Marwald był co prawda zadowolony z tego, że udało mu się uleczyć towarzysza. Jednak jak się okazało nie uleczył tylko jego, a także przeciwnika. Miejsce buzowało wiatrami magii i ciężko było ustalić co było jaką energią. - Pochwyćcie Simona - rzucił pośpiesznie - ja zaś sprawdzę co jest tam w środku, w tej skale.
Bohater czuł, że nie ma za wiele czasu. Miał zamiar użyć podniebnego chodu i zobaczyć co tam właściwie jest, być może dało się sprawdzić z góry. Pozostawał jeszcze bartnik i ta dziwna energia płynąca od niego, a może od jego broni. Tego sam do końca nie widział. - Co to ma znaczyć? - krzyknął do Simona, którego wyglądało na to, że chcąc nie chcąc go uratował.
W sytuacji zagrożenia bohater miał zamiar kazać bartnikowi odejść od kamienia, a nawet go odepchnąć, gdyby ten nie reagował. Zależało to od tego co tam właściwie jest. Miał też możliwość użycia dotyku na odległość, aby go odepchnąć od skały. W końcu bartnik wspinał z halabardą. To nie mogło być takie proste dla tak dużego człowieka jak on. |