18-12-2017, 12:16
|
#220 |
Markiz de Szatie | Kiedy uspokoił nieco załogę, która zaczęła się licytować między sobą mniej lub bardziej przesadnymi przygodami, lurker miał czas, by zacząć działać.
Con w tym momencie był bezużyteczny.
Richard zniknął. Jacob zniknął. To nie mógł być przypadek...
Pobiegł w miejsce, gdzie zapewne znajdował się delegat. Arcon nie zaniedbał obowiązku poznania ich zdobycznego statku, toteż dość dobrze orientował się w rozkładzie pomieszczeń sterowca. Instynkt podpowiadał najszybszą trasę. Denis podświadomie przyspieszył, jakby poprzez hałas silników słyszał odgłosy wichru zapowiadające nieszczęście. Pokonał śluzę i wśród białych oparów dostrzegł Jacoba. Ze wściekłym grymasem zbliżył się do historyka, jednak jego uwagę przykuł Richard wiszący na barierce w piekielnych przestworzach. Natychmiast rozejrzał się, szukając asekuracyjnej liny, która powinna być w tym miejscu... Ludzie Black Cross nie zwykli zaniedbywać kwestii bezpieczeństwa, nawet w tak naszpikowanym nowinkami statku. Ostatecznie był gotów samodzielnie zeskoczyć na platformę, aby ratować swego protektora, a przede wszystkim przyjaciela... |
| |