Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-12-2017, 15:47   #246
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Tym razem Leenie szło już lepiej niż poprzednio z naprawami, za to Młotek był jakiś rozkojarzony. Czyżby zamiast skupiać się na robocie, skrycie spoglądał na kształty będącej wyjątkowo blisko niego pani kapitan? Tu kształtny tyłek opięty spodniami, tam jędrne piersi, kropelki potu na nich połyskujące, od czasu do czasu, przy ruchu kobiety, powiększający się dekolt, odsłaniany nieco brzuszek…
- Ja przepraszam pani kapitan, tak mi się wypskło - Młotek już schodził po płytę poszycia, która wyślizgnęła mu się z rąk z brzękiem lądując na ziemi przy okazji psując co najmniej dwadzieścia centymetrów idealnego spawu - Sie więcej nie powtórzy!
Cholera, ile łatwiej było Bixowi pracować z chłopakami na Magellanie, przynajmniej wzrok na boki nie uciekał, skupić się było można, a tak tylko mu się gapić i gapić chciało. No i skafander też roboty nie ułatwiał, ale do niego Bix był przezwyczajony.
Leena spojrzała najpierw surowo na “Młotka”, ale po chwili się nawet uśmiechnęła.
- Dobra, zdarza się… nawet ja mam takie chwile - Wzruszyła ramionami - Ale jak jeszcze raz, to skopię Ci dupę! - Pogroziła wielkoludowi palcem, i sam w sumie do końca nie wiedział, czy kapitan żartuje, czy mówi serio…

Dla Nighta i Fenna nic się nie zmieniło. Wciąż wiało cholerną nudą, a spoglądanie na monotonną robotę Leeny i Bixa wprost aż usypiało. Obaj postanowili więc jakoś urozmaicić sobie czas stania na straży drobną rozrywką, nie podpadającą aż tak bardzo Leenie? A przynajmniej mieli taką nadzieję...

- To jak to w końcu było na płycie lądowiska, z tym zakrzywieniem wiązki energii? - Night przerwał monotonną ciszę, kierując słowa do kapitan. - Moce psioniczne w spadku po ślimaku, czy zwykły projectile deflektor wbudowany w ramię? W głębi ducha czekam, aż zaczniesz spawać promieniami lasera z oczu czy coś... Kurwa, Isabell to miał być tajny projekt ISB-L i robić podobne rzeczy, a tu chuj - mężczyzna zaśmiał się pod nosem.
- Nie zauważyłam, żebym umiała takie bajery - Odpowiedziała Leena - Ale jakby co, dowiesz się pierwszy.
- Może powinniśmy rozejrzeć się za kimś zaznajomionym w psionicznej branży, mentorem, który pokaże ci jak się odblokować, nauczy ogniskować wolę, czy co to tam się robi, żeby wywoływać odjechane efekty, a przynajmniej zaradzi coś na ból głowy.

- Co Ty Night? W zabobony wierzysz? Zwykła tarcza, też taką mam. - Fenn poklepał się po lewym nadgarstku. - Nic nadzwyczajnego.

- Tak, tak, a Crazass miał zamontowaną w głowie antenę nadawczą, z pomocą której komunikował się z załogą... więc może powinniśmy odszukać jego zwłoki i wykorzystamy ją sobie do naprawy łączności międzygwiezdnej.
- No pewnie, od dawna to twierdzę. Nareszcie ktoś to rozumie, wszczep komunikacyjny na małą odległość. Jak cię stać to nie problem.

- Tak się znasz jak Bix na spawaniu - Night wskazał ruchem głowy koślawe spoiny wychodzące spod jego palnika. - Zbyt wiele nieprawdopodobnych rzeczy już widziałem w kosmosie, by się zamykać na pewne możliwości.
Bix łypnął w stronę Nighta, nie odezwał się jednak w tej chwili ani słowem… a Fenn machnął ręką w stronę kumpla.
- Też widziałem sporo rzeczy, ale nic co by się nie mogło racjonalnie wytłumaczyć.
- Założę się, że rasa zielonego może psionikę wytłumaczyć w sposób ściśle naukowy, w końcu mieli masę czasu na badania, a i z samej ciekawości powinni sięgnąć do podstaw, jak to wszystko działa.
- Tak jak mi wiecznie Doc dupę truje… znajdziemy speca od mojej łepetyny, to się w końcu dowiemy, co ten cholerny Crazzas nakombinował - Leena nie odrywała wzroku od palnika, prowadząc go pewnie w dłoni.

- Ja bym to traktował jak bramę otwierającą szersze perspektywy - strzelec lustrował otoczenie w poszukiwaniu potencjalnych ofiar. - Jeśli ktoś ma tu łeb wystarczający, by ogarnąć temat, to tylko ty. Doc na przykład. Do czego miałby wykorzystać moc telekinezy, jeśli nie do prucia się z Vis w paru nowych, lewitujących pozycjach? Kurwa, co za marnotrawstwo.
- Ty wiesz o tym, że jesteś wrednym sukinkotem? - Tym razem kapitan spojrzała w stronę Nighta, a Bix wyszczerzył zęby - Ciekawe jak Ty byś wykorzystał takie moce? By siać zniszczenie i śmierć w imię zemsty za krzywdy wyrządzone na Isabell i na nas? Dokopać Unii i śmiać się brodząc po kolana w krwi tych którzy staną Ci na drodze, a z czaszki Wil-cioty zrobić sobie podstawkę pod kufel?

- Wiem - Night potwierdził z pełnym przekonaniem - Cynizm i postępująca wredota, tak. Mógłbym spróbować choć przez jeden dzień być miły, ale raczej nie wytrzymam, to trudne i jakieś obce... Strącanie niszczycieli z orbity siłą woli, kurwa, byłaby moc. Co do czaszki Burna, Dave miał już jakieś plany, o ile dobrze pamiętam, więęęc cała przyjemność po jego stronie - piratowi wyraźnie spodobały się pomysły podrzucane przez Leenę, pokiwał głową z uznaniem.
- Naprawdę? Zrobiłbyś to dla mnie? - milusim głosem spytał się Fenn. A po chwili wybuchnął szczerym śmiechem.
Gdy się wreszcie opanował kontynuował.
- Ja to bym zmieniał kanały na widach siłą woli. Skończyło by się wieczne poszukiwania zmieniarki albo komendy głosowe. - uśmiechnął się, czego nie było widać przez przyłbicę jego hełmu - Albo brał bym kolejne piwo bez wstawania.
- Czyli jeden woli siać śmierć i zniszczenie, a drugi lewitację piwa z lodówki do kanapy… no można i tak - Powiedziała Leena, wracając do spawania.
- To ciekawe co Ty byś zrobiła? - zastanowił się Suzh.
- Pewnie po trochu z wszystkiego i kilka własnych pomysłów - Odpowiedziała kapitan - A jakby jakieś panienki chodziły w zwiewnych sukienkach, to bym i je “podwiewała” niczym wiatr - Zaśmiała się, a Bix kilka razy energicznie przytaknął głową.
- Too… Bardzo kreatywnyy… i świetny pomysł! - przytaknął - Lekko dziecinny, ale i tak dalej świetny.


W tym czasie Bullit, jak to Bullit, nie mógł powstrzymać rąk od Vis. Ot to przy podawaniu jej narzędzia pogładził dziewczynę po dłoni, to znowu niby ją przytrzymując zbadał na szybko krągłości jej tyłeczka, czy i popieścił jej ogon… ale wszystko oczywiście skrycie, profesjonalnie, i na szybko. Nie powinien sobie pozwalać na zbyt wiele chwil rozproszenia, nie tylko ze względu na otaczającą ich florę i faunę, ale i również mając na uwadze resztę przebywających blisko załogantów, no i kamery, przez które filowała Becky…
Uzbrojony w karabin plazmowy Doc rozglądał się dookoła, zerkając od czasu do czasu na Vis. Co prawda wolałby mieć w dłoniach swój wierny railgun, ale.. tutaj lepiej nadawał się karabin o mniejszym zasięgu, ale za to o większym kopie, niż karabin będący de facto snajperką. Maski tlenowe które nosili na zewnątrz utrudniały rozmowę. Raj dookoła nich, raczej nie kusił do zabaw.
Darakanka zaś skupiała się, a przynajmniej próbowała skupiać na swojej robocie. No bo skupić tak całkiem było ciężko skoro stale jej coś w tym przeszkadzało. Przede wszystkim myśli łażące po głowie, które próbowały ustalić kiedy to Fenn zamierza nauczyć ją przeżycia w dziczy. Lepszej sposobności chyba nie dało się znaleźć. Inne myśli krążyły wokół powoli przybierającego na sile głodu, nie mającego wiele wspólnego z kulinarnymi zdolnościami Rose. Jednak zdecydowanie przeważająca ich ilość przylepiła się do doktorka, niczym pot do ciała Vis. Przysięgła sobie, że jak jeszcze raz tknie jej ogonek tak przestanie się powstrzymywać i rzuci na niego… I jak tu pracować w takich warunkach?
Jednakże ten chyba nie w pełni sobie zdawał z tego sprawy, albo też za bardzo lubił muskać jej ogonek palcami i inne drobne czułości. Nawet jeśli unikał pieszczoty najbardziej wrażliwego obszaru, czyli jego podstawy. Wszystko utrudniał nieco fakt, noszenia masek tlenowych. Te wszak były wymagane poza okrętem.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline