Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-12-2017, 18:04   #441
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
-Nie!- syknęła sparaliżowana strachem kobieta.
~Spieszcie się, bo nie ma czasu…~ Kay ponaglał Venorę mentalnymi wiadomościami.
- Teraz nie możemy się wrócić. Nie możemy się rozdzielić. Potrzebujemy ciebie. Jesteśmy już blisko celu. Zamknij oczy, przeprowadzę cię - powiedziała ostrym tonem Venora. Agness spojrzała jej głęboko w oczy, przełknęła ślinę i postąpiła zgodnie z instrukcjami służki Helma.
Kobiety przedarły się przez połowę długości korytarza i już widziały rozwidlenie, gdy na twarz Venory spod sufitu spadł wielki jak dłoń pająk. Panna Oakenfold energicznie pozbyła się robala z głowy, ale dla czarnej kapłanki to było zbyt wiele. Agness pisnęła. Trwało to tylko sekundę, zanim Balthazaar doskoczył i zatkał jej usta pazurzastą łapą. Smoczydło skrzyżowało spojrzenie z Venorą nasłuchując jednocześnie jakichkolwiek oznak zbliżania się mieszkańców tych lochów. Poza biciem własnych serc i wyjącym nad posadzką wiatrem nie było nic słychać, a to oznaczało, że tym razem im się upiekło. Panna Oakenfold odetchnęła z ulgą i spojrzała karcąco na Agness, kiedy z jednej z pajęczyn skoczył kolejny pajęczak.


To już było zbyt wiele dla byłej służki Bane’a, która sprawnie wyślizgnęła się z uścisku smoczydła i uciekła w kierunku schodów.
~Zatrzymaj ją, bo wszyscy zginiemy!~ usłyszała Venora. Jedyną nadzieją maruderów był fakt, że kobieta była tak przerażona, że nie mogła wydusić z piersi krzyku.
- Balthazaar, łapmy ją!- syknęła rycerka i ruszyła za wojowniczką z zamiarem powalenia.
I bez słów Kaya, paladynka wiedziała jak bardzo źle w tym momencie wyglądała ich sytuacja. Panna Oakenfold jeszcze zrozumiała by lękanie się przed smokiem czy jakimś nieumarłym, ale zupełnie nie rozumiała czemu jej towarzyszka tak panicznie bała się tych stworzeń.
Nim Balthazaar rzucił się do biegu, Venora zdążyła go wyprzedzić. Rycerka miała czarną kapłankę na wyciągnięcie ręki, lecz ta w ataku paniki zdołała umknąć. Balthazaar biegł tuż za Venorą, ale korytarz był za wąski by smoczydło było w stanie wyprzedzić towarzyszkę.
~Nie rozdzielajcie się, bo nie potrafię tak daleko sięgać umysłem!~ rycerka zrozumiała, że z tyłu stał jeszcze zdumiony sytuacją Dundein.

Rycerka przeklęła pod nosem.
- Agness, stój! Jeśli się rozdzielimy to wszyscy jesteśmy trupami! - rzuciła za kobietą, licząc że trafią jej słowa do rozsądku ex kapłanki.
~Kay, wejdź jej do głowy! Zrób cokolwiek !~ pomyślała mając przy okazji nadzieję, że Dundein się otrząśnie słysząc co powiedziała i ruszy za nimi, bo inaczej wszystko pójdzie na marne, a i skończą jeszcze gorzej.
Venora zdążyła wyobrazić sobie dramatyczny scenariusz, w którym jej grupa zostaje zdemaskowana przez illithidy i kończy z dziurą w potylicy gdzieś w bezimiennej jaskini pod górami. Wtedy do akcji wkroczył Balthazaar, który odepchnął rycerkę w bok i przecisnął się w ostatniej chwili, łapiąc Agness tuż przed schodami na początku zasłanego pajęczynami korytarza. Smoczydło runęło na ziemię, przewracając przy okazji byłą służkę Bane’a. Agness chwilę próbowała się szamotać, lecz Balthazaar nie dał jej szans, skrępował ręce w nadgarstkach, oraz przygniótł ciężarem własnego ciała.
-Mam ją…- warknął pod nosem. Panna Oakenfold odwróciła się i ujrzała próbującego dogonić ją Dundeina.
~Nie pozwól na taką sytuację więcej…~ syknął głowie Venory Kay.
~ Gdybym wiedziała wcześniej, że tak się ich boi to bym ze sobą nosiła słoik tych parszywków ~ odparła paladynka i przetarła dłonią pot z czoła, starając się opanować zdenerwowanie.


Ataku paniki Agness nie dało się opanować, lecz smoczydło nie miało zamiaru pieścić się z kapłanką i złapało ją za ramię, po czym jak gdyby nigdy nic przerzuciło przez plecy.
-Weź moją tarczę…- burknął tylko do Venory, ruszając w kierunku rozwidlenia korytarzy, a następnie w prawo. Wąski korytarz w końcu przerodził się w szerszy loch, a smoczydło mogło wypuścić Agness. Kobieta milczała. Wiedziała, że jej strach mógł sprowadzić na grupę poważne tarapaty.
~Uważajcie. Jesteście w pobliżu komnat łupieżców. Udajcie się wzdłuż korytarza, aż dotrzesz do kolejnych schodów. Tam udasz się na dół i dotrzesz do cel. Uważaj jednak, gdyż jest tu coś strasznego, co zdaje się być odporne na moje moce psioniczne…- wyjaśnił Kay.
Venora odetchnęła przeciągle, dając upust nerwom, które nabudowały się przez sytuację z Agness i jej fobię włochatych ośmionogów. Nadal rycerce w głowie się nie mieściło jak kultysta może się obawiać takich stworzeń.
- Teraz idziemy prosto, aż do schodów. Musimy być cicho bo tu są w okolicy łupieżcy. Na końcu tego korytarza idziemy w dół, gdzie są cele. Kay ostrzega, że kręci się tu coś strasznego, coś co opiera się jego zdolności - przestrzegła wszystkich paladynka, spoglądając jeszcze na Agness. - Miej w gotowości ten swój cień, ale użyj go tylko na illithida - po tych słowach ruszyła przodem.

Czarna kapłanka ciągle jeszcze drżała na wspomnienie o pająku na głowie. Na szczęście wszystko nadal zdawało się być pod kontrolą Kay’a. Kompani dotarli do miejsca, gdzie przez szparę pod drzwiami wydobywało się blade światło świec. Balthazaar wskazał palcem drzwi, a następnie dotknął nim ust by dać reszcie do zrozumienia by byli cicho.
A to wcale nie było łatwe zadanie zważywszy na ciężkie opancerzenie obu kobiet. Agness mimo wszystko poruszała się niczym kot najwyraźniej mając doświadczenie w skradaniu. Zbroja panny Oakenfold brzęczała mimo jej usilnych starań bycia cichą.
~Usłyszał was! Gotujcie się na bój! Drzwi na prawo!~ usłyszała w głowie głos Kaya.
Paladynka zatrzymała się i natychmiast obnażyła ostrze Pożogi. Języki ognia doświetliły korytarz. Końcem miecza wskazała drzwi z których miał nastąpić atak, wedle informacji od Kaya. Blask miecza panny Oakenfold rozbłysł większym blaskiem, gdy rycerka tchnęła w nie boską energię.
Drzwi uchyliły się energicznie, a niecierpliwiący się maruderzy ujrzeli mroczną i zarazem pełną świec komnatę, lecz nigdy nie było śladu łupieżcy umysłów. Venora nagle poczuła jakby coś próbowało wiercić jej w głowie i już wiedziała, że to sprawka illithida. Stwór nagle pojawił się na środku komnaty. Chudy, o blado szarej skórze, w eleganckich szatach. Tak brzydki jak został opisany przez Balthazaara i Agness.

]
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!

Ostatnio edytowane przez Nefarius : 16-12-2017 o 18:50.
Nefarius jest offline