Cylinder, po bliższej obserwacji okazał się być nie walcem a pięciobokiem i był magiczny, co do tego Wolfgang nie miał żadnych wątpliwości. Gdy tylko wziął go do ręki, natychmiast poczuł wibrację, niechybnie wskazującą na zawartą w przedmiocie magię. Emanacja była bardzo słaba i zupełnie bezbarwna, co oznaczało, że czar zawarty w metalowym przedmiocie był jednym z tych, którymi mogli się posługiwać czarodzieje, niezależnie od swojej specjalizacji.
Techler zaczął rozglądać się w poszukiwaniu miejsca, w które dałoby się wcisnąć klucz, żeby otworzyć klapę w podłodze, ale szybko i niespodziewanie okazało się, że nie jest to konieczne. Gdy cylinder znalazł się w pobliżu miejsca, w którym była domniemana klapa, spoiny na podłodze rozjarzyły się błękitną poświatą i po chwili w miejscu kamiennej płyty ziała czarna dziura, przez którą potwór dostał się na górę.
Przyświeciwszy sobie pochodnią, bohaterowie zerknęli na dół. Szyb był wąski, zaopatrzony w solidne stalowe uchwyty, umożliwiające wygodne przemieszczanie się. Miał, na oko jakieś trzy metry głębokości, a więc tyle ile stara część wieży, na której krasnoludy budowały semafor. Z góry widać jeszcze było zadeptaną podłogę, na której pozostały ślady krwi zagryzionych krasnoludów i jakieś solidne drzwi.