Roel Jak zwykle wstał nie budząc nikomu by odprawić codzienne rytuały. Być może nikt w budynku nie zorientowałby się, że był już na nogach, gdyby nie basowy kaszel, jaki złapał go w pewnym momencie i nie chciał ustąpić. Słuchać było, jak z dróg oddechowych wykrztuszał wydzielinę. Pierwsze symptomy choroby poważnie zmartwiły akolitę.
Kiedy pielgrzym uzdrawiał konającego mężczyznę Roel łapał powietrze opierając się o parapet uchylonego okna. Znieruchomiał, kiedy usłyszał plugawą obietnicę. Zdawał się nawet przestać oddychać. W odbiciu majaczącym na brudnej szybie dojrzał strach we własnych oczach, a nie przywykł do takiego widoku. Wyprostował się i powiedział głośno
- Idę do Dröge`a.
Szybkimi długimi krokami wyszedł z domu maga i ruszył w kierunku świątyni Sigmara. |