Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-12-2017, 11:16   #126
Sayane
 
Sayane's Avatar
 
Reputacja: 1 Sayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputację
Studnia Starej Sowy
30 Eleint, Śródlecie

Po ustaleniu planu dnia część drużyny zabrała się do gromadzenia porozrzucanych po okolicy ludzkich szczątków, by Melune mogła odprawić nad nimi ceremonię pogrzebową. Shavri - jako jedyny posiadający przy sobie łopatę - zabrał się do kopania zbiorowej mogiły. Nie było to łatwe w zalesionym terenie i udało mu się wygrzebać jedynie niewielką dziurę. Resztę musiały załatwić kamienie przyniesione z ruin wieży. Kości były tak wyczyszczone przez padlinożerców, że pewnie już i tak żaden nie będzie miał ochoty rozkopywać mogiły. Pozostawała tylko kwestia ciała Hamuna Kosta - czy pochować je tutaj, czy zabrać do Omara yn cośtam. Nim uporali się z tym zadaniem wybiło południe.
Zenobia
ani myślała babrać się w szczątkach, toteż wróciła do Conyberry i zajęła się przygotowaniem obiadu. Co by nie myśleć o obecności podstarzałej kobiety wśród awanturników to gotowała całkiem nieźle i ze zwykłych podróżnych racji potrafiła wyczarować prawdziwe cuda. Zwłaszcza gdy dodała marchewki Shavriego, które ten uczciwie podzielił między konie i kociołek.

Po ceremonii pogrzebowej oraz posiłku Przeborka, Shavri, Joris, Zen i Torikha ruszyli w stronę wzgórz, natomiast Marv (niezainteresowany ani sowami, ani dawnym obozem orków) i Trzewiczek pozostali z końmi przy trakcie.

Znudzony czekaniem na nadejście nocy Stimy nie mógł sobie odmówić pobuszowania w ruinach wieży Arthindola. Czy raczej strażnicy Arthindola? Budowla zdecydowanie była bardziej wieżą obronną niż mieszkalną. Kto wie, może przebiegał tędy kiedyś trakt? Co prawda magów rzadko interesował handel, ale ten mógł być inny; Stimmy nic o nim nie wiedział. Miał nadzieję, że to się zmieni gdy dotrą do Silverymoon... albo do Neverwinter, które było zdecydowanie bliżej. No i miał tam już zaprzyjaźnionego kapłana Oghmy, który z pewnością wspomoże go swą wiedzą. Na pewno!

Ruiny nie przedstawiały sobą nic interesującego. Z pewnością przeszukano je więcej niż raz, ba! Ze sto razy pewnie też. Mimo to Trzewiczek nie byłby sobą gdyby nie użył wszystkich swych magicznych zasobów i całej swej wiedzy by wspomóc oględziny. Wyczuł wątłą magiczną aurę, którą zapewne wspomożono budowę. Nie znalazł żadnych artefaktów - jeśli coś tu było to Kost z pewnością już to znalazł, a jego morderca ukradł. Mimo to niziołek się nie poddawał. Tu coś musiało być, inaczej po co mag siedziałby w lesie przez tyle czasu? Co prawda Trzewiczek nie słyszał rozmowy Marva z Omarem, lecz Shavri wszystko mu streścił. Poza tym Stimy nie po to przez pół życia studiował czarodziejski fach by nie umieć dodać dwa do dwóch. A nawet do trzech. Czarodziej szukający starożytnych artefaktów? Banshee, której skradziono lustro pochodzące z mitycznego niemal Netherilu? Tajemniczy zabójca Kosta? Magiczna kuźnia i cudownie odnalezieni spadkobiercy lokalnej szlachty, którzy zupełnie przypadkiem szukają maga, który szuka dawnej wiedzy? Tutaj MUSIAŁO być coś ważnego, nawet jeśli teraz zostało już tylko wspomnienie starej sowy... Niziołek taką przynajmniej miał nadzieję.
Poopukiwał jeszcze ściany w miejscach, do których dał radę bezpiecznie dojść i nieco zniechęcony wrócił do ruin wioski. Żeby znaleźć coś więcej trzeba by pewnie odgruzować cały parter, a nie sądził by Marv był chętny do takiej roboty. Pozostało poczekać do wieczora i liczyć na łut szczęścia.


W tym czasie Joris prowadził czwórkę kompanów w stronę wzgórz. Był tutaj tylko raz, lecz Wyvern's Tor była na tyle charakterystycznym miejscem, że łatwo było określić kierunek. Nieco trudniej było dojść do samej jaskini, ale poradzili sobie. Grota była pusta, jeśli nie liczyć śladów padlinożerców oraz niedźwiedzia, który miał chyba zamiar urządzić sobie tu gawrę na zimę. Joris przyjął ślady z ulgą pomieszaną z rozczarowaniem. Miał cichą nadzieję na spotkanie jakichś goblinów czy bandytów, na których można by zwalić sytuację ze Studni i Conyberry. Wyglądało zaś na to, że wina Marduka była dość oczywista. Nawet te czaszki na patykach wokół ruin, jakby się dobrze zastanowić, były w stylu tego agresywnego elfa. Zmarszczona mina Torikhi świadczyła o tym, że podziela obawy tropiciela. Przeborkę czy Shavriego można by pewnie jakoś urobić, lecz oboje poznali już Marva na tyle by wiedzieć, że wojownik będzie drążył temat mordercy Kosta. W końcu do tego się najął. Jeśli oni mu nie powiedzą to dowie się o Marduku od kogoś w Phandalin - wcześniej lub później.

Joris oderwał Traffo od szukania śladów wywern, które gniazdowały tu zbyt dawno, by można znaleźć choć kosteczkę i wszyscy ruszyli z powrotem do Conyberry. W końcu obiecali Stimiemu szukanie sowy. Poza tym Joris miał jeszcze jeden pomysł odnośnie Studni Starej Sowy. A konkretniej - co do samej studni.

 

Ostatnio edytowane przez Sayane : 18-12-2017 o 11:21.
Sayane jest offline