|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
12-12-2017, 23:33 | #351 |
Reputacja: 1 | - Auuu! - porykiwał z bólu Waightstill, usiłując pozbyć się broni. - Nie pchaj się pod topór, durniu! - krzyknął do Horsta, nie siląc się na kurtuazję, kiedy ten chciał się z nim zewrzeć. - Aaaa! Odsuńcie się! - darł się bartnik, gdy lustrował po kolei Konrada, Felixa oraz Horsta. Przez chwilę mocował się z halabardą, po czym podjął decyzję i ruszył ku skale, licząc, że żelastwo przestanie tak palić. |
13-12-2017, 21:10 | #352 |
Reputacja: 1 | Bohater zasyczał z bólu jaki przeszył jego rękę. Amulet automatycznie wypadł z jego poparzonej dłoni dyndając sobie na łańcuszku. Ciągle wyglądało, jak gdyby się żarzył. Było to coś nie spotykanego. Musiała to być zaiste jakaś magia, magia jakiej Marwald nie potrafił pojąć. Kiedyś zbieranie gwoździ było wystarczającym zajęcie dla śmieciarza, teraz zmagał się czymś czego nikt z jego towarzyszy nie był w stanie pojąć. Nagle z zadumania wybudziły go krzyki. Nie tylko z nim coś się działo. Jak się okazało bartnik z bronią w rękach gonił prosto na ten przeklęty kamień. Wyglądało, jak gdyby broń sama go ciągnęła, dopiero pod koniec zaczął sam biec. To wszystko było za wiele, do tego kontem oka zdołał zauważyć, że z Konradem także nie jest za dobrze. Powoli zaczął obsuwać się na ziemię, był ranny, ale pozostawało pytanie od czego. Nagle do bohatera doszedł smród przypalonego mięsa, przez ułamek sekundy pomyślał o swojej dłoni, jednak był pewny, że to dobiega ze strony bartnika. Prawdopodobnie broń musiała się tak mocno żarzyć jak i sam talizman. To musiało być jakoś połączone tylko pozostawało pytanie, czy było to na ich korzyć. Bohater w głębi duszy czuł smutek, że nie ma więcej czasu, aby zastanowić się co może zrobić, nie jest przecież w stanie zrobić wszystkiego. "Może to właśnie pułapka i w tym wszystkim chodziło o to aby tutaj się znaleźli." - przeszło przez jego myśl, jednak za wiele nie był w stanie z tym zrobić. Bohater postanowił odsunąć się, nie znał co prawda zamiarów towarzysza, jednak wierzył, że ten chce zniszczyć głaz. Jego broń biorąc pod uwage wszsytko co do tej pory się działo była w jakimś stopniu magiczna, może to pozwoli na uporanie się z problemem. Nie miał też większego wyjścia, nie był w stanie zatrzymać bartnika, nawet jak by bardzo chciał. Postanowił czym prędzej podejść do Konrada i zając się nim. Nie miał zamiaru stracić towarzysza. Na początku szybko chciał dostać się do miejsca krwawienia, a potem miał zamiar to co jest w stanie. Wiedział, że będzie mu tutaj łatwiej rzucić zaklęcie, miał nadzieje, że zdąży uratować towarzysza. |
17-12-2017, 15:30 | #353 | ||||
Opiekun działu Warhammer Reputacja: 1 | Bartnik ruszył w kierunku skały, zatem i ból przestał aż tak bardzo doskwierać. Dłonie Waightstilla były co prawda poparzone, lecz nie paliły już żywym ogniem.
Skała nie była zbyt duża, lecz ciężko byłoby się na nią wdrapać bez użycia rąk. Po chwili bezradnych prób Bartnik poczuł że może zdjąć jedna rękę z uchwytu aby pomóc sobie w wdrapywaniu się. Waighstill stanął wyżej, z tego miejsca widział że szczyt skały jest idealnie płaski a na jego środku znajduje się głęboki otwór, szeroki na tyle że spokojnie zmieściłby tam swoją dłoń. Z wnętrza biło oślepiające światło.
*** Konrad wyglądał jakby zaraz miał zemrzeć. Po zdjęciu ubrań z rannego oczom bohaterów ukazały się dwie rany jakby od pchnięcia sztyletem lub innym cienkim narzędziem, jednakże nigdzie owego narzędzia nie było widać. Kolekcjoner nie miał zamiaru czekać, zebrał wiatry magii aby spróbować uleczyć rannego towarzysza. Tym razem się udało i oczy Konrada, do tego momentu ledwo otwarte, otworzyły się szeroko a łowca zaczął szybko i łapczywie oddychać, zupełnie jak niespełniony topielec którego ktoś w ostatniej chwili wyłowił z wody. Ku zaskoczeniu bohaterów podobnie zadziało się z ciałem Simona.
__________________ ORDNUNG MUSS SEIN Odpowiadam w czasie: PW 24h, disco: 6h (Dekline#9103) | ||||
17-12-2017, 19:10 | #354 |
Reputacja: 1 | Marwald był co prawda zadowolony z tego, że udało mu się uleczyć towarzysza. Jednak jak się okazało nie uleczył tylko jego, a także przeciwnika. Miejsce buzowało wiatrami magii i ciężko było ustalić co było jaką energią. - Pochwyćcie Simona - rzucił pośpiesznie - ja zaś sprawdzę co jest tam w środku, w tej skale. Bohater czuł, że nie ma za wiele czasu. Miał zamiar użyć podniebnego chodu i zobaczyć co tam właściwie jest, być może dało się sprawdzić z góry. Pozostawał jeszcze bartnik i ta dziwna energia płynąca od niego, a może od jego broni. Tego sam do końca nie widział. - Co to ma znaczyć? - krzyknął do Simona, którego wyglądało na to, że chcąc nie chcąc go uratował. W sytuacji zagrożenia bohater miał zamiar kazać bartnikowi odejść od kamienia, a nawet go odepchnąć, gdyby ten nie reagował. Zależało to od tego co tam właściwie jest. Miał też możliwość użycia dotyku na odległość, aby go odepchnąć od skały. W końcu bartnik wspinał z halabardą. To nie mogło być takie proste dla tak dużego człowieka jak on. |
18-12-2017, 12:50 | #355 | ||||
Reputacja: 1 |
Wreszcie drwal znalazł ujście dla swej desperacji i gwałtownie podszedł do Simona, którego wnet pojmał.
Widząc co się dzieje Felix przywołał Horsta do siebie. A gdy ten przyniósł jeńca Felix zaczął tłumaczyć: - Wygląda na to, że ich stan jest ze sobą powiązany, więc trzeba obu bacznie obserwować. Szkoda, że Marwald jest zajęty Waighstillem...
__________________ Szukam tajemnic i sekretów. | ||||
20-12-2017, 23:34 | #356 |
Reputacja: 1 | Waightstill poczuł ulgę, gdy tylko ruszył w kierunku skały. Nieoczekiwanie uwolnił jedną rękę i jakoś udało mu się wgramolić na szczyt. Pilnował się, by ponownie nie chwycić oburącz swojej "ukochanej" broni. Co się stanie, gdy włoży halabardę w otwór? Czy ma jeszcze jakieś szanse? Po jaką cholerę połakomił się na tę broń?! - kłębiło mu się w głowie. Teraz nie szło się jej pozbyć, chyba obcinając dłoń. A i to pewnie by nie wyszło. Obejrzał się błagalnie na swoich druhów. Wiedział, że jeśli halabarda znowu zacznie go przypiekać, niechybnie włoży ją w otwór w skale, żeby tylko się jej pozbyć. Postanowił grać na czas. - Myślałem, żeśmy kamraty - odezwał się do halabardy - a ty tak. Co będzie, jak trafisz do otworu? |
22-12-2017, 23:46 | #357 | ||
Opiekun działu Warhammer Reputacja: 1 | Simon był na tyle bezsilny że oparł się Horstowi. Nie stanowił zagrożenia, przynajmniej fizycznego, gdyż jeszcze dochodził do siebie. - To, to nie wiem - odpowiedział na pytanie Marwalda wskazując na Waightstilla - Ale napewno nic dobrego, silna i demoniczna siła, nie daj mu podejść bliżej, bo inaczej biada nam! Pilnujący jeńca Horst wyczuł w jego głosie oraz spojrzeniu że mówi prawdę. ***
Na szczęście tuż obok był już Marwald, który nie musiał używać czarów aby dostać się bliżej otworu. Kolekcjoner zauważył grymas bólu na twarzy druha, oraz ruch w kierunku otworu i postanowił zadziałać. Kopniak nie był zbyt silny, lecz na tyle mocny że pozbawił Bartnika równowagi na chwilę przed umieszczeniem broni w otworze. Waightstill spadł, lecz z racji małej wysokości nic mu się nie stało, ewentualnie nabił sobie siniaka. Ważniejsze było to że już nie trzymał broni w rękach, oręż leżał obok. Sytuacja początkowo wyglądała na opanowaną, lecz po chwili oczom bohaterów pojawił się czarny obłok jakby wychodzący ze skały. Bezkształtna postać z czerwonymi oczami miotając się próbowała wejść w otwór. - Sukinsynu! - zabrzmiał mroczny głos, dobrze znany przez Bartnika. Nie było wiadomo do kogo skierowane są słowa. "Coś" próbowało wejść w otwór, lecz z racji swych rozmiarów było to raczej ciężkie do zrobienia. W miarę upływu czasu materia zaczęła nabierać kształtów.
__________________ ORDNUNG MUSS SEIN Odpowiadam w czasie: PW 24h, disco: 6h (Dekline#9103) | ||
26-12-2017, 21:15 | #358 |
Reputacja: 1 | Marwald w głębi duszy nie miał zielonego pojęcia co robić. Wszystko wyglądało na mocno zakręcone. Nie było jednego przeciwnika, jak to bywało różnych opowieściach. A przecież pamiętał jak za młodu słuchał opowieści z ust starszych. Opowieści te brzmiały na znacznie prostsze, a bohaterowie w nich nie mieli za wiele do myślenia. Była tam czysta sieczka, krew i flaki. Gdzieś tam zazwyczaj czaił się po prostu potwór, którego bartnik mógł by rozwalić na strzępy, czy może jakiś ork, no może dwa. A tu przeciwnik, którego zabili, to musieli go uzdrowić. To tego wygląda, jak gdyby lekko współpracował, co może być też tylko grą pozorów. Było to za wiele. Teraz Marwald sam już nie widział, czy ta broń lepiej jak by tam trafiła, czy nie. Jednak zdecydował się, że nie może tak się stać. Udało się, jedno dobre kopnięcie a bartnik nie był w stanie utrzymać równowagi, a co najważniejsze jego broń wypadła z jego dłoni na ziemię. - W porządku? - rzucił do bartnika - Musiałem. - dodał, a jego głosie dało się usłyszeć lekkie wyrzuty sumienia Ciemna postać nie wróżyła niczego dobrego. Samo już słowo dawało po sobie poznać, że jej zamiary są wrogie. - Cóż to u licha jest? - zapytał na głos, lecz swój wzrok skierował na Simona, tak aby ten wiedział, że jest to pytanie skierowane właśnie do niego. - Zatrzymaj się, gdzie jesteś, a nie spotka cię to co poprzednika. - rzucił groźnie śmieciarz do istoty wijącej się przy kamieniu, jego słowa miały być straszniejsze niż to co w rzeczywistości znaczyły. Do tego bohater wpadł na pewien pomysł, aby użyć swojego atutu, a dokładnie znajomości języka tajemniczego magicznego i właśnie w nim przemówić do stworzenia. Stworzenie musiało być magiczne, ale nie koniecznie musiało znać ten właśnie język. Jednak to też było by atutem, bohater mógł by wydawać bardziej groźny w oczach takiego przeciwnika. - Czego chcesz? Kim jesteś? - powiedział w owym nieznanym towarzyszom języku. (może jakiś rzut na zastraszanie albo przekonywanie - jeśli trzeba) Marwald starał się jak najszybciej przypasować w głowie kształt, sylwetkę, która się formowała. Starał się znaleźć jakieś podobieństwa, do czego to może być zbliżone. Czy może już takie coś/ kogoś widzieli. Była by to przewaga, bo podejrzewał, że to coś nie będzie mogło zaatakować w takiej formie jakieś aktualnie się znajduje. Nie było czasu do stracenia i bohater postanowił działać. W między czasie wypowiedział zaklęcie na kulę ognia. Widział, że ogień potrafi zdziałać wiele. Przecież to ogień topi lód i ogień spala drewno, a także ogień potrafi zniszczyć wszelkie dobro jak i zło. Jeśli miał by możliwości postać nie udzieliła by satysfakcjonujących odpowiedzi, postanowił cisnąć w nią owym zaklęciem. (rzuć jak możesz, jedna kość powinna wystarczyć) |
29-12-2017, 18:02 | #359 |
Reputacja: 1 | Konrad podniòsł się z ziemi po czym podszedł do Simona. Chciał sprawdzić czy ta dziwna magia jeszcze działa. Klęknął przy Simonie po czym sztyletem zranił go w dłoń obserwując swoją czy rana bardzo też się pojawi. |
03-01-2018, 19:11 | #360 |
Reputacja: 1 | Waightstillowi zdawało się, że znajduje się w beznadziejnej sytuacji. Trzonek już zaczynał palić. Samo wspomnienie, do czego jego broń jest zdolna, skłoniło bartnika, by dłużej nie zwlekać z umieszczeniem halabardy w otworze. Już ruszał, gdy wtem ziemia usunęła mu się spod nóg i runął ze skały. Upadek nie należał do przyjemnych, ale wreszcie uwolnił się od halabardy! Waightstill kiwnął głową Marwaldowi pół na znak, że nie chowa urazy, a pół - że mu dziękuje. Wstał i w pośpiechu wycofał się w kierunku Konrada i reszty - ta czarna chmura wyglądała niepokojąco. A on był w tej chwili pozbawiony broni. |
| |