- Dosyć pewien - szlachcic wskazał na mroczną dziurę w podłodze.
Schował broń do pochew i zaciskając mocno dłonie w rękawicach na uchwytach zszedł na dół.
Na dole było zimno, a dziwne wzory na ścianach, które w migotliwym świetle pochodni sprawiały wrażenie jakby się ruszały, mamiły wzrok. Niemniej, trudno było nie zauważyć kolejnych drzwi. Jedne, drugie, trzecie, czwarte... Ostatnie okazało się być wyjściem na zewnątrz, ale pierwsze trzy były tajemnicze.
- Sporo drzwi. To chyba jakiś przedpokój albo stróżówka - pomyślał głośno -To by sugerowało, że ghul był strażnikiem. Pytanie czego pilnował. Mało kto zostawia strażnika na drodze do niczego ważnego. Bernhardt, Wolfgang, dacie radę otworzyć któreś z tych trzech zamkniętych drzwi? - zapytał. Wolał zebrać skarby zanim krasnoludy się uprą, że rzeczy znalezione na terenie budowy do nich należą.