Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-12-2017, 11:24   #115
Szkuner
 
Szkuner's Avatar
 
Reputacja: 1 Szkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputację
Był wściekły. Na tyle rozjuszony, że nie rozmawiał z Nivią i Red, nieprzyjemnym spojrzeniem witając się i krótkimi bąknięciami odpowiadając na instrukcje Julii.

We wściekłości dozbrajał się; ruszył pierw na tył, aby na kombinezon dorzucić ciężki, wojskowy pancerz. Uzupełnił podstawową amunicję Sajgi o dodatkowe magazynki, które przymocował w odpowiednim miejscu, na udzie dozbrojonym najświeższym opancerzeniem. Granat odłamkowy, piankowy i flashbang. Na łydce znalazł miejsce nóż bojowy, o rękojeści zdobionej w standardowe moro.

Miotał dłońmi, ciskał się pomiędzy półkami, paplał coś niezrozumiałego pod nosem, nie brał udziału, a nawet nie słuchał dyskusji obu kobiet, które niepewnie spoglądały na chaotyczne ruchy swojego kapitana. Dobrze, że nie spojrzały na jego gorejące ślepia - puste jak u psychopaty.

Był wściekły. Już kiedyś zdarzyło mu się, doszło do sytuacji gdzie zabijał, torturował, przypalał, wydłubywał oczy. Dla informacji, w potrzebie zysku i dla własnej uciechy, dla tego drugiego Tichego, który w sytuacjach szczególnych wyłaził ze skóry starego kapitana, brał górę nad jego wyraźnie ludzkim "ja". Najgorzej, bo ta załoga nie miała jeszcze do czynienia z jego wewnętrznymi demonami.

W wyobraźni latały mu pomysły, sposoby likwidacji nieposłuszeństwa, oporu i wszelkiego buntu. Poderżnięte gardło, rozłupany łeb, salwa potężnym ładunkiem śrutowym w tył głowy. Napalm, gaz bojowy, pociski ze straszliwie satysfakcjonującym Uragan D2, germańska myśl technologiczna z czasów wielkich wojen, teraz w kosmicznym, ciągle ruchomym wydaniu. Podniecające myśli wypluwały stłumiony śmiech i pomruki triumfu, już prawie odzyskiwał humor, tuż tuż był przy psychicznej stabilizacji pod postacią złego kapitana, kiedy słuchawki rozbrzmiały krótką instrukcją.

Cytat:
- Tichy, Red zameldujcie się na mostku. Powtarzam, Tichy i Red, zameldujcie się na mostku.

Dla ciebie Pan Leon Tichy, ty lodowata samico! Ryknął w myślach, skarcił wszystkich po kolei za okrutną niesubordynację. Na mostek, co?? W zaufaniu przekazał nawigator dowództwo, a ta suka jego obdarzyła niewyobrażalną zniewagą, nazywając kapitana kupą pierdolonego złomu?!

Z całej siły palnął pięścią w pobliski, metalowy stolik, aż na parę sekund ucichła pobliska rozmowa. To był odpowiedni manewr, z mięśni uleciały nerwowe drgawki, a mózg mógł skupić się na działaniu. Nim wyszedł wykonać powierzony kapitanowi statku Acheron ten śmieszny rozkaz, wsadził pod lewą pachę, do kabury uszytej z nieprzyjemnego materiału, małego, poręcznego Hecklera. W kłębowiskach myśli naszło go, że powoli zaczyna brakować tlenu. Jeżeli mały magazyn takowego znajduje się w zbrojowni, trzęsącymi się od wściekłości rękoma uzupełni jego ubytek.

Obserwator mógł dostrzec chorobliwe rozdwojenie osobowości kapitana, kiedy lewa dłoń, jakby mimochodem w tej całej nerwowej sytuacji wymanewrowała pomiędzy płytami pancerza, chwyciła papierosa i cichutko umieściła go w kieszonce zewnętrznego uzbrojenia. Najciemniej pod latarnią, wszystko pod psychopatycznym okiem obecnie władającego Tichego.
 
Szkuner jest offline