Gdy ghul wyłaził z części budowli znajdującej się piętro niżej, dziura w podłodze była doskonale widoczna. Wyglądała tak, jakby jeden z kamieni stanowiących posadzkę zniknął, umożliwiając przejście. Teraz, gdy potwór leżał martwy kilka metrów dalej, podłoga stanowiła litą powierzchnię. Lothar był nawet w stanie zorientować się teraz, przez który z kamieni trupojad przelazł na chwilę przed atakiem.
Właśnie na tym kamieniu skupili się wszyscy, oglądając go, badając, podważając i opukując. Nawet wspomożony niebiańską magią Wolfgang, nie mówiąc o dysponujących zwyczajnymi środkami pozostałych awanturnikach, nic nie wskórał. Podłoga wyglądała tak, jakby nigdy nie było w niej dziury. Kamień nie poruszał się, nie wydawał innego dźwięku, gdy się w niego pukało, nie dał się podważyć ani przesunąć. Ani chybi, magia. Tylko, że Techler nie widział w tym miejscu niczego podejrzanego, więc... Może jakiś klucz?