Gerhart z niezbyt szczęśliwą miną spoglądał na pole walki. Co prawda cieszył się z tego, że walka zakończyła się zwycięstwem, ale jego udział w tymże zwycięstwie zdecydowanie nie był wielki.
Nie dąło się ukryć - gdyby go tu nie było, to ostateczny wynik byłby dokładnie taki sam.
- Całkiem jakby ktoś hodował te wilki - powiedział, oglądając wypalone znaki. - Słyszałem, że gdzieś tam niektórzy tak chcieli znakować swoje krowy, ale żeby wilki? I żeby wilk pozwolił sobie coś takiego wypalić? No chyba że mały... Może za uszy zapłacą?
Oderwał wzrok od wilków, gdy rozległy się szlochy.
- Hans? - Spojrzał na jeńca. - Może właśnie się wpakował w tarapaty i trafił w ręce hodowcy tych wilków? - po cichu wyraził przypuszczenie.
Albo był w zmowie z tym kimś... Coś zawalił i teraz odbiera 'nagrodę'.
Pójdą, zobaczą i się dowiedzą.
Zamienił łuk na miecz (bardziej przydatny w zamkniętych pomieszczeniach) i ruszył cicho w stronę skąd dobiegały głosów. |