenie kobiety ponownie wzruszyła ramionami.
- Mówiłam, oberwał w głowę i wstał, a ta laska może wam wyciąć taki sam numer. - Motocyklistka wskazała podbródkiem na leżącą na łóżku kobietę. - Tak jak powiedziała Angie związanie jej w niczym wam nie zaszkodzi, a w razie czego będziecie mieli chociaż chwilę na zwiewanie. Wolałabym nie usłyszeć za dzień lub dwa o mieście ludożernych zombie w tej okolicy.

Kate która sprawiała wrażenie najstarszej z wszystkich zebranych westchnęła. Przez chwilę wydawała się dosłownie załamywać ręce gdy splotła ze sobą dłonie na podołku. Patrzyła w dół na leżącą na łóżku, pogrążoną w letargu kobietę. Westchnęła jeszcze raz i podniosła głowę na trójkę gości. - No chyba macie rację. Chociaż przyznam się czuję się nieswojo tak wiązać kogoś. Przecież ona nic nam nie zrobiła. - mama chłopców wydawała się mieć wyrzuty sumienia i czuć potrzebę wytłumaczenia się z takiej decyzji. - Porozmawiam z Hankiem niech coś zorganizuje do tego związania. - powiedziała gdy chyba podjęła decyzję i zrobiła pierwsze kroki w kierunku drzwi na korytarz. Tam jednak zatrzymała się i odwróciła jeszcze do trójki w pokoju. - A ona długo może tak spać? I jak się obudzi normalna to chyba jest zdrowa prawda? Czy nie? - zapytała w progu gdy chyba przypomniało jej się jeszcze coś co chciałaby wiedzieć.

- Myślę, że możemy jeszcze pogadać, jak już będzie związana, prawda? Niestety nie mamy żadnej pewności kiedy się obudzi.- Vex uśmiechnęła się do kobiety, mając nadzieję że ją odrobinę pocieszy. - Uwierz zawsze można się wytłumaczyć, że to pomyłka. Nic o niej nie wiedzieliście i zawsze jej zachowanie mogło was zaniepokoić.
 
Aiko jest offline