Myrtel przekroczyła dość niepewnie próg posiadłości a widząc gospodarza przywitał a się i złożyła dość niezręcznie życzenia, przy okazji wręczając mu prezent - nie spodziewała się aż tak miło zostanie przywitana rzez Pana Isengara i jego wnuczkę Maddi.
- Witam... Myrtel Bracegirdle... Wszystkiego dobrego w dniu urodzin Panie Tuk... Eee, zdrowia i pomyślności... A tu skromny prezent... Od mej osoby...
Myrtel miała nadzieję że prezent okaże się użyteczny i spodoba się Panu Tukowi, większość hobbitów lubowała się w dawaniu dość niepraktycznych przedmiotów które zalegały czasami po całej norce - jednak w przeciwieństwie do reszty hobbitów Myrtel uważała że najlepiej dostać coś, co będzie służyło wiele lat nowemu właścicielowi.
***
Przechodząc do sali biesiadnej która była dość sporych rozmiarów nawet jak na standardy hobbitów, Myrtel zwróciła uwagę na stoły zastawiano wszelkim jadłem i napitkiem - jak widać Pan Tuk był hojnym i szczodrym gospodarzem.
Było oś jeszcze na co początkowo Myrtel nie zwróciła uwagi, a mianowicie na ''czarodzieja'' gdyż to musiał być on w własnej osobie - ten o którym tylo hobbitów plotkowała.
Pojawienie się dużego człowieka, a tym bardziej kogoś z rasy czarodziejów oznaczało jak by to powiedział ciotka Belladonna Tuk ''kłopoty i niewygodę, rzeczy które każdy roztropny hobbit powinien starać unikać''. Jak na razie jednak Myrtel nie zawracała swych myśli postacią w niebieskiej szacie, lecz plackiem korzennym, mięsnymi pulpetami czy rozgrzewającym słodkim winem.
***
Gdy nadszedł czas toastów i przemawiania, ów duży człowiek zastukał w kieliszek i rozpoczął przemowę na cześć jubilata po czym złożył propozycję która była dość niecodzienna. Wyprawa, stare ruiny i skarb... Myrtel na chwilę zamilkła pewnie za sprawą winna lub też czegoś innego odezwała się lekko dziwiąc się że to powiedziała.
-Ja pójdę